O czym powinien pamiętać amator?

Długo zastanawiałam się jak zatytułować dzisiejszy wpis. Iść w stronę tych, co chcą dopiero zacząć, czy wszystkich amatorów? Chciałam zacząć od początku i przypomnieć podstawy, o których trzeba pamiętać, jeżeli nie chcemy by bieganie nas przerosło. I tak o marszobiegach i o dobrej motywacji na wstępie już możecie poczytać. Zachęcam szczególnie tych, co nie wiedzą jak zacząć, jak nie odpuścić i co zrobić, gdy już nie chce się robić. A dalej polecam przejść do dzisiejszego wpisu, który dotyczy wszystkich amatorów, na każdym poziomie i sportowym i motywacyjnym, czyli o czym powinien pamiętać każdy trenujący amator?
A o czym? Na samym wstępie, trenujący amator powinien pamiętać, że nie jest zawodowcem, a cała reszta właściwie jest wynikową tej zasady. Banalne. Ameryki nie odkryłam, a jednak… sama siebie często łapię za rękę i mówię: hej Katarzyno, pamiętasz kim jesteś?
Chcemy być lepsi, szybsi, chcemy być amatorami z półki tych pro, chcemy wyglądać jak trenerki fitness, chcemy być turbo mamami. Ciężko na to trenujemy, wierzymy, celujemy i… jesteśmy zmęczeni, a ciągle dalecy od ideałów. Ciągle coś zawalamy, gdzieś się spóźniamy, z czymś nie radzimy, patrzymy na innych i się zastanawiamy jak oni to robią? Błąd!
- Nie patrzymy na innych. Amatorzy to grupa jak Wisła, szeroka, głęboka, pokręcona i szalona w całej swej długości. Nie ma dwóch takich samych typów, takich samych osobowości, o takich samych obowiązkach, pracy, dzieciach, wadze, przeszłości, i tak bez końca mogłabym wymieniać. Nie ma. A jak nie ma, to nie ma co się oglądać. Co to znaczy? Nasze treningi powinny być dopasowane do naszego trybu życia i możliwości, którymi dysponujemy. Nasze treningi powinny być dopasowane do naszego trybu życia i możliwości, którymi dysponujemy. Nasze treningi powinny być dopasowane do naszego trybu życia i możliwości, którymi dysponujemy. Pewna czytelniczka napisała, że nie potrafi biegać codziennie. Stara się, ale szybko zniechęca, odpuszcza i nie wie co robić dalej. Napisałam Jej żeby przede wszystkim nie biegała codziennie! Łatwo jest się zapędzić patrząć na innych, stracić wiarę w siebie, zacząć robić coś wbrew sobie. Pierwszy krok, który każdy z nas powinien wykonać to poznać swoje możliwości i dopasować do tego cele. A jak poznać swoje możliwości? Biegaj, ćwicz tyle razy ile masz czasu i energii w tygodniu, a nie tyle ile wypadałoby by osiągnąć jakiś cel. Jeżeli ja nie mam czasu i siły na 3 godzinne jazdy na rowerze, to nie jeżdżę tyle – po prostu robię np. krótszy, ale mocniejszy trening. Jeżeli dopiero wracam albo zaczynam biegać, to nie robię tego codziennie, a np. 3 razy w tygodniu. Po miesiącu jak czuję potrzebę/siłę dodaję kolejny dzień, ale nie wszyscy muszą dążyć do biegania dzień w dzień! Nie wszyscy muszą jeździć po 3 godziny i nie wszyscy muszą robić brzuch 5 razy w tygodniu by osiągnąć upragniony cel. Ja w tym sezonie postaram się coś nabiegać z 4 treningów biegowych w tygodniu, na których łącznie robię 40-50 km. Obierz swój cel, znajdź własną drogę do niego, a jak masz problem jak to zrobić, poproś o pomoc trenera, kogoś komu ufasz, ale nie kopiuj tego co robią inni.
- Mamy przeszłość i to najczęściej mało sportową. O tej przeszłości powinniśmy pamiętać przy planowaniu treningów, dobieraniu ćwiczeń, częstotliwości startów. Bez przeszłości sprintera nie zrobimy z miejsca poprawnego wieloskoku, skoku na skrzynię, nie zregenerujemy się tak szybko po cotygodniowych startach. Wszystkiego da się nauczyć, ale powoli. Wiele rzeczy będzie nas kosztowało więcej wysiłku, jeżeli nie są nam naturalne od dziecka. Dlatego nie ma co się załamywać, że nie robimy skipów jak Kszczot, a pracować by robić je jak lepsza wersja siebie.
- Zawsze będzie brakowało nam czasu i zawsze będziemy musieli zrobić coś za coś. Największy problem z jakim mierzą się amatorzy to czas. Aktywność fizyczną musimy upchnąć między masę obowiązków. Mało kto jest w stanie na 100% oddać się treningom. Sytuacje gdy z czegoś trzeba zrezygnować, coś skrócić, spotykają każdego z nas i najlepsze co możemy zrobić to po prostu zaakceptować taki stan rzeczy. Jesteśmy amatorami, takie mamy życie i takie mamy prawo. Prawo do odpuszczania, gdy reszta życia nie zgrywa się z treningiem. Tylko wiecie! Ta zasada raczej do zakucia przed nadgorliwych niż leniwych!
- Praca to nie regeneracja. Pełna regeneracja to czas, gdy odpoczywamy fizycznie i psychicznie. Możemy udać się na drzemkę, poleżeć, bez stresu, bez pracy przy komputerze i dzieci nad głową. Mylnie wiele osób sądzi, że skoro ma pracę siedzącą albo mało stresującą to może ten czas uznać za regenerację. W jakiejś części na pewno się zregenerujemy, ale musimy dodać do książkowych wyznaczników jeszcze kilka godzin i pamiętać, że nigdy nie będziemy regenerować się jak zawodowcy, bo patrz punkt wyżej – nie mamy na to czasu.
- Możemy odpuszczać. Jest to ważne prawo stąd jeszcze raz je powtórzę. Jako amatorzy nie musimy traktować naszych aktywności jak obowiązku. Gdy coś się nie układa możemy odpuścić – trening nie jest naszą pracą. Owszem chcąc coś osiągnąć musimy być konsekwentni, jednak to pasja i przyjemność są naszą główną siłą napędową, nie obowiązek.
- Sami rozliczamy się ze swoich porażek i sukcesów. Nie ma (nie powinno) być nad nami presji otoczenia, bliskich, innych biegaczy, czy trenera. To my ustalamy co chcemy osiągnąć, jak chcemy to osiągnąć i kiedy sobie odpuszczamy. Trener, może być dla nas pomocą, ale nie gonią nas żadne minima, od których zależy nasz byt.
- Więcej nie znaczy lepiej. Nie trzeba trenować codziennie. Nie trzeba trenować tyle co inni, nie trzeba trenować więcej od innych. Trzeba trenować optymalnie pod siebie, mądrze by godzić trening z resztą życia i regenerowac się właściwie. Objętość to nie jedyna droga do celu! Objętość do pewnego momentu jest jedną z łatwiejszych dróg: nie musisz kombinować, tylko dodajesz. Sztuką jest trenować mniej, a efektywniej.
- Robisz to z miłości! <3
O czym jeszcze powinien według Was pamiętać amator? Na pewno jest tego masa, ale co Wam przychodzi do głowy w pierwszej kolejności?