Jak przyspieszyć swoją regenerację?
W swoich przygotowaniach do maratonu bardzo dużą uwagę przykładam do regeneracji. Z natury nie lubię czuć się zmęczona, dlatego bardzo chętnie odpoczywam i swoje siły koncentruję głównie na bieganiu – po treningach jestem mało aktywną i ciekawą osobowością – nie brzmi najlepiej, ale wychodzi na dobre 😉 Czy to było 3:30, 3:10, czy 3:00, za każdym razem staram się zachować równowagę między treningiem, a odpoczynkiem. Teraz, gdy nie pracuję fizycznie jest łatwiej i widzę ogromną różnicę w swoim samopoczuciu. Nasz organizm to mądra maszyna, gdy stopniowo zwiększamy obciążenia, on także stopniowo znosi coraz więcej i szybciej się regeneruje. Jednak nie ze wszystkim poradzi sobie w 100%, czasem potrzebne jest drobne wsparcie. To bardzo ważne by nauczyć się wyczuwać siebie i nie biegać na dużym zmęczeniu permanentnie, bo grozi to w najlepszym przypadku przetrenowaniem i spadkiem formy, w gorszym kontuzją. Zmęczenie możemy kontrolować, od wielu nieprzyjemności związanych z mocnymi treningami możemy w łatwy sposób uciec, regenerację w łatwy sposób możemy po prostu przyspieszyć. Jednym z prostszych patentów na przyspieszenie regeneracji jest terapia zimno/ciepło.
Terapia zimno/ciepło
Bardzo popularny zabieg wśród zawodowych biegaczy, do tego prosty i przystępny, więc dlaczego amatorzy nie mieliby pójść w ślady zawodowców i nie korzystać z uroków zimnej wody?
Przyznaję, że to jeden z moich ulubionych nawyków. Praktycznie każdy prysznic po treningu zaczynam naprzemiennym polewaniem nóg zimną i ciepłą wodą. Ulga jest niesamowita. Dla kogoś kto nie miał do czynienia z nogami, w których skumulowało się kilka mocnych treningów, może wydać się to dziwny i mało przyjemny pomysł, ale ktoś kto dużo trenuje, wie o czym mówię. Nie ma nic przyjemniejszego na tę dolegliwość.
Prysznic to najprostszy sposób i najłatwiejszy. Wystarczy po zakończonym treningu pierwsze kilka minut pod prysznicem poświęcić na polewanie samych nóg. 1-2 minuty bardzo zimnej wody, na 2-3 minuty ciepłej, powtórzone 2-3 razy. To samo zrobić także po umyciu. Bardziej efektywnym sposobem, ale też trudniej dostępnym jest zanurzenie się w wannie wypełnionej zimną wodą (do 10 stopni) lub skorzystanie z uroków natury, gdy mamy pod ręką zimne jezioro czy strumień górski, wtedy etap ogrzewania zaliczamy na powietrzu, bez ciepłej wody. Pod tym względem Szwajcaria także okazała się rajem. Tutejsza woda nie jednego już mistrza widziała 🙂
Co daje taki zabieg:
-poprawia krążenie
-pomaga w usunięciu produktów ubocznych mocnego treningu (kwasu mlekowego)
-działa przeciwbólowo
-zmniejsza ryzyko pojawienia się DOMS (potocznie zakwasów)
-morze przyjemności i gotowe nogi na kolejny mocny trening!
Po takim zabiegu najlepsze co możemy zrobić dalej, zjeść pyszny obiad i położyć się z dobrą książką i lampką czerwonego wina. Zupełnie inny komfort trenowania.
Pozdrawiam!