motywacja

Podsumowanie miesiąca. Marzec 2019

Mój okres przejściowy z bez formy przez leniwie cokolwiek, powoli się kończy i marcowe podsumowanie będzie już ostatnim takim trochę pitu-pitu. Kwiecień podsumuję już zupełnie inaczej. Odkryję więcej kart, a Wy będziecie mogli zobaczyć czarno na białym, co takiego udało mi się już wytrenować i do czego obecnie trenuję. Zanim o kwietniu, musimy jeszcze ten marny marzec ogarnąć.

Podobnie jak w lutym był to u mnie czas lekko rozbity. Powoli wchodziłam w trening, ale nie wszystko mogłam robić od razu, a inna sprawa, że zawsze po takich luźniejszych okresach, motywacja jest słabsza, a forma taka, że każdy trening to spore wyzwanie, a regeneracje przebiega dłużej. Te początki, ile by ich w życiu nie było, zawsze nie są łatwe, ale można wypracować na nie sposób. Przede wszystkim – na spokojnie, słuchając swojego ciała, ale też trzymając na smyczy diabełka, który podpowiada co chwilę, by dziś znowu odpuścić – do tego przyda się kalendarz i nakreślony plan minimum.

Trenowałam sporo, bo już 5 dni w tygodniu. Z tym, że były to treningi bardzo różne. Bieganie, pływanie, siłownia, treningi z innymi – takie dużo i nie dużo. Wszystko i nic. Wystarczająco by forma poszła w górę na tyle by kwiecień rozplanować już z głową pod konkretny cel, ale za mało by wziąć udział np. w Półmaratonie Warszawskim. 

W marcu ruszyliśmy z zapisami na nasze obozy. Termin 29 czerwca- 6 lipca wyprzedał się w ciągu 48 godzin, natomiast drugi termin 7-14 lipca, dostępne są ostatnie 3-4 miejsca. Więcej informacji możecie przeczytać we wpisie: TU oraz pisząć do nas maila na adres: treningi.olszewscy@gmail.com. 

Pewnie się zastanawiacie po co piszę te podsumowania, skoro nie ma za bardzo nic do podsumowania. Może czytelnicy, którzy są od początku pamiętają, że te podsumowania w dużej mierze mają służyć mi samej, bym mogła do nich wracać czy to z potrzeby analizy czy z czystego sentymentu 😉 

Share: