motywacja

Złość, smutek, pogodzenie, czyli jak sobie radzę z kontuzjami

Musiałam zniknąć na jakiś czas (znowu!) i nabrać do pewnych spraw dystansu. Nie wiem, czy nastąpiło to w pełni, ale poczułam potrzebę pojawienia się. W końcu bieganie to nie są same słodkie chwile, ja nie należę do tych wiecznie jarających się endorfinami, a mój blog ma pokazywać wszystko, moje upadki i gorsze chwile niestety też. Czas zatem się pozbierać i podzielić tymi gorszymi. Dopadła mnie kontuzja (ha! nie jestem robotem) i pewnie milczałabym dalej, bo nie chcę się żalić, ale może moja historia/podejście komuś pomogą, dodadzą otuchy, a może i mnie zrobi się lepiej.
Złość
Gdy wszystko zaczęło się układać, łączenie prowadzenia restauracji z treningami szło coraz lepiej, skupiona i zorganizowana napierałam do przodu jak burza, musiało coś się wydarzyć. Kurde! Ja to mam ostatnio szczęście! Ból przy prawej kości piszczelowej pojawił się kilkanaście dni temu, w tym tygodniu mocno się nasilił. Byłam zła, ale wiedziałam, że siłą nie wygram z problemem (kilkumiesięczna przerwa potrafi nauczyć pokory). Najpierw odpuściłam długie i ciężkie biegi, a w tym tygodniu odpuściłam już totalnie z bieganiem.
Smutek
Dzień pierwszy, drugi, dziś jest czwarty bez biegania. Ból praktycznie zniknął, ale nie jest dobrze. W sobotę mam maraton crossowy, a ostatnie wybieganie robiłam jakiś miesiąc temu… Jesienią chciałam zmierzyć się z trójką. Pozostawię to bez komentarza. Liczę, że jutro obudzę się, wesoło pomacham palcami u nogi i będę mogła ruszyć dalej.
Pogodzenie
Z trudem, ale staram się pogodzić z sytuacją. Przyznam, że dzisiejsze zmagania Polaków na Mistrzostwach Europy w maratonie dodały mi otuchy i energii. Nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem, ale walczyć trzeba! Jutro też jest dzień, może jednak pomacham tymi palcami 🙂

Walka, czyli przerwa nie oznacza leżenia na kanapie


Codziennie myślę o powrocie do biegania i staram się zrobić wszystko by przyspieszyć proces. Chłodzę, uciskam, wzmacniam, rozciągam, biorę leki przeciwbólowe i przeciwzapalne. Wykonuję typowe ćwiczenia na wzmocnienie mięśni goleni (m.in. zadzieranie palców). Na wszelki wypadek wykonam szereg badań. Bóle w okolicach kości piszczeli i udowych przerażają mnie i wpadam w panikę, bo myślę o najgorszym (złamaniu zmęczeniowym).

Skąd ta kontuzja?
Przyczyny zawsze jest wiele. W moim przypadku na pewno nie zadziałał jeden podstawowy punkt: Czas na odpoczynek i regenerację. Biegałam po ciężkich dniach w pracy i pracowałam po ciężkich treningach, to nie mogło dobrze się skończyć. Może nie mam wyjścia i muszę zwolnić? Pomyślę rano, jak już pomacham tymi palcami 🙂

Pozdrawiam!

Share: