Mo Farah i Jego autobiografia „Siła ambicji”, czyli książka dla niepewnych swych możliwości

W ostatnim czasie przeczytałam sporo biografii. Nic tak nie inspiruje i nie zachęca do ciężkiej pracy, jak prawdziwe historie ludzi, którzy osiągneli coś wielkiego. Historia Mo Faraha z pewnością jest jedną z nich.
Mo Farah z pochodzenia Somalijczyk (miejsce urodzenia Mogadisz, Somaliland), jako dziecko przeprowadził się razem z rodzicami do Wielkiej Brytanii. Tu rozpoczęła się Jego biegowa droga. Przed przeczytaniem książki nie pałałam zbytnio sympatią do Mo. Oczywiście śledzę Jego profile na FB i Insta, ale wydawał się w jakiś sposób zarozumiały i nadęty. Pewność siebie w sporcie jest ważna, ale łatwo ją pomylić z chamstwem i przerośniętym ego. Nie lubię sportowców uważających się za bogów. Takie miałam początkowo zdanie o Mo, na szczęście już po pierwszych stronach lektury zmieniłam zdanie.
W książce Mo Farah opowiada o swoim życiu i drodze prowadzącej do samego szczytu: dwa złote medale (5000 m i 10 000 m) na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie w 2012, dwa złota (5000 i 10 000) na Mistrzostwach Świata w Moskwie 2013. Na Mistrzostwach w Moskwie kończy się autobiografia Mo. Oczywiście kariera Mo trwa w najlepsze, a Jego ostatnim największym osiągnięciem jest między innymi rekord Europy w półmaratonie i wygląda na to, że doczekamy się kontynuacji Siły Ambicji.
Nie będę zdradzać szczegółów, ale uwierzcie, że pierwsze biegowe kroki Mo nie były łatwe, z resztą jak i Jego życie. Jednak nastawienie do świata i ciężka praca oraz przekonanie o swojej sile pozwoliły mu znaleźć się w obecnym miejscu. Na przykład, wyobraźcie sobie, że przez słabą znajomość języka angielskiego Mo jako dziecko zawalał wiele międzyszkolnych zawodów w biegach przełajowych. Mimo iż nie rozumiał do końca instrukcji sędziego, nie przyznawał się i biegł przed siebie na czele stawki do momentu, aż mylił drogę i musiał zawracać by gonić resztę zawodników. Dawał z siebie wszystko, ale straty były nie do odrobienia.
Siła ambicji to książka, która pokazuje jak małymi krokami piął się do góry. Poznajemy Jego biegowe początki od dzieciaka ze szkolnego klubu sportowego aż po zawodowca, Mistrza Świata i Olimpijczyka. Możemy zobaczyć ile poświęcenia i wiary potrzeba by wspiąć się tak wysoko. Ile porażek trzeba przyjąć na swoje barki, by w końcu pewnie stawać w pierwszej linii z najlepszymi.
Ciężka praca i absolutna wiara we własne możliwości, sprawiają, że jesteśmy w stanie przekraczać własne granice i dokonywać wielkich rzeczy. Jesteśmy nie do zatrzymania. Taki jest Mo. Gdy wszyscy zawodnicy bali się biegaczy Kenijskich i wychodzili z założenia, że są nie do pokonania, on z nimi zamieszkał. Nauczył się żyć i trenować jak Kenijczycy. To ważny punkt zwrotny w Jego karierze. Zaakceptował fakt, by być najlepszym, musi naprawdę mocno na to pracować. Każdego dnia dawać z siebie więcej i więcej, odstawić całe życie na bok i koncentrować się tylko na treningu, taktyce, zawodach. Zycie według tak rygorystycznych zasad jest możliwe tylko w przypadku, gdy znamy i wierzymy w cel tej drogi. Mo wie czego chce. Nienawidzi przegrywać. Chce być najlepszy i jest świadomy poświęceń, które na niego czekają. Determinacja, upór i świadomość swoich celów pozwoliły mu stawać się lepszym biegaczem, a 5-6 miejsca na zawodach krajowych, w końcu przekuć na podwójne złoto olimpijskie.
Wiary, pewności siebie i przekonania o swojej sile – tego możemy nauczyć się od Mo. Gdy ktoś mówi, że coś jest niemożliwe, wychodzimy przed szereg i ciężką pracą łamiemy konwenanse. Siła ambicji drzemiąca w każdym z nas pokazuje, że możliwe nie istnieje. Sprawia, że potrafimy wyjść przed szereg nijakości. Tak padają nasze życiówki, rekordy świata, tak przekraczamy własne granice każdego dnia.
Z drugiej strony poznajemy Mo, zwykłego człowieka. Ojca, męża, syna, brata. Między stronami książki, między jednymi zawodami, a drugimi, gdzieś na dalekich obozach sportowych, widzimy jak zawodowy biegacz tęskni za rodziną, kocha swoje córeczki, wspiera swój ojczysty kraj. Trenuje by być najlepszym i nie zamieniłby tej pracy na żadną inną, ale jest to też dla niego ogromne poświęcenie i pisze o tym wprost.
W Sile ambicji nie przeczytamy o szalejących endorfinach na treningu, ale możemy się przekonać by być najlepszym nie trzeba cudu, tylko ciężkiej pracy, absolutnego skupienia na celach i masy poświęceń.
Polecam wszystkim, którzy potrzebują solidnego kopa!
Pozdrawiam!