life style

Buty do biegania. Jak wybrać idealną parę?

Dziś nieco odświeżam wpis sprzed prawie dwóch lat! Jakie buty polecam i czym się kieruję przy wyborze? Pytania nieśmiertelne i bez gotowej odpowiedzi. „Swojej idealnej pary też jeszcze nie znalazłam. Może wybór jest zbyt duży i nigdy nie zatrzymam się na dłużej przy jednym modelu… ” – tak napisałam 21 sierpnia 2013 roku. Czy od tamtej pory coś się zmieniło? Czy znalazłam swoje ulubione? Porady uzupełniłam doświadczeniem, które zdobyłam przez ten czas.

Przed wyborem konkretnej pary, zadaj sobie kilka pytań:

1. Do jakiego biegania mają służyć buty?
Przy kupowaniu nowego obuwia warto scharakteryzować nawierzchnię, po której najczęściej biegamy (las, asfalt, kostka, tartan, góry, itd.), średnio pokonywane dystanse (biegi, krótkie, średnie, długie), tempo biegu (treningowe, startowe). Dzięki temu nasze pole poszukiwań nieco się zawęzi. EDIT: Bez zmian. Uważam, że już na tym etapie można sporo ustalić. Dodałabym tylko, że sama chętnie wybieram buty treningowo-startowe, wtedy nie ma potrzeby posiadania kilkunastu par. W takich butach biegam praktycznie wszystkie treningi i dłuższe starty (maraton, półmaraton), ale są to buty już dość lekkie i odchudzone z amortyzacji, więc nie szczególnie polecane dla większych osób. Dla jasności jeszcze napiszę, buty do biegania wybieraj zawsze z kategorii do biegania, nie fitness, nie crossfit, nie koszykówka, a bieganie – ich przeznaczeniem ma być bieganie.
2. Jakim biegaczem jestem? 
Na podstawie wyglądu swoich butów (stopnia ich zużycia i miejsc najbardziej wytartych na podeszwie), stóp, budowy i wagi całego ciała, możemy określić „styl naszego biegania”. Czyli to, w jaki sposób stawiamy stopę (co jest dość ważne) i siłę z jaką ją stawiamy (co jest dużo ważniejsze). Producenci obuwia starają się nam pomóc w neutralizowaniu skutków złych nawyków, poprzez specjalną budowę obuwia (np. buty dla supinatorów, nadpronatorów, z dodatkową amortyzacją, itd.). Niemniej jednak trzeba pamiętać, że żadna amortyzacja i stabilizacja nie zastąpi ćwiczeń stabilizacyjnych i wzmacniających! EDIT: Gdy zaczynałam biegać, wybierałam buty ciężkie, z dużą amortyzacją, teraz jestem lżejsza, biegam więcej i szybciej. Buty wybieram także lżejsze. w takich jest mi najwygodniej. Jeżeli chodzi o wybór butów na podstawie sposobu w jaki przetaczam stopę… hmmm szczerze – nigdy nie było to moje główne kryterium. Próbowałam różnych butów, o różnym przeznaczeniu i nie mam dowodów by któreś znacząco poprawiły moją technikę lub ocaliły od kontuzji. Na pewno osoby z nadwagą powinny odpuścić sobie bieganie naturalne i startówki póki nie nabiorą formy i nie zrzucą kilku kilogramów. Jeżeli nie wiesz jak biegasz, bo kupujesz pierwszą parę, przymierz kilka modeli i wybierz najwygodniejsze lub tak jak ja: na początek jedne z tańszych.
3.  Badanie opinii publicznej.
Dobrze jest zrobić rozeznanie w terenie przed wyjściem do sklepu. Czyli pogooglować trochę i zapoznać się z recenzjami użytkowników dotyczącymi obuwia, które ewentualnie mogłoby nas zainteresować: co jest trendy obecnie w bieganiu, co się dobrze nosi, za ile i czy warto, jakie są plusy, jakie minusy danego obuwia, itd. EDIT: Dodałabym jeszcze, że warto zapytać znajomych biegaczy w czym chętnie biegają, a później przymierzyć proponowane modele, ale nigdy nie kupować w ciemno! Nie ma dwóch identycznych stóp i biegaczy! To co mnie pasuje, może kompletnie nie leżeć komuś innemu i odwrotnie. Paweł Olszewski pod tym względem jest bardzo wymagającym biegaczem – w każdym bucie coś Mu nie pasuje. Na moje ulubione Bostony, nawet nie chce patrzeć 🙂
4. Niech stopa przemówi.
Przed kupnem butów zawsze trzeba je zmierzyć. Najlepiej udać się do sklepu późnym popołudniem, gdy nasze stopy są zmęczone i spuchnięte (takie będą w bieganiu). Zakładamy oba buty na skarpetki, w których biegamy i robimy przebieżkę po sklepie. Można trochę poskakać, poruszać stopą na prawo i lewo, pooglądać go dobrze, itd. But ma dobrze leżeć od początku, przynajmniej ja nie uznaję takiej zasady, że musi się rozchodzić. Jak któryś mi nie leży, to go nie kupuję i koniec. EDIT: Poza przebieżką, którą jednak zamieniłabym na truchcik – reszta aktualna. But musi być wygodny od początku. Musisz czuć, że pasuje jak ulał.
5. Jaki rozmiar wybrać?
Z doborem idealnego rozmiaru zawsze jest nie lada problem. Generalnie mają być ciut większe, ale ile to jest ciut? Duży palec nie może opierać się o koniec buta, a pięta ma spoczywać stabilnie. 0,5 – 1 cm różnicy/ na szerokość kciuka, tyle mniej więcej się przyjęło w świecie biegaczy. Jeżeli buty mają być na maraton, warto żeby te palce miały więcej miejsca, a czy wystarczy Tobie 0.5 czy 1 cm, musisz sam zdecydować. Buty, w których obecnie biegam (boosty), są za duże o 1 cm i wydaje mi się, że jest to jednak za dużo, następne będę celowała na 0,7 cm 😉 EDIT: Zasada 0,5-1 cm jest nieśmiertelna. Wszystkie moje modele są średnio większe o 0,5 cm. W przypadku butów do biegania zawsze kieruję się długością wkładki podaną w centymetrach, a nie rozmiarem europejskim. Różne marki mają różne rozmiarówki, nawet między modelami w obrębie jednej marki mogą być znaczące różnice, a długość wkładki zawsze się zgadza, centymetr to centymetr.
6. Kiedy zdecydować się na kolejną wymianę?
Buty się zużywają, więc trzeba je wymieniać. U niektórych szybciej i często widać to gołym okiem, ale większość tego nie widzi, a nawet i nie czuje i nie wie kiedy moment wymiany powinien nastąpić. Biegowy świat założył, że wymienić należy buty po 800 – 1000 km. Dla mnie ma to jakiś sens i staram się trzymać tej granicy. Z resztą widzę to po podeszwie niestety i czuję przy lądowaniu. EDIT: Przyznaję, że w butach, które lubię, robię więcej niż 800 km zanim zmienię, jednak nie dużo więcej. W niektórych modelach, z licznikiem powyżej tysiąca przy długich treningach na asfalcie czuję, że są twardsze i bolą mnie stopy – gdy tak się dzieje, z wielkim smutkiem, ale odstawiam je. Tak zrobiłam w ostatnią niedzielę. W ciągu trzech miesięcy pokonałam w jednej parze ponad 1000 km, zrobiłam w nich prawie wszystkie treningi – tak je pokochałam!
7. Ile warte są dobre buty?
Rozpiętość cenowa obuwia do biegania jest ogromna. Ile wydamy na buty powinno zależeć przede wszystkim od naszego portfela i stylu biegania. Wydaje mi się, że na parkowy jogging buty za 600 zł to lekka przesada, ale dla ambitnego maratończyka może być to już rozsądna kwota. Do tego warto też mieć na uwadze, że buty do biegania to produkt jak każdy inny. Płaci się za markę i model, nie tylko właściwości fizyczne. Model z poprzedniego sezonu będzie różnił się mniej więcej tyle od tego najnowszego, co Iphone 4S od Iphone 5… EDIT: Dokładnie tak. To, ile wydamy na buty zależy od nas samych. Dla jednego wydanie tysiąca złotych na buty to absurd, dla drugiego styl życia. Mercedesem S-klasy też nie każdy jeździ. Zanim jednak damy się namówić na najnowszy i najdroższy model odpowiedzmy sobie na wszystkie pytania powyżej. Najdroższy – nie znaczy najlepszy. Ultraboosty, o których było głośno kilka miesięcy temu, są jedną z moich mniej ulubionych par, a zdecydowanie najdroższą z kolekcji.
8. Profesjonalny sklep dla biegaczy, to zawsze dobry wybór?
Jestem zwolenniczką kupowania butów w sklepach dla biegaczy. Przede wszystkim idę tam ze względu na obsługę. Pracujący tam ludzie to w 99 % biegacze, którzy świetnie nas zrozumieją i doradzą. Ja dodatkowo zasypuję ich tuzinem innych pytań (bo na sprzęcie średnio się znam) i wychodzę biegowo bogatsza! EDIT: Tu bym bardzo dużo zmieniła. Przekonałam się, że mało który sprzedawca umie profesjonalnie zająć się klientem i doradzić. Osobiście słyszałam, że mam nadpronację w prawej, trochę supinuję lewą, biegam neutralnie, supinuję na obie, nadpronuję na obie – o nadwadze nigdy tylko nic nie usłyszałam – może przez grzeczność 😉 Modele, w których miałam czuć się jak królowa, rzucałam do szafy po kilkudziesięciu kilometrach. Z tymi sklepami trochę jest tak, że jednak ostatecznego wyboru lepiej dokonać samemu, sprzedawca – też człowiek i nie jest nieomylny, poza tym zazwyczaj ma do zrobienia konkretny plan sprzedaży i wyznaczone modele będzie promował na siłę. Oczywiście są wyjątki od reguły i świetnych doradców też spotkałam na swojej drodze, więc nie odradzam, a jedynie zwracam uwagę by ostatecznie kierować się swoją intuicją.
runtheworld buty do biegania 1
W ramach podsumowania dodam, że mimo rosnącego doświadczenia złe wybory w dalszym ciągu się zdarzają. Czasem trzeba boleśnie się przekonać, że coś nie leży. Wprost i szczerze mogę też napisać, że obecnie rzadziej kupuję buty, z uwagi na moją blogerską działalność. Chętnie i głównie współpracuję i biegam w butach marki adidas, stąd w polecaniu konkretnych modeli możecie uznać mnie za mało obiektywną. Staram się więc tego nie robić. Ich buty to świadoma i nieprzymuszona decyzja. Od dawna pasują mi najlepiej, praktycznie każdy model i póki co nie zmieniam tego. Propozycji testowania przeróżnych butów dostaję naprawdę sporo, więc to nie jest tak, że jestem zmuszona albo kupiona. Większość jednak odrzucam, czasem spróbuję czegoś innego z czystej babskiej ciekawości, ale zawsze wracam do pasków. Co do ulubionej pary, dopiero stosunkowo niedawno odkryłam swój ulubiony model i jest to: adidas adizero boston boost – w ciągu trzech miesięcy przebiegłam w nich ponad tysiąc kilometrów, a to znaczy, że zrobiłam w nich prawie każdy trening. W żadnych butach nie biega mi się tak dobrze, nieważne czy w lesie, po asfalcie, wybieganie, czy zawody na 10 km – jestem zachwycona. Jest jednak model adidasa, którym mocno się rozczarowałam – ultraboost. Sięgam po nie tylko wtedy, gdy mam do wyklepania kilka luźnych kilometrów lub długi trening. W moim odczuciu słabo trzymają stopę i są mało dynamiczne. Są to moje subiektywne odczucia, stąd naprawdę polecam wyborów dokonywać samemu, odpowiadając na powyższe pytania można sobie ułatwić sprawę, ostatecznie jednak i tak zweryfikują kilometry.
Pozdrawiam!
Share: