Gdy na mojej drodze stają wirusy…
W ostatnich dniach trochę podupadłam na zdrowiu. Nie będę narzekać jak to strasznie jest nic nie robić i patrzeć przez okno, za którym ciągle króluje zima. Takie życie. Czasem lepiej swoje odleżeć i kropka.
Chcę tylko pokazać kilka rzeczy, które „psychicznie” pomagają mi w walce z przymusowym leżeniem:
Chcę tylko pokazać kilka rzeczy, które „psychicznie” pomagają mi w walce z przymusowym leżeniem:
Film
Nadrabiam swoje zaległości filmowe i chętnie wracam do ulubionych tytułów.
Niesamowita historia opowiedziana w sposób, który sprawił, że jest to jeden z moich ulubionych filmów.
Przez wielu uznawany za banalny i przewidywalny, mnie za każdym razem porusza i przypomina jak piękne jest nasze życie.
Polecam wszystkim, którzy wiedzą jak ważna jest w życiu „ogólna walka” i tym, którzy chcą poczuć coś więcej niż po prostu przejść przez życie.
„Siła spokoju”
Coś nowego. Poleconego przez sportowca szczerze zakochanego w tym co robi (dzięki Mateusz 🙂 ).
Film, podobnie jak „127 godzin” przemawia (u mnie) do podobnych emocji. Może techniczne nie jest najwyższych lotów, ale kryje w sobie ważny przekaz. Odwołuje się do filozofii „bycia tu i teraz”, „łapania chwili”. Pokazuje jak ważna jest wewnętrzna siła i rozwój osobowości, praca nad sobą.
Polecam sportowcom, którym brakuje pokory i ludziom, którzy nie potrafią walczyć z przeszkodami.
Muzyka
Filozofia życia, o której, ktoś, kiedyś mi przypomniał:
Podsumowując: filmy i muzykę wybieram w nurcie „Ckliwie i moralizatorsko” – ale tak lubię w chorobie.
Książka
Jednak w życiu nie tylko o „ducha” chodzi. Żeby zachować równowagę, trzeba pomyśleć też o ciele. Skoro nie mogę ćwiczyć przez kilka dni, to chociaż doszkolę się w temacie odżywiania.
Książka „Żywienie w sporcie” na pewno jest dobrą pozycją, jeżeli chcemy uporządkować swoją wiedzę na temat zależności między odżywianiem, a celami sportowymi. Dużym jej plusem są gotowe plany menu i lista przepisów. Nie przedstawia nowych teorii w temacie żywienia sportowców (przynajmniej dla mnie) – co można także uznać za plus – jest kompletnym przewodnikiem.
Mam nadzieję, że lektura będzie dla mnie dobrym wstępem do świąt i pohamuję swoje obżarstwo 😉
Pozdrawiam!
PS Jak ta wiosna w końcu nie przyjdzie, to mój następny post będzie o przeprowadzce na Bali.