life style

Lista rzeczy, które ułatwiają bieganie latem

HOLA! Nie poddaję się i powoli naprawdę wracam do biegania 🙂 Mam nadzieję, że będziecie świadkami, jak umiejętnie połączyć prowadzenie knajpy, bloga, biegania, nie zaniedbując przy tym rodziny i bliskich. Na tę chwilę, mogę napisać, że łączenie pracy fizycznej z treningami jest baaaardzo trudne, no ale mam nadzieję, że odbije się to pozytywnie na mojej sile ogólnej 😉 Zanim jednak znajdę czas na porządne uzewnętrznienie się, zapraszam na wpis z cyklu tych przyziemnych.


U biegaczy zaczął się sezon narzekania na upały i deszcze. Podobnie jak z mrozami, kaprysy lata też są do zniesienia i uwierzcie naprawdę nie trzeba rezygnować z treningów. Dla niedowiarków przedstawiam kilka rzeczy, które mnie osobiście ułatwiają bieganie latem.

  1. Ubrania
    W upalne dni najważniejsza zasada to, jak najmniej i jak najlżej. Gdy bieganie z gołą klatą odpada, warto wybierać koszulki z bardzo lekkich tkanin. Bawełny nie polecam w ogóle.
  2. Godziny
    Poza tym, że nakładam na siebie jak najmniej ubrań. W upalne dni staram się biegać bardzo wcześnie (5-6) lub późnym wieczorem (21-23). Wtedy praktycznie nie ma na co narzekać, no chyba, że na mijaną wesołą młodzież popijającą piwko 🙂
  3. Pomocne dodatki
    Czapka i okulary przeciwsłoneczne. Idealne nakrycie głowy, w którym nie wyglądam jak kaczor, a mój mózg może oddychać, znalazłam dopiero w tym roku (właściwie dostałam w prezencie). Z czystym sumieniem mogę polecić tę czapeczkę. Okularów jeszcze szukam. 
  4. Kosmetyki Kremy z filtrem, woda termalna, nawilżone chusteczki i środki przeciwko komarom, to moje absolutne minimum. Krem do twarzy ze zdjęcia, pierwszy w życiu, z którego jestem absolutnie zadowolona. Godny polecania dla osób, których cera cierpi przez intensywne treningi. Woda termalna pomaga mi otworzyć oczy każdego dnia i udawać, że jestem wypoczęta. Chusteczki, to taki mój babski kaprys, nie wyobrażam sobie rozciągania po bieganiu, bez przetarcia twarzy i dekoltu. Off wersja hard, fajny prezent, który idealnie się spisuje w moim przypadku (jeden bieg bez spryskania = około 30 ukąszeń). 

Latem naprawdę da się fajnie i mądrze trenować. Trzeba tylko chcieć. Całą resztę da się jakoś przeskoczyć 😉

Share: