life stylemotywacja

Jak upał wpływa na naszą formę?

Skłamałabym, gdybym nie napisała: mam dość. Upały zaczęły mnie przerastać. Regeneruję się coraz wolniej, treningi idą coraz słabiej, chęci też coraz mniej, a endorfiny powyżej 30 stopni po prostu nie działają. Najchętniej usiadłabym i zaczęła marudzić. Odpuściła na te kilka, a może kilkanaście dni? Wzięła chłodny cydr w dłoń i czekała… W końcu będzie lepiej. Można tak?

Otóż nie bardzo. Pogoda to jeden z uroków biegania, a idealne warunki zdarzają się 1/10. Chcąc biegać dobrze, trzeba po prostu robić to regularnie i nie poddawać się nawet w tych gorszych chwilach. Szukać rozwiązania. Biegać można w każdych warunkach i każdych okolicznościach. Do tego zbliżają się nieubłaganie jesienne starty i absolutnie nie jest to dobry moment na przerwę. Nawet z najbardziej ekstremalnymi warunkami można sobie poradzić. Dziś nie chcę Wam mówić, jak biegać w upalne dni, bo domyślam się, że przez ostatnie kilkanaście dni poradziliście sobie z zadaniem śpiewająco. Dziś chciałam Was pocieszyć i pomóc utrzymać koncentrację przez te już ostatnie gorące dni. Kochani! Finiszujemy z upałem. Jeżeli wytrzymaliście do tej pory, pociągniecie jeszcze kilka dni, a jak macie już bardzo mocno dość (tak jak ja), na spokojnie spójrzcie na to co wypracowaliście przez ten czas. Wpływ wysokiej temperatury na bieganie jest ogromny, stąd jeżeli mimo wszystko trzymaliście się planu i nie odpuszczaliście – po cichu możecie już uważać się za (pół) zwycięzców.

Wpływ temperatury powietrza na tempo biegu:

temperatura tempo bieganie

Tego typu dane można znaleźć w wielu źródłach, wszystkie są ze sobą zgodne. Wraz ze wzrostem temperatury trudniej jest osiągnąć nasze optymalne możliwości. Tętno rośnie dużo szybciej, a serce musi pracować ciężej, by utrzymać intensywność. Dlatego, gdy za oknem panuje powyżej 30′ o życiówkach mocno na granicy naszych możliwości można zapomnieć. Teoria ma jednak kilka odstępstw i nie w każdym wypadku różnice będą aż tak duże. Poza temperaturą ważne są także: wilgotność powietrza, wiatr, zachmurzenie, nasza indywidualna odporność na gorąco, przyzwyczajenie, poziom motywacji, a także dystans (im krótszy tym mniejszy wpływ). Warto mieć na uwadze, że nasze tempo może być trochę gorsze niż planowaliśmy i nie musi to oznaczać spadku formy, nie musimy jednak zwalniać na siłę. Najlepiej monitorować wpływ temperatury na swój własny organizm i kierować się swoim samopoczuciem, do tego nie załamywać się i robić swoje wbrew przeciwnościom.

W upalne dni wolniej się regenerujemy

O ile jeden, dwa dni treningowe w upalne dni można znieść bez większych strat, kilkanaście staje się już problemem dla naszej regeneracji. W upalne dni regenerujemy się po prostu dużo wolniej. Nasz organizm potrzebuje dużo więcej czasu i energii, czyli tym samym składników odżywczych, by się schłodzić w gorących warunkach. Oznacza to mniej paliwa dla zmęczonych treningiem mięśni, które przy uszczuplonych środkach odżywczych nie są w stanie właściwie się zregenerować, a my musimy dłużej odpoczywać. Straszne? Jeżeli dodamy do tego spanie w gorącym pomieszczeniu, prędzej, czy później zmęczenie dopadnie, a mocne biegi będziemy musieli poprzedzać dłuższymi przerwami. To dopiero jest straszne. Nie martwcie się – nie jesteście jedyni. Sama z dnia na dzień robię już coraz słabsze treningi. Po wtorkowym biegu ciągłym, mam wrażenie, że jeszcze się nie zregenerowałam, czuję ogólne osłabienie pogodą. Akceptuję ten stan rzecz, robię ile mogę i czekam.

Gorąco osłabia koncentrację i motywację

To naturalne zjawisko, im gorsze warunki, tym trudniej jest znaleźć w sobie siłę by zrobić coś więcej. Jeszcze bardziej się zmęczyć. Podjąć świadome ryzyko, świadome cierpienie, bo w bieganiu przy +30′ ciężko mówić o przyjemności. Częściej jest to walka z głową i ostra męczarnia fizyczna. Ze swojej strony poradziłabym traktować takie dni jako świetną zaprawę przed maratonem. Trudy na treningu zaprocentują na drugiej połowie biegu. Wtedy wyjdą te wszystkie trudne kilometry, których nie odpuściliśmy, ciało sobie przypomni jak dawało radę w upały, deszcze, na podbiegach, z bolącym brzuchem, na wycieńczeniu, po takich doświadczeniach sam maraton wyda się o wiele przyjemniejszy. Pamiętajcie, to przygotowania do maratonu mają dać nam w kość, a sam maraton ma być już tylko nagrodą. Nie chcę żeby ktoś mnie skrajnie zrozumiał i nie wyszedł na dwugodzinny bieg w pełnym słońcu – wystarczy to co zrobi rano albo wieczorem i nie odpuści do ostatniego ciepłego dnia!

W wysokiej temperaturze nie unikniemy odwodnienia

Więcej się pocimy i szybciej odwadniamy, to wie każdy. Choć bardzo się staramy, nie jesteśmy w stanie w pełni uzupełnić straconych płynów podczas biegu. Możemy starać się właściwie nawadniać przed biegiem i po, gdy planujemy bieg powyżej godziny zabierać ze sobą coś do picia, sięgać po izotoniki zamiast wody, ale odwodnienie po upalnych biegach i tak nas dopadnie. Trzeba zaakceptować ten fakt, bo na maratonie będzie podobnie. Lekkie odwodnienie jest mniej szkodliwe niż przesadzenie z nawadnianiem. Organizm jest w stanie sobie z nim poradzić, dlatego nie panikujmy, starajmy się zminimalizować ryzyko mocnego odwodnienia, ale nie przesadzajmy w drugą stronę. Zaakceptujmy swój pot (treningowy).

Bieganie w upalne dni bardziej boli

W gorące dni krew w naszym organizmie ma sporo roboty. To ona jest głównym nośnikiem ciepła i potu, dlatego im więcej się pocimy tym większa w tym rola krwi, a my wraz z nią tracimy szybciej cenne wartości odżywcze i spada jej objętość. To wszystko sprawia, że w upalne dni mięśnie otrzymują mniej tlenu z krwi, a niedotlenione mięśnie to ból. Zużywamy szybciej i więcej energii by utrzymać intensywność wysiłku, szybciej przechodzimy na pracę beztlenową, szybciej się zakwaszamy i szybciej męczymy.  Nasz ból jest namacalny – w upalne dni dużo łatwiej jest doświadczyć palących mięśni. Czyż nie jest to pocieszające? Biegając w upalne dni lepiej poradzimy sobie z bólem na zawodach! 

Biegając w takie dni jak dziś, mamy idealne przygotowania pod maraton, czy inny wymagający wyścig. Warto spojrzeć na czekający trening z tej strony i nie poddawać się. Dopiero gdy jesteśmy w stanie poradzić sobie z trudnymi warunkami i nie zaczynamy zdania od „nie dam rady” jesteśmy gotowi na finałowe wyzwanie. W przeciwnym razie wróżę szybki upadek na trasie. Także głowy do góry i zasuwamy. Korzystajmy z upałów, bo nikt nie ma pewności, że do września miną 😉

Share: