Podsumowanie miesiąca. Lipiec 2015
Lipiec, środek wakacji, czas na słońce, odpoczynek i więcej biegania. Ktoś, kto planuje we wrześniu maraton musi to wszystko jakoś połączyć. Ja swój plan na lipiec uważam za spełniony w 100%. Na początku miesiąca wyjechałam na dwutygodniowe wakacje do St. Moritz, w ten sposób uciekłam od upałów panujących w Polsce, odpoczęłam, złapałam górskiego słońca i potrenowałam jak na solidnym obozie biegowym. Swój pobyt w Szwajcarii podsumowałam już tu: KLIK. Na tamtą chwilę nie byłam pewna, czy góry pozytywnie wpłynęły na moją formę. Dziś mogę napisać już więcej o swoich przeczuciach i wrażeniach.
W lipcu przebiegłam ponad 430 km. 100 km, przy jednym dniu wolnym, na tydzień, to moja objętość docelowa do września. Zaliczyłam w tym czasie tylko jeden start, więc z utrzymaniem kilometrów nie było większych problemów. Nic mi nie dolegało, nie przeszkadzało, połowa miesiąca spędzona na wakacjach – w bieganiu czysta nuda. Miesiąc przyszedł i odszedł, gdyby nie Bieg Powstania Warszawskiego, na którym poprawiłam swój wynik na 10 km (40:00), nie byłoby o czym pisać 🙂
Jestem już bardzo mocna skupiona na jesiennym maratonie. Odpuściłam startowanie w dużej ilości imprez i robię co mogę, by 27 września stanąć na starcie jak najlepiej przygotowaną. Bieg Powstania Warszawskiego potwierdził wzrost mojej formy, oczywiście wynik nie dający pełnej satysfakcji, ale też nie spędzający snu z powiek. Nie wiele odpoczywałam w tamtym czasie, a po samym biegu czułam się rewelacyjnie. W niedzielę zrobiłam 17 km biegu ciągłego, zakończonego tempem poniżej 4:10 (czyli powyżej mojego maratońskiego). W tym momencie chyba wyszła zasada, że góry oddają po 6-7 dniach. Ostatni tydzień lipca biegało mi się rewelacyjnie. Chciałabym żeby ten stan nigdy nie przeminął!
W sierpniu chcę robić więcej długich biegów, to już naprawdę ostatni dzwonek, a ja ciągle mam wrażenie, że robię ich za mało (walka z dyszką trochę rozbiła mój plan). Kontrolnie wystartuję na dystansie półmaratonu. Miejsce, które wybrałam na połówkę nie jest do końca optymalne na zrobienie dobrego czasu, ale zapowiada się na jeden z piękniejszych startów, więc liczę, że emocje i krajobrazy też zrobią swoje.
Pozdrawiam!
PS Biorę udział w Plebiscycie na Biegowego Dziennikarza Roku, by oddać głos wystarczy wypełnić bezpłatnie formularz – link po prawej stronie na blogu. Jeden mail=jedne głos, pamiętajcie o tym 😉 Jeżeli lubicie mnie czytać i doceniacie moją pracę, zagłosujcie, będę mega wdzięczna!