Podsumowanie miesiąca. Lipiec 2019

Jeszcze chwilę temu robiłam podsumowanie czerwca, a tu już lipiec się skończył. Czas leci nieubłaganie, a ja rosnę w oczach. W lipcu dosłownie. Czy dalej udaje mi się utrzymać aktywność fizyczną na przyzwoitym poziomie? Czy coś musiałam zmienić w ostatnich tygodniach?
Pierwsze dwa tygodnie lipca, to nasze obozy biegowe. Intensywnie. Poza prowadzeniem niektórych treningów, sporo było pracy organizacyjnej. Te dwa tygodnie były wymagające, ale bardzo mi potrzebne. Czułam się świetnie i o ciąży przypominało mi tylko moje tempo biegu oraz czynności wymagające schylania się. Do Warszawy wróciłam szczęśliwa i spełniona, że ciąża w moim w przypadku to ani choroba, ani wymówka.
Po powrocie od razu wróciłam do prowadzenia zajęć grupowych, ale wiem, że już coraz mniej mogę i chociaż niechętnie, powoli myślę o przerwie. Bo co to za trener, co nie nadąża za zawodnikami? 😉

Powrót plus minus zbiegł się w czasie z rozpoczęciem trzeciego trymestru.
Swoich treningów miałam niewiele w pierwszym tygodniu, co przyczyniło się do nagłego wzrostu wagi. Po zdjęciach widzicie, że Mała też swoje dołożyła. Rosnący brzuch w samym bieganiu nie przeszkadza mi specjalnie, natomiast sama waga już tak. Bolą mnie stopy i łydki od obciążenia, więc biegam tylko, gdy jestem wypoczęta, a takich dni jak na lekarstwo. Do tego upały wróciły. Tak jak lubię ciepło i właściwie cieszę się, że mogę ciążę przeżywać w te ciepłe miesiące, to nadszedł moment gdy miałam totalnie dosyć. Sierpień przyniósł niższe temperatury, także będę mogła zweryfikować w jakich warunkach czuję się lepiej.
Przez lipiec wybiegałam 80 km, w tym większość na obozach. Później ograniczałam się głównie do rozgrzewek na treningach grupowych oraz 2-3 moich biegów. Mentalnie w lipcu bieganie przynosiło mi najwięcej przyjemności. Jest to taki moment, że większość obaw odchodzi na bok i czuję, ze mogę więcej. Czuję, że i ja i Mała już tyle razem ze sobą wytrzymałyśmy, że damy radę i te 10-12 tygodni. Później ruszam i moje ciało mi przypomina, że jest 10 kg cięższe i nie dogoni marzeń głowy. Stąd też mało biegałam i w całości przerzuciłam się na marszobiegi. Marszobiegi są rewelacyjne. Nie męczę się tak jak na biegu ciągłym, a średnią mam często nawet wyższą. Szok?! Każdemu początkującemu to powtarzam. Marszobiegi są lepsze niż bieganie na siłę ciągiem, gdy widzicie, że utrzymanie tempa jest trudne. Abstrahując już od tempa, trochę szybszy bieg przerywany marszem, jest dużo zdrowszy dla moich stawów. Biegnąc szybciej utrzymuję lepszą technikę i krótszy kontakt z podłożem.
Dwa treningi marszobiegowe, które bardzo przypadły mi do gustu:
- 5x 2min bieg/1min marsz + 5 min bieg/1min marsz + 5x3min bieg/1min marsz + 5min bieg/1min marsz + 5×1 min bieg/1min marsz + 5 min bieg
- kilometr biegu/1min marszy x 5
Na takich treningach czułam się najlepiej, jak będzie dalej? Zobaczymy. Są jeszcze inne sposoby by utrzymać aktywność w ciąży. Trening w domu, o którym pisałam tutaj: KLIK. Marsze, orbitrek, a może z basenem się przeproszę? Póki co ciążę znoszę dobrze, a Mała rozwija się zgodnie z planem.

Żeby nie było, że jestem taka idealna i zdeterminowana, muszę przyznać, że moja waga rośnie szybko. W ostatnim czasie nawet trochę za szybko i myślę, że będzie mi ciężko zmieścić się między 12 a 15 kg. Trochę winię o to wodę, bo niestety należę do kobiet, które od początku trochę jej zgromadziły, ale tak po prawdzie, potrafię też sporo zjeść i tu nikogo nie oszukam. Szczególnie jak Bartek na instastory wrzuca mnie z lodami. Z drugiej strony od samego początku waga u mnie rośnie falowo, a nie liniowo. Na początku pierwszego trymestru przybrałam 4 kg, a później przez kolejne 6 tygodni nic. W drugim trymestrze podobnie, miałam tygodnie, że tyłam 2-3 na tydzień, a później trzymałam to przez kolejnych 6. Może i w trzecim tak będzie? Mam nadzieję. Wiem, że waga to nie wszystko, ale prawidłowa może pomóc w porodzie, więc jak już coś co może wpłynąć na poród zależy ode mnie, chcę się postarać i chociaż te słodycze ograniczyć, na które nie wiedzieć czemu nagle zaczęłam mieć ogromne ssanie (a początek ciąży mogły nie istnieć słodkie rzeczy).
Jaki będzie dla mnie sierpień? Specjalnie nie planuję nic konkretnego. Na ile będzie pozwalało mi samopoczucie, na tyle będę jeszcze pracować i trenować.