Apetyt rośnie w miarę jedzenia, czyli plan na NYC Marathon

Niepewność, czy uda się wystartować w maratonie, zmieniła się w pytanie, jak w tak krótkim czasie przygotować się do maratonu? Czy nastawić się na spokojne pokonanie dystansu? Czy wycisnąć z tego biegu ile się da?
Doświadczenie pomaga. Przebiegnięcie pierwszych 10ciu kilometrów nie stanowiło większego problemu. Owszem wydolność spadła, ale o ile zdrowie będzie dopisywało pokonanie dystansu nie powinno być tak wielkim problemem jak sądziłam jeszcze kilka tygodni wcześniej. Przyznaję, poczułam ulgę, gdy tempo 5:00 stało się komfortowe na biegach 10-12 km. Pojawiła się myśl w głowie, że za kilka tygodni, będę mogła tak przebiec maraton? 5:00 min/km, to nawet Bartek nie będzie narzekał, że jest za wolno, a chce w międzyczasie kręcić filmiki i biec razem… czego nie robi się z miłości 🙂
Po kilku luźnych biegach przyszedł czas na pierwszy mocniejszy trening. Biorąc pod uwagę czas, który pozostał i moją kondycję, postawiłam na klasyczny bieg tempem narastającym, na wyczucie, bez kalkulacji, ale też bez szaleństw. Oczywiście trochę się podpaliłam i już na 6tym kilometrze żałowałam tempa 4:20 😀 Z drugiej strony mimo fatalnej pogody i biegu na kompletne wyczucie, bez wielkiego przygotowania, żeli, po osiedlowych ulicach , 12 km narastająco wyszło naprawdę fajnie, a najtrudniejsze okazały się 4 km schłodzenia powrotu pod wiatr. Miło sobie przypomnieć, jak smakuje bomba.
Niestety nie da się szybko przywrócić wydajności organizmu. Ekonomikę i wytrzymałość maratończyka buduje się tygodniami, stąd przygotowanie się na pierwszą połowę maratonu to nic wielkiego, ale utrzymanie dobrej kondycji w drugiej wymaga nie lada cierpliwości i systematycznej pracy. Nawet jeżeli będziemy odpowiednio się nawadniali i jedli na trasie, a tempo będzie komfortowe, jeżeli nie robiliśmy treningów trwających 90 minut + , w pewnym momencie nasz organizm zacznie więcej pochłaniać i glikogenu i tlenu, niż jesteśmy w stanie mu dostarczyć. Może nas spotkać niemiłe zaskoczenie w drugiej połowie lub kto woli ściana 🙂 Stąd mimo, że mam za sobą pierwsze 16 km w całkiem przyzwoitym tempie, z niecierpliwością wyglądam dnia, gdy będę gotowa na pierwsze 20-25 km 🙂 Dużo więcej nie zrobię, więc taktyka na ten maraton to dla mnie niezła zagwostka.
Z jednej strony fajnie móc pokonać ten maraton, a z drugiej, nie byłabym sobą gdybym nie próbowała dać z siebie trochę więcej 🙂