Podsumowanie miesiąca. Październik 2014
Z Walkerem poznaliśmy się pod koniec września i od tamtej pory jesteśmy praktycznie nierozłączni. Przechodziliśmy razem cały październik i póki co na rozstanie się nie zapowiada. Czy dobrze nam ze sobą? Bywało różnie. Nie kąpiemy się razem, nie śpimy już ze sobą, do kuchni też już chodzę sama i raczej w tę stronę zmierza nasz związek 😉 OK. Poważnie. Na czym stanęliśmy z moją nogą? Ach, tak! Dwa tygodnie temu zaczęłam spotkania z fizjoterapeutą. Kontynuuję swoją walkę. Zaczęliśmy od masaży i ćwiczeń na czwórki, pośladki, prostowniki. Wczoraj dorzuciliśmy łydki, właśnie dają o sobie znać. Zwiększamy obciążenia. Idziemy powoli, ale idziemy. Poza zajęciami dużo ćwiczę w domu, jeżeli tak można nazwać moje leżenie na macie. Średnio spędzam na niej dwie godziny dziennie. Ćwiczę brzuch, pośladki, czwórki, plecy, tricki, bicki. Wszystko co w jakiś sposób daje mi poczucie zmęczenia i chroni ciało od kompletnego rozpadu. Od tygodnia mogę też spokojnie się stabilizować. Naprawdę sporo już mogę i ogromnie się cieszę z każdego kolejnego ćwiczenia. Dobra, czasami mam swoje gorsze dni. Wstaję i czuję, że to wszystko mnie przerasta, ale nie chcę o tym się rozpisywać. W takie dni po prostu milczę i czekam na poranek, zazwyczaj z nowym dniem wraca dobry humor… Jakoś tak w kratkę mam 😉 Mam nadzieję, że to nie są objawy przedawkowania witaminy D3 😛
Październik miesiącem selfie 😉 |