trening

Podsumowanie miesiąca. Styczeń 2023

Przyszedł czas na podsumowanie pierwszego miesiąca nowego roku! Zbierałam się chwilę do tego, ale inaczej nie byłabym sobą.

Rok kończyłam budując bazę pod wiosenne starty i sumiennie ćwicząc na siłowni. W styczniu weszłam na objętość 90 km/ tyg i zaczęłam rozpędzać się z akcentami. Prędkości nie były imponujące, ale z tygodnia na tydzień wyraźnie widać było progres.

1 stycznia pogoda sprzyjała, więc 22 km tempem narastającym zrobiłam na zewnątrz biegając z Bartkiem. Nie było dużego luzu i szybkości, ostatnie najszybsze kilometry wyszły po: 4:11; 4;13, 4;10, 3;54, z ostatnim na totalnego maksa. Całość średnio po 4:34 min/km. Ten trening pokazał mi jak daleko mam do celu, ale nie biegając szybko tyle tygodni i mocno trenując na siłowni, nie ma co się dziwić, że forma była w lesie. Tydzień później 20 km tempem 4:30 poszło już znacznie lepiej i lżej. Tak czy siak otwarcie roku było bardzo wolne.

11 stycznia zrealizowałam najwolniejsze 4 x 2 km od lat. 4:10 min/km. Od początku zero luzu i kompletny brak sił by przyspieszyć. Tu swoje znowu dorzucił trening siłowy, który w tym czasie był bardzo wymagający. 

Część treningów realizowałam na bieżni mechanicznej, szły one zdecydowanie lepiej niż na zewnątrz, ale nie dają też one mi obiektywnego spojrzenia na formę.

Od 16go przenieśliśmy się już do słonecznej Hiszpanii. W zeszłym roku wykonaliśmy w podobnym czasie ten sam ruch. Tym razem byliśmy jeszcze odważniejsi, bo wyjechaliśmy prawie na 2 miesiące. Pierwsze rozbieganie w Walencji już było obiecujące, bo tempa w okolicach 4:40 kosztowały mnie tyle co w Polsce w styczniu 5:00. Czy w tym Hiszpańskim powietrzu płynie inny tlen? 🙂

18 stycznia przyszedł czas na pierwszy mocniejszy trening 5×3 min/1min + 10x 1min/1min. Bardzo chciałam rozwinąć tu już jakieś konkretniejsze prędkości. I faktycznie było już szybciej (3:50-3:45), ale wciąż w lesie.

Trzy dni później już w Denii, miejscowości, której docelowo mieszkaliśmy przez 7 tygodni, kolejny akcent pokazał, ze cały czas krok po kroczku idę do przodu. 

Pod koniec miesiąca podczas długiego wybiegania wykonałam pierwszy mocny bieg ciągły 2x 5 km (3:55, 3:58), było co robić, ale zaczęłam czuć, że zbliżam się już na obroty dające wynik w maratonie poniżej 3 godzin, czy dokopię się do 2:50?

Miesiąc zamknęłam mając na liczniku ponad 393 km i ćwicząc na siłowni średnio 3 razy w tygodniu. W dobrym zdrowiu i samopoczuciu zaczęłam nowy miesiąc. 

Oficjalnie mogę też już zdradzić miejsce gdzie pobiegnę maraton, a będzie to… Londyn! Cieszę się ogromnie, bo to maraton, na który wyjątkowo trudno się dostać. Miejsce mam zapewnione w ramach współpracy ambasadorskiej z marką New Balance. Maraton odbędzie się 23 kwietnia, czasu wydaje się idealnie wystarczająco 🙂 Cieszę się i każdego dnia wychodzę zmotywowana na trening, wierząc, że to będzie wspaniały bieg! 

Share: