trening

Podsumowanie miesiąca. Październik 2021

Miesiąc prawdy. 17 października, maraton w Amsterdamie był moim startem docelowym, do którego przygotowywałam się ostatnie miesiące. Jak mnie czytacie, pewnie wiecie, że przygotowania nie przebiegały idealnie, ale generalnie nie było najgorzej. Pełna wiary i optymizmu, zmierzyłam się z dystansem maratońskim, 11 raz w życiu. Nabiegałam życiówkę, o czym mogliście poczytać w relacji (klik) i zaczęłam wyczekane roztrenowanie. 

Mogłabym na tym poprzestać pisanie podsumowania, ale spróbujmy jeszcze ostatni raz zajrzeć do szczegółów tego miesiąca.

Pierwszy weekend października spędziłam na Suwalszczyźnie. Akurat trafiliśmy wymagającą pogodę, co w połączeniu z terenem sprawia, że pobiec tam jakiś mocny ciągły graniczy z cudem, więc postawiłam na długą, mocną zabawę biegową. Wyszło przyzwoicie 10x 2min/1min + 10x1min/1min + 10x 30s/30s , na aktywnej przerwie, łącznie prawie 26 km z przewyższeniem prawie 200 m.  To był ostatni tydzień z objętością 100 km. Od tej pory zaczęłam ucinać kilometry i odliczać do startu.

Pierwszy tydzień taperingu, w tym dwa fajne akcenty: 3x 5km tempem 4:00 oraz 20 km w tym 12 km po 4:00. Oba treningi choć w mega wietrznej pogodzie wyszły idealnie, z dużym zapasem, bez supportów i innych bajerów. Przyznam, że w ciemno obstawiałam to tempo na maraton. Tydzień zamknęłam mając na liczniku 75 km. 

Tydzień przedstartowy i ostatni akcent, który zrobiłam we wtorek, to 4x 1600m +4x200m. Wszystkie odcinki pobiegłam kontrolując tempo co do sekundy 3x 6:04 min i jeden w 6 minut. Zostało kilka rozbiegań, przebieżki dzień przed startem i maraton! O samym maratonie nie będę już się rozpisywać. 42 km z hakiem, co dało 77 km w tygodniu 🙂 

Od razu po maratonie rozpoczęłam roztrenowanie. Zrezygnowałam z biegania i treningów w każdej innej formie na 2 tygodnie. Prawie 🙂 W tym czasie poprowadziłam tylko 3 treningi biegowe, w tym raz test na 3 km (3:50 min/km) co było delikatnie mówiąc ciekawym wyzwaniem po 10ciu dniach nie biegania 😀 Ostatniego dnia miesiąca zrobiłam pierwsze lekkie rozbieganie i trochę sprawności biegowej. Dwa dni wcześniej pierwszy trening uzupełniający. W ten sposób zaczęłam swój powolny powrót do treningów. 

W miesiącu wyszło niecałe 220 km. Roztrenowanie, niby dwa tygodnie, a zleciało raz dwa i ja już zaczynam planować, procesować i rozmyślać o nowych celach i wyzwaniach 🙂 Choć listopad zamierzam jeszcze niespiesznie spędzić bawiąc się bieganiem, pływaniem i rowerem. Co z tego wszystkiego wyjdzie, zobaczymy bliżej wiosny.

Share: