Podsumowanie miesiąca. Luty 2019
Zakończyliśmy swoje podróże po Bahamach i Florydzie i wraz z początkiem miesiąca przyszedł czas na powrót do domu. Trzeba przyznać, że ten wyjazd to były wakacje z dużym naciskiem na jedzenie i zwiedzanie. Biegania niewiele. Turystycznie zaliczyliśmy maraton na Bahamach, a później w Miami (ja połówkę), ale poza tym, buty biegowe były jedynie zbędnym bagażem 😉 Czy luty przywołał nas do porządku?
Idzie wiosna, sezon wiosennych startów, a co za tym idzie jest sporo pracy z innymi. Wróciliśmy do swoich obowiązków, pracy, na treningi. Z nowości prowadzimy w środy o 18:00 otwarte treningi w Warszawie na Agrykoli, na które śmiało można wpadać niezależnie od zaawansowania! W międzyczasie zaczęliśmy planować jeszcze dwa dość duże projekty, więc… cóż muszę się przyznać, że wkradło się do mojego planu trochę lenistwa. Choć jest też czym się pochwalić. Odpaliłam trenażer i pływam dwa razy w tygodniu o 6:30!!! Do tej pory bywało, że czasem pływałam o takiej porze, ale nigdy dwa razy w tygodniu. Z nowym rokiem taki challenge sobie postawiłam!
Możecie już się domyślać, że dalej pozostaję w temacie triathlonu. Choć luty niespiesznie i niespecjalnie przepracowałam, treningowo nastawiam się na triathlon. Nie planuję jednak startów w pierwszej połowie roku, a brak konkretnego celu, w moim przypadku oznacza niestety lekki marazm. Co jeszcze w treningach bym zaakceptowała, najgorsze jest jednak to i wstyd się przyznać, że im mniej robię treningowo, tym gorzej jestem zorganizowana. Tyle rzeczy odkładam na później, że zasłużyłam na ostrą reprymendę!
Gdzieś po drodze wspominałam już Wam, że obecnie jest to związane też w dużym stopniu z moim zdrowiem i jest jak jest. Nadrobię w drugiej połowie oraz 2020, w którym chciałabym zrobić kolejny triathlonowy krok. Także bądźcie czujni i cierpliwi razem ze mną 🙂
Podsumowując, obecnie trenuję na niskim poziomie intensywności, na tyle niskim, że i waga to zauważyła. Z jednej strony dziwnie tak pisać podsumowanie bez właściwie konkretów do podsumowania i mam nadzieję, że nikogo nie zdemotywuję swoją mało sportową postawą, ale chciałabym żeby ten blog był zapisem, na ile to możliwe wszystkich moich przemian.
5 marca na zaproszenie BGŻ BNP Paribas prowadziliśmy razem z Bartkiem przesympatyczne spotkanie o motywacji i wsparciu bliskich. Nie wspominałabym o tym, bo już po ptokach, ale chcę żebyście wiedzieli, że takie spotkania działają w obie strony. Było mi naprawdę miło, że wpadło tyle osób, a rozmowy po spotkaniu i Wasze opinie dodają odwagi i wiary, że to co robimy ma sens oraz motywacji by robić jeszcze więcej. Także mam nadzieję, że poza marnym podsumowaniem, ten wpis będzie też moim powrotem do regularniejszego kontaktu z czytelnikami 🙂
Fajnie, że jesteście <3