Team spirit – sztafeta w Przechlewie

Mniej niż miesiąc! Tyle zostało do naszego wyzwania, czyli triathlonowej sztafety w Przechlewie! Do ostatniej chwili wahałam się, czy zgłosić naszą drużynę i finalnie uregulować płatność. Panowie specjalnie nie naciskali, a ja na myśl o rowerze… nie czułam potrzeby rywalizacji. W porę zmotywowali nas do podjęcia decyzji Bendzi i SBR Team. Z Beniaminem (1/3 zespołu SBR) miałam okazję pływać przez cały lipiec, w tym samym czasie Michał (mój stały trener z lochte.pl) szkolił się jako trener w odległej Ameryce u samego Steve’a Lochtego, a Bartek… no właśnie, czas przerwać opowieść i po krótce przedstawić zawodników sztafety.
Pływanie
Michał Sieńko – były zawodnik, wicemistrz Polski w stylu klasycznym na 200 m, wielokrotny finalista MP na dystansach 100, 200 klasycznym i zmiennym, 200 dowolnym i 400 zmiennym. Obecnie trener, który realizuje się szkoląc na mistrzów młode pokolenie (od września rusza z nową grupą pływaków 7-9 lat), prowadząc zajęcia dla ambitnych dorosłych oraz cierpliwie ucząc zupełnie początkujących indywidualistów (takich jak ja). Michał jako pierwszy w Polsce łączy najlepsze cechy ze szkolenia pływaków w USA ze szkoleniem polskim i wychodzi mu to całkiem zgrabnie, co widać po postępach i osiągnięciach podopiecznych. Prowadzi Akademię Pływania Lochte Z Michałem znamy się z Suwałk. Oboje uczyliśmy się w tej samej szkole i klasach o takim samym profilu (pływacko-siatkarskim), z jedną małą różnicą: ze mnie ani pływak ani siatkarka nigdy nie wyrosła. A Michał pływał i pływa świetnie, a do tego jest naprawdę dobrym trenerem, co osobiście mogę poświadczyć, a Wy mam nadzieję przekonacie się w 100% po moim pierwszym pełnym triathlonie.
Rower
Ja – Kasia Gorlo. Na rowerze jeżdżę od 3 miesięcy (w tym 1 miesiąc rower stał w serwisie, a 1 kręciłam głównie zdrową nogą). Zmieniać przerzutki nauczyłam się także dopiero 3 miesiące temu i czasem jeszcze zapominam, że lepiej zmienić niż kręcić na niskiej kadencji. Nie mówię już ster – to zdecydowane osiągnięcie. Obecny rekord? 20 km ze średnią 30,5 km/h. Chyba nie muszę dodawać, że faworytem wyścigu nie będę 😉
Bieg
Bartosz Olszewski – biegacz, amator, autor bloga warszawskibiegacz.pl z sukcesami łączący pracę zawodową z treningami… bla bla, formułkę o Bartku znam lepiej niż o sobie, Wam też pewnie nie muszę za dużo przypominać, no może poza tym, że od maja Bartek nie może się zebrać by w końcu wziąć się za trening i z powodzeniem gdzieś wystartować (czytam właśnie taką mądrą książkę i tam jest rozdział o tym, jak sukces rozleniwia…). Jako dobra dusza postanowiłam dać Mu szansę się zmotywować i sprawdzić na dystansie, który lubi najbardziej, 10 km, a dokładniej dziesięć i pół kilometra. Mam nadzieję, że ogarnie się chłopak choć trochę i nadrobi przynajmniej 10 minut, mojej straty na rowerze.
Przez chwilę przeszło mi przez myśl by swoją zmianę oddać Beniaminowi, który jest świetnym kolarzem, ale chłopaki przez grzeczność kazali zostać mi w teamie, a Bendzi wspiera nas wraz ze swoją drużyną SBR IronmanTeam jako menago, mentor tri i człowiek, który swoim zapałem i zaangażowaniem sprawia, że nawet te pływania o 7.00 rano da się lubić.
Pływanie i bieg to nasze mocne strony, a rower wprowadzi trochę humoru do sztafety (dalej nie umiem zawracać), bo przecież tu wszystkim chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę. Tyle o konkretach, muszę napisać jeszcze jedną ważną rzecz: po co?
Pragnienie by przeć do przodu czasem przygasa. Nieważne w jakiej dziedzinie starasz się stawać coraz lepszym, przychodzi moment, w którym czujesz się już zmęczony i wypalony. Zwalniasz albo rezygnujesz całkowicie. Chwilowe wątpliwości, utrata cierpliwości i wiary we własne możliwości sprowadza do parteru wielu zawodników, pracowników, amatorów sportu. Przyznaję (co z resztą mogliście czytać w zimowych wpisach), że kontuzja pozbawiła mnie i tej wiary i naiwności, że jestem w stanie jeszcze coś w tym bieganiu pokazać. Mało tego! Straciłam poczucie radości i sensu, czy aby taka pasja jest zdrowa i na miejscu w moim wieku? Wtedy odezwała się moja druga natura, usłyszałam w pracy, że w Przechlewie jest fajna sztafeta triathlonowa i od razu wpadłam na genialny babski pomysł! To szansa dla mnie! Szansa bym wystartowała, poczuła zew, krew i potrzebę rywalizacji! A czemu do pływania i biegu wybrałam akurat takich zawodników, wytłumaczyłam wyżej.
No i co?
Mam wrażenie, że ten start jest mega kopem nie tylko dla mnie, ale też dla chłopaków! Co tu dużo mówić, jesteśmy zajarani! Cieszymy się jak dzieci na widok trisuitów, dywanów w strefach zmian, żywo o 5tej rano ruszamy na treningi, dzielimy się przeżyciami i czekamy! Czekamy i liczymy na dobrą zabawę. Przy okazji chcielibyśmy zrobić coś dobrego tym naszym startem , o czym napiszę niedługo, a Wy mam nadzieję dołączycie do akcji.