Porażka, najlepsze co może spotkać biegacza
Przez dobrych kilka miesięcy ciężko trenujesz. Wstajesz o 5 rano, biegasz gdy jest zimno i pada, wyciskasz z siebie siódme poty na siłowni, zdrowo się odżywiasz, odstawiasz na bok imprezy. Wszystko po to, by na wiosnę zebrać owoce swojej pracy – zaliczyć kilka dobrych startów, poprawić życiówki, przebiec maraton. A tu lipa! Porażka goni porażkę! W końcu sezon się kończy, a Ty zostajesz z niczym! Tracisz motywację, pewność siebie, wiarę i przyjemność z tego co robisz. Jesteś o krok od poddania się i porzucenia swoich marzeń i celów. Może nie od razu, ale w końcu zdasz sobie sprawę, że nie tędy droga. Zrozumiesz, że porażka, to najlepsze co mogło Ciebie spotkać właśnie w tym momencie.
Porażki są wpisane w życie biegacza, a prawdziwym zwycięzcą jest ten, kto umie je znosić i przeobrażać w sukces. Nie sztuką jest ich unikać, uciekać, wycofywać się dużo szybciej. Sztuką jest upadać i podnosić się za każdym razem, aż do skutku. Silniejszym i pewniejszym swoich ideałów. Na pewno znasz biegaczy, którzy kilka razy podchodzili do maratonu, próbowali złamać konkretny czas, raz, drugi, trzeci, za każdym razem bez rezultatów. Większość w pewnym momencie po prostu rezygnuje i chowa gdzieś głęboko swoje ambicje. W mniejszości pozostają prawdziwi zwycięzcy, którzy przyjmują kolejną porażkę na klatę i starają się ją obrócić w sukces. W końcu im się udaje.
Takie porażki oddzielają ziarno od plew, gdzie znajdziesz się, zależy tylko od Ciebie. Możesz zejść ze sceny, możesz zmienić dyscyplinę, możesz zatrzymać się i zostać w miejscu, w którym będzie przyjemniej (bo kto powiedział, że gonienie jest przyjemne?), możesz też wziąć się w garść i potraktować porażkę jak:
Zimny prysznic
Porażka może oznaczać jedno: ewidentnie robisz coś źle. Przemyśl co to może być. Za mało? Za krótko? Za dużo? Co było zależne od Ciebie i można poprawić, a na co nie miałeś wpływu i trzeba dać temu spokój. Stań twarzą w twarz ze swoją porażką i sam sobie odpowiedź na to pytanie: Czy na pewno zrobiłem wszystko jak należy by osiągnąć cel?
Potrzebne zmiany
Zmiany są dobre i potrzebne. Nieważne, że jakiś typ treningu służył przez kilka sezonów, jeżeli nie odnotowujemy pożądanych efektów może oznaczać, że przestał działać. Wtedy warto zdecydować się na kilka zmian, poszukać lepszych rozwiązań, poeksperymentować. Fakt, że jednemu coś służy, nie oznacza, że Tobie będzie też służyło. Podejdź do swojego treningu indywidualnie.
Wielka szansa
Nie bez przyczyny ludzie po naprawdę nieudanych zawodach robią jedne ze swoich lepszych treningów. Dla kogoś kto nie lubi czuć się przegranym, to solidny kop. Gdy Mo Farah zdał sobie sprawę, jak bardzo nie lubi przegrywać, nauczył się przesuwać swoje kolejne granice wytrzymałości i wyższej tolerancji na trening. Dawał z siebie wszystko, by nie musieć czuć smaku przegranej. Podobnie jest z nami, amatorami, porażka może dać nam do myślenia. Skoro inni mogą więcej, to ile mogę ja? Gdzie leży moja granica? Porażka może okazać się wielką szansą, na rozpoczęcie badań nad swoim potencjałem.
Nowa wiara
Porażka zaczyna się w naszej głowie. Najpierw poddajemy się wewnątrz, a dopiero później opada z sił nasze ciało. Jeżeli kiedykolwiek pomyślałeś na trasie, już nie mam siły, nie dam rady, to zapewne tak to się skończyło. Gdy zdasz sobie z tego sprawę, nauczysz się kontrolować i zaczniesz na nowo wierzyć w swoje siły i sukces, on przyjdzie. Sam trening to za mało, musisz uwierzyć w cel i swoją moc na 100%.
Szkoła cierpliwości
Doszedłeś do wniosku, że wszystko robisz jak należy, nie potrzebujesz zmian i jesteś przekonany o swojej potędze, a mimo wszystko odniosłeś kolejną porażkę? A może wszystko robisz źle? U nas biegaczy, to dość naturalne, że chcemy dużo i szybko, najlepiej bez wysiłku i od razu. Kolejny policzek może okazać się dla nas zbawienny, poznamy swój poziom i wrócimy na właściwe miejsce. Cierpliwość może nas uchronić od kolejnego bolesnego upadku. Sprowadzeni do parteru możemy pokornie i cierpliwie pracować nad swoimi marzeniami. Oznacza to nie tylko mniej stresu, ale także mniejsze ryzyko kontuzji i więcej przyjemności z tego co robisz.
Jeżeli naprawdę sezon wiosenny uważasz za stracony, a masz ambicje na więcej, czas najwyższy wziąć się w garść i zacząć przygotowania do jesieni! Zanim to zrobisz, musisz na koniec zdać sobie jeszcze sprawę z najważniejszego: „Ty nic nie musisz. Ty chcesz”.
Pozdrawiam!