Nike Zoom Elite 7, czyli recenzja moich pierwszych biegowych butów Nike
Trochę się zeszło mi z napisaniem tej recenzji. Jak wiecie, testowanie butów, to nie jest moja specjalność. Podział butów według mojej stopy jest bardzo prosty i średnio wiem, czy wygoda tym razem zależy od systemu amortyzacji, dropu, wagi, czy systemu wiązania, ale poważnie – specjalnie dla Was postaram się opisać swoje odczucia najtrafniej, najlepiej i najpoważniej, jak tylko potrafię.
Poza tym, to moje pierwsze buty Nike, nie licząc tych najpierwszych, w których zaczęłam przygodę z bieganiem, ale one były dwa numery za małe i chyba nawet niebiegowe, więc czuję się zobowiązana i nadrabiam braki!
Skąd pomysł na te buty?
Jak wiecie… Bardzo długo biegałam w butach marki adidas. Zaliczyłam prawie wszystkich modele na booście i przez rok nie miałam kontaktu z innymi markami. Bardzo sobie chwalę buty adidasa, a pierwszy model Energy Boost uważam za najlepsze buty w jakich biegałam ever! (do tej pory). Przyszła jednak kontuzja, kilka trudnych miesięcy, poważnych decyzji, przemyśleń i tak jak wiele kobiet w takich chwilach zmienia fryzurę, ja postanowiłam spróbować z butami. Taki świeży start 😉 Gdy tylko dostałam zielone światło od lekarza i fizjoterapeuty, pobiegłam do sklepu wybrać kompletnie nowe buty, coś z czym nie miałam do czynienia. Po godzinach mierzenia i wahania, padło na Nike Elite Zoom 7.
Co mnie skusiło w Elitach?
Nike Zoom Elite 7 są klasyfikowane jako buty treningowo-startowe, a ja jestem wielką fanką tego typu rozwiązań, stąd chciałam sprawdzić, co w tym temacie ma do powiedzenia Nike. Buty są dość lekkie (w moim rozmiarze niecałe 250 g), odchudzone i dynamiczne ale mają na tyle amortyzacji, że bez obaw możemy w nich iść na zwykły trening. To znaczy, nie do końca zwykły. But może sprawiać wrażenie sztywnego i twardego, dla osób lubiących dużą ilość amortyzacji, średnio komfortowy. Na wolnych wybieganiach moim zdaniem się nie sprawdzi, ale na szybsze treningi to trafiony wybór. Tak też je dzisiaj traktuję. Zakładam Elity, gdy idę szybciej pobiegać. Kusząca była także ich cena, w sklepie zapłaciłam coś poniżej 300 pln.
Jakie słabe strony w nich odkryłam?
Początkowo „biegałam” w nich wszystko, no slowjoggingowałam. Robiłam po 5-6 km w 30 minut, takim tempem dobrze bym się czuła nawet w trampkach. Z czasem zaczęłam przyspieszać i wydłużać, a w butach zaczęło mi coraz więcej rzeczy przeszkadzać. Pierwsza sprawa, to mam długie, ale wąskie stopy i uwielbiam dobrze dopasowane buty. Elity nie są takie do końca. Pod względem dopasowania do stopy, but również średnio mi pasuje. Do tego jest dość twardy, podobnie jak Pegasus, do którego również ciężko mi się przekonać. Nie czuję w nich takiego zwykłego prostego komfortu.
Czy te buty mają swoje mocne strony?
Są lekkie, poza startówkami, najlżejsze jakie posiadam. Biega się w nich rewelacyjnie, pod jednym warunkiem – trzeba biegać szybko. Jest lekko, dynamicznie, nic nie przeszkadza. Jest wygodnie i można w nich robić naprawdę świetnie treningi jakościowe. Myślę, że to ich największa zaleta. Są twarde, wymagające i kompletnie nie dające komfortu podczas długich spokojnych biegów, ale gdy przychodzi czas na przyspieszenie – sprawdzają się rewelacyjnie. W moim przypadku od razu nawet technika biegu się zmienia (jak szybko biegam nie koślawię tyłostopia 😛 ). Z takich pobocznych plusów mogę dodać jeszcze, że mają dobre wiązania i wygodny język – nawet przy mocnym związaniu nic mnie nie uwiera, a sznurowadła nie rozwiązują się. Materiał, z którego jest wykonany but, pozwala na bieganie zimą, ale jest na tyle przewiewny, że świetnie biega się w nich na siłowni.
Podsumowanie
Były chwile, że nienawidziłam je i chciałam rzucić w kąt, po czym dawałam im szansę i robiłam świetny trening. A więc, o co z nimi chodzi?! Myślę, że to dobre buty, ale nie dla wszystkich i nie na wszystkie treningi. Stąd odradzałabym zakup Elitów na codziennie treningi – po prostu nie truchta się w nich wygodnie. Natomiast jeżeli szukasz czegoś na mocniejsze biegi: drugi zakres, tempówki, to wydają się być dobrym wyborem. Ja obecnie tak właśnie biegam, a całą resztę treningów robię w boostach. Jedno jest pewne, do tych butów będę miała wielki sentyment, z uwagi na okoliczności w jakich się poznaliśmy.
Pozdrawiam!