Paryż gluten free
Jak to jest być osobą bezglutenową w podróży? Z dala od swojej bezpiecznej lodówki, produktów z polskim składem, restauracji, które zna się na wylot? Naprawdę nie jest lekko. Niewiele o tym wspominam, choć Bartek cały czas namawia bym chętniej opisywała swoje doświadczenia. Ja się ciągle waham. Generalnie niewiele znam osób na ścisłej diecie bezglutenowej, a biegaczy to już w ogóle.
Przy okazji podróżowania odwiedzamy jednak wiele ciekawych miejsc gluten free. Nasze poszukiwania są raz mniej, a raz bardziej udane. Są kraje-raje, a są miejsca, w których czeka nas głodówka, jeżeli odpowiednio się nie przygotujemy. Pomyślałam, że czas zacząć dzielić się swoją opinią na temat tych miejsc, miast, krajów. Zaczniemy na świeżo – od Paryża.
Przy okazji podróżowania zawsze towarzyszy mi lekki stres. Nie wszystko da się zabrać ze sobą na zapas, choć przyznaję, że po podróży na Islandię nauczyłam się mieć ze sobą zawsze przynajmniej paczkę herbatników, bułeczki słodkie i chleb. Nigdy nie wiesz kiedy będziesz miała kolejną okazję zjeść coś bezpiecznego, co nie będzie batonikiem. Nie wszystkie linie serwują przekąski bezglutenowe (choć wybierając się w dalszą podróż z opcją gluten free nigdy nie miałam problemu, nawet w Air China), w restauracjach szybkiej obsługi najczęściej wybór ograniczony jest do frytek… a czasem i z tym może być kłopot ( w Hiszpanii w tej samej fryturze potrafią smażyć i panierować). Mało biegowo, nie?
Jeżdżąc w nowe dla mnie miejsca sprawdzam co oferuje lokalna kuchnia, jak wyglada podejście generalne do osób bezglutenowych, najbardziej polecane restauracje. Żeby nie przedłużając opowiem Wam jak to wyglada w Paryżu.
Paryż to przyjazne miejsce i każdy bezglutenowiec odnajdzie się tu bez większego problemu. Od siebie mogę polecić:
I Chambelland
Piekarnię-cukiernię, która oferuje bogaty asortyment pieczywa, ciasteczek i tart bezglutenowych. W życiu nie jadłam smaczniejszego chleba! Gotowe, świeże kanapki, tarty, które jakością nie odbiegają od produktów tradycyjnych (Bartek testuje obie kuchnie). Chleb wypiekany na miejscu, wszystko świeże, pachnące i nie rozpada się w pył po jednym gryzie! Odwiedziliśmy miejsce zaraz po przylocie i baaardzo żałuję, że nie kupiłam więcej na wynos… cóż mam powód, żeby tam wrócić. Do tego piekarnia znajduje się w klimatycznym i zacisznym miejscu 9. dzielnicy, pośród innych knajpek i cukierni, w których z powodzeniem odnajdzie się glutenowa część towarzyszy.
Opisywanie menu z Disneylandu daruję Wam, bo wypada słabo. Nawet nie będąc na diecie eliminacyjnej trudno było znaleźć cos smacznego i zdrowego do jedzenia.
II NOGLU
NOGLU można znaleźć w kilku miejscach w Paryżu. To piekarnia i restauracja w jednym (choć w niektórych miejscach tylko piekarnia). Napiszę krótko: obłędne burgery! Dobrze zrobione mięso, smaczne bułki, klasyczne dodatki, zajadałam aż uszy się trzęsły. Na deser ich tarty, szczególnie cytrynowa <3 godne polecenia. Do NOGLU zajrzeliśmy ostatniego dnia, czego również trochę żałuje, bo ich ciasteczka, ciepłe pieczywo i burgery mogłabym zajadać codziennie. Wydaje mi się, że w swoim subiektywnym rankingu oceniłabym NOGLU wyżej niż Chambelland.
III Yummy & Guilty Free
Jeżeli jakiś bezglutenowiec zapuszcza się w rejony Katedry Notre Dame, z czystym sumieniem polecam zajrzeć do Yummy&Guilty Free i zamówić bezglutenowego wystylizowanego gofra, do wyboru w kilku smakach: na słodko lub wytrawnie. Ja postawiłam na krem cytrynowy, a Bartek na wanilię. Gofry są puszyste, chrupiące, ale wilgotne. Po raz kolejny będę rozpływać się w zachwytach! Kto jadł pieczywo lub inne produkty mączne w wersji bezglutenowej dobrze wie, że ciężko się nimi zachwycić, a jednak! Paryż udowodnił, że da się! Mam nadzieję, że i Warszawa nadrobi zaległości z czasem.
Przelotem jadłam jeszcze w Helmut Newcake, ich pieczywo nie powaliło na kolana. Keks był trochę lepszy, ale daleko mu do pieczonego przez Bartka mamę. Trafiłam też zupełnie przypadkiem na najlepsze muffiny jakie w życiu jadłam i które jeszcze następnego dnia były mięciutkie i pachnące, a było to w Baguett’s Cafe.
Prawda jest taka, że Paryż to ogromne i nowoczesne miasto, a ze znalezieniem miejsc serwujących bezglutenowe jedzenie nie będziemy mieli problemu. Na szczególną uwagę zasługują bezglutenowe piekarnie serwujące francuskie wypieki, mamy ich trochę do wyboru, te w których byłam polecam z czystym sumieniem. Żadna mnie nie rozczarowała. Ja staram się w takich miejscach jeść i kupować na zapas. Co kończy się tym, że Bartek zjada w końcu i moje i swoje, nie uznając zasady „na zapas”. Wrażenia i smaki niezapomniane. W Polsce pozostaje tylko powspominać.