Podsumowanie miesiąca. Grudzień 2014

Zaskoczę Was. Nie będzie podsumowania roku. Zbierałam się, wahałam, by ostatecznie stwierdzić, że robienie w moim przypadku podsumowania roku jest bez sensu. Mój 2014, biegowo skończył się w maju. Później była praca, problemy, kontuzja. Na prostą zaczęłam wychodzić dopiero w listopadzie. 2014 nie był złym rokiem, ale był dla mnie bardzo ciężki. Pod każdym względem. Nie chcę tu, ani tłumaczyć, dlaczego było tak mało biegania i pisania, ani użalać, ani kłamać i na siłę szukać pozytywów. Dziś wiem jedno, warto walczyć o siebie i swoje szczęście i nic naprawdę nic nie jest warte naszego poświęcenia. Zycie jest krótkie. Za krótkie, by bać się je przeżyć po swojemu. Jak widzicie, moje podsumowanie roczne mogłoby się zamienić w rozprawę filozoficzną, a tego tu nie chcemy, dlatego kończę wstęp i przechodzę do podsumowania miesiąca, treningowego. Z takich właśnie podsumowań dowiecie się najwięcej o moich startach, wynikach, treningach. Jak ktoś nie pamięta biegowych szczegółów z 2014 – zapraszam do prześledzenia comiesięcznych raportów 🙂
Grudzień był dla mnie dobrym miesiącem. Mogłam sobie pozwolić na regularne bieganie i stopniowe zwiększanie objętości. Doszłam do 50 km w tygodniu, przy czterech treningach. Miesiąc zamknęłam mając na liczniku ponad 155 km. Moja forma i samopoczucie wracają zaskakująco szybko, co bardzo mnie cieszy. Zakończyłam spotkania z fizjoterapeutą. Odebrałam wyniki testów i badań, które wykonałam w ramach walki z przyczynami kontuzji. Między innymi zdecydowałam się na analizę mojego chodu i biegu. Bardzo się bałam spojrzeć prawdzie w oczy. Miałam wrażenie, że wszystko robię źle, stąd moje problemy. Okazało się, że nie jest ze mną tak źle i spokojnie mogę chodzić, a nawet biegać! Oczywiście są rzeczy nad którymi muszę bardziej pracować, ale kto nie musi? Dostałam zielone światło. Miesiąc i rok zamknęłam bardzo optymistycznie.
Nowy Rok zaczęłam biegowo, a że nie dla samej przyjemności lubię biegać, w kolejnych tygodniach dodam już jakieś akcenty, trochę zwiększę kilometraż, ale naprawdę nie dużo tego będzie. Z takim podejściem będę przygotowywała się do Półmaratonu Warszawskiego. Tak, tak! W końcu mogę otwarcie napisać o swoich wiosennych planach. Moim docelowym startem na wiosnę będzie półmaraton. Czy to będzie 2 h, czy 1:22, czas pokaże. Na dzień dzisiejszy cieszę się samymi treningami i czasem oczekiwania.
Pozdrawiam i wszystkiego dobrego w Nowym Roku życzę!