trening

Podsumowanie miesiąca. Sierpień 2015

To był dziwny miesiąc. Mój wpis o gorszym biegu nie wziął się znikąd. Powoli nawet zaczęłam się przyzwyczajać do kaprysów moich nóg i elastycznie podchodziłam do planowanych treningów, mimo wszystko to był słabo przepracowany miesiąc. Potrafiłam zrobić super trening na zmęczeniu i kompletnie zepsuć bieg, który nie miał prawa się nie udać. Akceptuję jednak falowość swojej formy i cieszę się z tego co się uda, a zapominam o tym nieudanym.  Dziś jednak muszę wygrzebać z zakamarków swej pamięci wszystko co dobre i złe w sierpniu i wyciągnąć wnioski.

runtheworld bieganie

Zaczynamy od 1go sierpnia i crossowych zawodów na własnej ziemi. Bieg Wśród Krasnych Pól nie należy do moich udanych startów. Byłam zmęczona, upał nie pomagał, przed samym startem przycięłam palec szybą w samochodzie, bardzo szybko opadłam z sił i skończyłam bieg poniżej oczekiwań, ale na drugiej pozycji wśród kobiet. Myślałam, że po tych zawodach będę długo odpoczywać, jednak moje nogi sprawiły mi niespodziankę. Kompletnie nie czułam tych zawodów i już na drugi dzień zrobiłam świetny drugi zakres w terenie. Cały tydzień biegałam jak natchniona, a swój czas na trasie zawodów poprawiłam biegnąc 20 km treningu.  Byłam zachwycona swoją formą, z drugiej strony wolałam nie szaleć i mocne akcenty mieszałam wolnymi lub bardzo lekkimi dniami.

runtheworld podsumowanie sierpienPo tym treningu czułam, że 1:25 na półmaratonie jest w zasięgu, a kolejne biegi tylko to potwierdzały. Dużo biegałam w terenie i na tempie progowym, czułam, że idę jak burza. Wydaje mi się, że pierwsza połowa sierpnia mogła być efektem pracy wykonanej w górach na początku lipca. Później niestety efekt zaczął mijać (tak sobie tłumaczę).  Do Reykjaviku wyjeżdżałam pewna swojej formy jak nigdy. Do 14 km biegłam jak po swoje, niestety trasa i pogoda trochę mnie sponiewierały i na metę dobiegłam z czasem 1:26:21, życiówka mocno poprawiona, ale do upragnionego wyniku sporo zabrakło.

Po biegu czułam się dobrze. Na drugi dzień zrobiłam bez problemu rozbieganie średnim tempem 5 min/km, poćwiczyłam i w głowie kreśliłam ambitne plany na ostatni tydzień sierpnia. Niestety wyspę opuściłam lekko podziębiona, w Polsce moja choroba się rozwinęła i od tygodnia nie mogę się pozbierać ( więcej w relacji z biegu). Ostatni dzień miesiąca postawiłam na kompletną regenerację i tym samym zamknęłam sierpień mając na liczniku 395 km (tych pięciu kilometrów nie mogę sobie darować). Zrobiłam dużo bardzo mocnych tempowych treningów, ale mało wybiegań i interwałów. Na jeden świetny trening przypadły trzy do bani. Trzy starty: 11,6 km cross (48,31), Półmaraton Reykjavik (1:26:21), Półmaraton Praski (1:29:23), to dużo jak na jeden miesiąc, wrzesień zacznę ciut spokojniej.

runthe world blog

Pierwszą połowę września poświęcę na objętość. Mój plan wypełniają głównie biegi ciągłe, w terenie i długie drugie zakresy. Pierwszy start planuję w Krynicy (11-13,09) i to czysto treningowo… chyba. W trzecim tygodniu będę już schodziła z objętości i łapała świeżość na maraton. Zastanawiam się jeszcze nad  startem w Białymstoku na 10 km, który jest tydzień przed maratonem. Przed Berlinem taka taktyka się sprawdziła, więc może i tym razem zaryzykuję. We wrześniu robię się trochę nostalgiczna. Myślę o tym co było, gdzie jestem, postaram się jednak darować Wam moje przemyślenia egzystencjalne i skupić na treningu.  Dlatego na dziś kończę i życzę Wam by ten piękny jesienny miesiąc był dobrym początkiem w Waszym życiu. Nie odwlekajcie swoich marzeń, gońcie za szczęściem i żyjcie po swojemu. Ach! Wyobraźcie sobie, że w kolejnym podsumowaniu będę już po maratonie! Jestem taka podekscytowana!

Pozdrawiam!

Share: