life style

Kategorie w triathlonie, czyli ilu mistrzów można spotkać na jednych zawodach?

Wraz z moim wejściem w świat triathlonu, wielu z Was kochani czytelnicy zostało do niego wciągniętych naturalnie, nieświadomie, choć mam nadzieję, że nie pod przymusem. Sama dyscyplina jest na tyle złożona i młoda, że i ja cały czas uczę się i odkrywam kolejne elementy tej układanki. Jedną z pierwszych rzeczy, która rzuca się w oczy w przypadku triathlonu, to sposób klasyfikacji zawodników i związane z tym możliwości oraz ograniczenia. W triathlonie istnieje wyraźny podział na profesjonalistów (zawodników PRO) i amatorów (AG- age grouperów). Co to oznacza i dlaczego z jednych zawodów może wyjechać kilkunastu mistrzów?

Tak jak wspomniałam powyżej, triathloniści wyraźnie dzielą się na PRO i AG i choć w bieganiu również mamy klasyfikację open i w kategoriach wiekowych, linia nie jest tak wyraźnie postawiona i gloryfikowana jak w tri. Co daje w triathlonie taki podział, skąd on wynika, czy niesie za sobą więcej plusów, czy minusów?

Muszę przyznać, że na samym początku buntowałam się przeciwko takiemu podziałowi. Nie wiedząc o co w tym wszystkich chodzi, czytając relacje zawodników, gubiłam się i sama nie wiedziałam kto tam w końcu wygrał, czy w triathlonie wszyscy są pierwsi?

PRO czy AG?

Przynależność do grupy wyznacza prosta sprawa – licencja zawodnika. Aby zostać zawodnikiem PRO trzeba posiadać licencję zawodnika PRO wydaną przez Polski Związek Triathlonu. Od tego roku licencje obowiązują także amatorów, ale są one wydawane na zupełnie innych zasadach. Posiadanie licencji PRO określa sposób naszej rywalizacji w zawodach. Będąc zawodnikiem PRO rywalizujesz tylko w klasyfikacji PRO, z kolei będąc zawodnikiem AG rywalizujesz tylko w swojej kategorii wiekowej. Wynika z tego kilka ważnych rzeczy.

Na dużych imprezach, organizowanych przez światowe federacje jak Ironman, czy Challenge Family, zasada przynaleźności jest ściśle przestrzegana i tak jeżeli zdarzyłoby się, że jakiś amator dotrze do mety jako pierwszy, czy nawet w czołówce, nie zostanie sklasyfikowany w kategorii open, tylko w swojej kategorii wiekowej, a dopiero pierwszy za nim zawodnik PRO będzie liczony open (choć ciężko tu mówić o open, raczej o open pro – mam nadzieję, że zapis jest jasny). Działa to także w drugą stronę. Zawodnik PRO nie rywalizuje w kategorii wiekowej, czyli jeżeli zawodnik PRO zajmie 10 miejsce wśród wszystkich PROsów, ale dajmy na to wiekowo łapałby się w TOP3 swojej kategorii, nie jest absolutnie liczony wiekowo. Ta zasada sprawia, że miejsce na liście z wynikami nie oznacza miejsca zajętego zgodnie z zasadą tri. 8 kobieta open może być 1 w swojej kategorii, a 9 open 8 jako PRO. Niby nic wielkiego, ale jak już jesteśmy wybitnie dobrymi amatorami i zaczynamy ścigać PROsów, warto rozważyć zmianę kategorii z prostej przyczyny – finansowej. W kategoriach AG nie ma nagród finansowych, dlatego zajmując 8 miejsce open, będąc zawodnikiem AG możesz być 1 i wtedy dostajesz np. statuetkę i gadżet, a będąc PRO za 8 miejsce może wpaść już kilka złotych/dolarów.

Specjalnie na początku akapitu napisałam na dużych imprezach, ponieważ na mniejszych robi się wyjątki od reguły. Triathlon to młoda dziedzina, która powstała dopiero pod koniec XX wieku, a na Igrzyskach Olimpijskich miała debiut w 2000 roku. W samej Polsce liczy się, że jest około 10 tysięcy regularnie trenujących i startujących triathlonistów, a zawodników z licencją PRO na rok 2018 zarejestrowanych jest 71 osób (według danych ze strony PZTri). To naprawdę niewiele. Dodać trzeba jeszcze, że kobiety w Polsce stanowią zaledwie 10% wszystkich startujących!

Najwięcej uczestników gromadzą imprezy sygnowane przez Ironman czy Challenge Family. W Polsce sezon startowy trwa od maja do września, a smak zawodów z kropeczką nad M możemy poznać obecnie w Warszawie na dystansie olimpijskim lub Gdynii na dystansie sprinterskim i 70.3.

Może jeszcze jako ciekawostkę podam, że nazwa Ironman jest zastrzeżona przez Światową Federację Triathlonu (World Triathlon Corporation) i tylko startując w zawodach pod nazwą Ironman na dystansie długim oficjalnie możesz nazwać się Ironmanem, czy Mistrzem Świata/Polski Ironman. W przypadku innych zawodów Challenge, czy jakichś lokalnych jesteś oficjalnie finiszerem/mistrzem dystansu długiego.

Wracając do tematu. Są odstępstwa od reguły. I tak gdy mamy mnóstwo zawodów o mniejszym zasięgu, bardzo często pomijana jest klasyfikacja open – wtedy wszyscy rywalizują w wiekowych, jeżeli zdarzy się jakiś PRO na starcie, w takim przypadku będzie liczony jako AG. Na wielu zawodach spotkać się możemy z klasyfikacja open, a nie PRO i wtedy najczęściej działa zasada jak w bieganiu. Piszę najczęściej, ponieważ będąc zawodnikiem AG czasem trzeba zgłosić chęć rywalizacji open, PRO z reguły są przydzielani do open. Myślę, że to jest bardzo rozsądne rozwiązanie. Szczególnie w przypadku gdy na starcie staje niewielu zawodników PRO.

Ilu mistrzów nasz kraj chowa?

Zawiłość zasad, ilość federacji z własnymi cyklami imprez, mnogość dystansów, grup wiekowych, podziałów na open i PRO, niewielka ilość zawodników, a do tego świeżość i charakter dyscypliny cały czas rozwijający się sprawiają, że czasem nie trudno zostać mistrzem lub w tym wszystkim po prostu się pogubić.

Na każdym dystansie mamy jakieś mistrzostwa w kategoriach PRO i wiekowych. Dodajmy, że kategorie wiekowe liczone są co 5 lat. Tak na przykład ja, obecnie jestem zawodniczką 30-34. W przypadku MP dajmy na to na dystansie długim będziemy mieli około 10-14 mistrzów Polski i 10 -14 mistrzyń (różna ilość bierze się z tego, że nie zawsze we wszystkich kategoriach wiekowych będą sklasyfikowani uczestnicy, np. powyżej 60 roku jest naprawdę niewielu triathlonistów). Biorąc pod uwagę ogólną ilość zawodników – dajmy na to tysiąc. Tysiąc w przypadku polskich zawodów to jest już naprawdę sporo. Teraz podzielmy na płeć i kategorie wiekowe i czasem rywalizacja zamyka się w obrębie kilku osób. Wśród PRO nawet i na świecie to normalne, że rywalizacja zazwyczaj rozgrywa się między 10 a 20 osób i jest to rywalizacja na naprawdę wysokim poziomie. Chyba, że mówimy o mistrzostwach świata, wtedy zawodników jest znacznie więcej. W przypadku AG najliczniejsze i najmocniej nastawione na rywalizację są grupy wiekowe mężczyzn między 30 a 44 rokiem życia, wśród Polek triathlon jest cały czas mało popularny, ale nie oznacza to braku mocnych zawodniczek. Najmocniej jest oczywiście wśród PRO, tu trzeba przyznać, że Polki wypadają na arenie międzynarodowej lepiej od panów, a w kategoriach wiekowych na krótszych dystansach (sprint, olimpijka) mocne są dziewczyny do 29 roku życia, wraz z dystansem zmienia się ta grupa i najliczniejsze oraz najmocniejsze są kategorie po trzydziestce do czterdziestki. Oczywiście to nie jest reguła i wyjątki zawsze są mile widziane.

To wszystko co wyżej napisałam, nie zmienia faktu, że zostanie mistrzem jest wielkim wyróżnieniem i wymaga ogromu pracy i nie umniejsza rangi wielu zawodom. Po prostu czasem dochodzi do kuriozalnych sytuacji gdy jest niewielu zawodników.  Sama w zeszłym roku miałam sytuację, gdy w mojej grupie wiekowej startowały 2 dziewczyny, a więc mogłam być pierwsza lub ostatnia. Absolutnie taka sytuacja nie jest winą zawodnika, a zwycięstwo jest zwycięstwem, choć smak jego po prostu będzie zależał od ambicji i podejścia samego zawodnika.

Jak zostać mistrzem świata?

Po zawodach w Taupo sposób klasyfikacji zaczął do mnie mocniej przemawiać i to nie tylko ze względu na slota. Wiem, że wiele osób uważa imprezy z cyklu Ironman czy Challenge za komerchę, ale mnie osobiście sposób organizacji i możliwość rywalizacji w ten sposób z całym światem bardzo się podoba. Biorąc udział w imprezach z Mką, jako AG zajmując wysokie miejsce w kategorii masz szansę na zdobycie slota (kwalifikacji) na mistrzostwa świata na danym dystansie (1/2 lub pełnym Ironman) i w danym roku rywalizować z najlepszymi na świecie w swojej kategorii. W ten sposób ja załapałam się do RPA na Mistrzostwa Świata Ironman 70.3 (dystans średni). Poza tym zbierasz punkty w globalnym rankingu zawodników i możesz na bieżąco śledzić jak wypadasz na tle zawodników z całego świata w swojej kategorii.

Dla kogoś kto uprawia sport amatorsko i wkłada w to kawał serca jest to ogromne wyróżnienie i osiągnięcie. A uwierzcie, że światowy poziom nawet wśród amatorów jest cholernie wysoki i zajęcie dobrego miejsca naprawdę nie jest niczym prostym. Niektóre kategorie wiekowe reprezentują często wyższy poziom od krajowych pro. W bieganiu nie mamy czegoś podobnego stąd mój początkowy bunt. Z drugiej strony, nie obraziłabym się gdyby bieganie w maratonach odbywało się na podobnych zasadach i premiowało zawodników pro jak i amatorów, nawet kosztem wprowadzenia ścisłego podziału.

W przypadku gdy komuś robi się za ciasna kategoria AG, może przejść do PRO. Oczywiście musi reprezentować wymagany poziom sportowy żeby jego wniosek o licencję został rozpatrzony pozytywnie. Wtedy zasady dostania się na MŚ ulegają zmianie i zaczyna obowiązywać system punktowy (który niebawem zostanie wymieniony na zbliżony do zasad obowiązujących age grouperów).

Poza rywalizacją światową, mamy mistrzostwa krajowe, Europy, Azji, Oceanii, itp. itd. Tu z kolei obowiązuje dość ciekawa zasada na zawodach Ironman i mistrz Europy wcale nie musimy być Europejczykiem, z kolei Polski, wcale nie musi być Polakiem. Sama w tym wszystkim jeszcze się nie odnajduję, ale jedno jest pewne – najbardziej widowiskowe i prestiżowe są Mistrzostwa Świata Ironman Kona na Hawajach.

Co dają klasyfikacje w triathlonie?

Gdy już poznamy lepiej mechanizm działania klasyfikacji w triathlonie dużo łatwiej jest ze zrozumieniem i odnalezieniem swojego miejsca w szeregu. Sztywny podział sprawia, że na imprezach lokalnych dochodzi czasem do nieporozumień lub dziwnych sytuacji, z drugiej strony mamy jasne reguły obowiązujące na całym świecie i otwartą drogę do rywalizowania z najlepszymi w swojej kategorii.

Dla wielu z nas sport to nie tylko zabawa. Szczególnie w przypadku panów rywalizacja odgrywa kluczową rolę. W pewnym wieku; zaczynając przygodę ze sportem od zera, powiedzmy sobie otwarcie nie mamy realnych szans na rywalizację z zawodowcami, którzy żyją tym sportem od małego, ale jako ludzie kochamy rywalizację i chętnie porównujemy się do podobnych sobie. Sport nawet jeżeli z zabawą w tle nie byłby sportem bez rywalizacji. Podział amatorów na grupy wiekowe daje szerokie pole do popisu dla naszego ego i sprawia, że w niektórych kategoriach powstaje naprawdę zacięta rywalizacja. Czy to dobrze, czy źle? Nie mnie to oceniać. Nauczyłam się funkcjonować w tym świecie, widzę tego plusy i minusy. Dla mnie najważniejszy jest mój własny progres i porównywanie się do poprzedniej wersji siebie i z wynikiem i z rozwojem mentalnym. Stąd zawsze dużo bardziej cieszę się z dobrego wyniku, niż z dobrego miejsca ze słabym wynikiem – chyba, że to będą MŚ 😉

 

Share: