Inne

Zmiany w moich treningach. Praca u podstaw i więcej radości

Od Półmaratonu Warszawskiego minęły już dwa tygodnie. Zdążyłam przez ten czas odpocząć od „orania”, wygrać z bólem w udzie, o którym wspominałam w relacji, trochę zmienić swój obecny trening i zdecydować się na kolejne starty.  Pewnie nie pisałabym o tym wszystkim w normalnych okolicznościach, ale odnotowałam pozytywne efekty nowego podejścia, więc pomyślałam, że warto Was poinformować 🙂

runtheworldsmile

Dla przypomnienia, w pierwszych miesiącach tego roku postawiłam na intensywność. Nie byłam gotowa na spory kilometraż, maratonu też nie planowałam, a chciałam w miarę szybko wrócić do formy. Stąd może kilometrów nie było za dużo, ale były bardzo mocne. Dużo biegałam długich odcinków progowych, kilometrówek i BNP kończonego tempem na 5k. Takie treningi w pewnym momencie stały się dla mnie mocnym obciążeniem nie tylko fizycznym, ale i psychicznym. Zmęczenie, ból, niepewność, sprawiły, że zaczęłam błądzić, wątpić i odnotowywać same spadki (mentalne i biegowe). Tak dalej być nie mogło, musiałam szybko coś wymyślić i zawrócić z tej drogi.

IMG_7912

Postawiłam na spokój i pracę nad objętością. Ciężka sprawa, biorąc pod uwagę moją niecierpliwą naturę. Spokojnie i więcej, powtarzam sobie w chwilach, gdy chcę wyrwać do przodu. Oczywiście nie znaczy to, że truchtam 7 dni w tygodniu. Robię po prostu więcej biegów ciągłych ze średnią intensywnością (15-20 km) i biegów spokojnych (10-15 km), interwały wypadły z moich planów na jakiś czas. Czy pod względem wyników, taka zmiana coś pomoże, w tym momencie Wam nie odpowiem, na pewno ostatni tydzień pokazał, że dużo łatwiej psychicznie biega mi się z takim podejściem i 80 k w podsumowaniu wyszło ot tak sobie z przypadku 😉 Wróciła radość i tak zwane endorfinki. Nie mam talentu do zarzynania się na krótkich odcinkach. Jestem urodzonym maratończykiem i tego się trzymajmy. Moje czasy na 5 i 10 k wychodzą przy okazji treningu maratońskiego, nie są wyśrubowane, ale w drodze do maratonu wystarczające. Chcę Wam przez to powiedzieć, że już zaczynam budować bazę pod jesienny maraton. Jak zrobię 4 tygodnie z rzędu +100 k w tygodniu, wprowadzę kolejne ważne zmiany, ale uwierzcie, że naprawdę nie stanie się to prędko. Wracam do klepania kilometrów. Z bliższych planów zapowiada się jeden dłuższy bieg w Poznaniu (Wings for Life 3 maja i Półmaraton w Hajnówce 16 maja) – ale napiszę o tych startach więcej w podsumowaniu miesiąca! Trzymajcie kciuki!

Pozdrawiam!

Share: