motywacja

Magia zawodów biegowych

Los tak chciał, że większość osób z mojego otoczenia, to czynni biegacze. Z czego bardzo się cieszę, a aktualnie troszkę zazdroszczę. A zazdrość mą podsycił ostatni weekend, gdy to ogromna część moich znajomych wzięła udział w pierwszych wielkich wiosennych imprezach biegowych w kraju i zagranicą: Półmaraton Warszawski, Maraton Dębno, Maraton w Paryżu, Półmaraton w Pradze. Śledząc wyniki, patrząc od kilku dni na swoją ścianę na Fb, bloga i stojąc na expo, zdałam sobie sprawę, że jest Was naprawdę sporo! W każdym wieku, w każdej branży, o każdej porze, górskich, leśnych, asfaltowych, truchtaczy i ścigaczy, biegaczy w Polsce jest naprawdę dużo! Przy okazji masowych imprez można na własne oczy przekonać się o naszej potędze. Yeah!

Wróżono, że boom na bieganie się kończy, a popularność imprez biegowych spada, tymczasem  11. PZU Półmaraton Warszawski ukończyło 12 794 biegaczy. Co prawda rynek biegowy z roku na rok jest co raz trudniejszy, trochę dziki i niewdzięczny, ale ja po cichu liczę, że w najbliższym czasie zacznie wszystko się stabilizować, a biegacze trochę ochłoną ze swoimi wymaganiami. O tym jednak napiszę w swoim czasie. Dziś wznieśmy się na poziom endorfin i zwyczajnie powspominajmy czemu udział w imprezach biegowych jest taki fajny!

Rok 2011. Mój debiut w Maratonie Warszawskim. Ważne wspomnienie i pierwsza lekcja pokory, a że biegłam prawie 4 i pół godziny poznałam na trasie masę ciekawych ludzi, przelotnie, ale sympatycznie.

runtheworld biegi

Półmaraton Warszawski. Debiut jako Run The World. Wykręciłam wtedy 1:40:25. Pamiętam jaka byłam na mecie zdumiona i przeszczęśliwa, że zrobiłam taki progres, bez specjalnego planu i napinania się.

runtheworld biegi first

Legionowska Dycha. Pierwsze moje zawody na 10 km. Upalne Legionowo i zgubne ambicje (ruszyłam po 4:00) sprawiły, że umierałam na trasie milion razy. Dobiegłam z czasem 44:39 jako czwarta kobieta.

runtheworld biegi

Runbertów 2013. Pierwszy raz i póki co ostatni, zajęłam pierwsze miejsce w generalce kobiet. Ostatni kilometr biegł ze mną Hubert Kred i darł się na mnie żebym przebierała szybciej nogami 😉

runtheworld biegiBerlin Marathon! Gdybym miała podać najważniejszy i najbardziej stresujący mój start, to podałabym właśnie ten. Pierwsze pół roku blogowania upłynęło mi na opisywaniu przygotowań do 3:30. Metę przekroczyłam z czasem 3:28:50 i wielkim uśmiechem! To był pierwszy maraton, na którym nie cierpiałam, a sam Berlin pokochałam, za płaską trasę, organizację, kibiców! Berlin <3

runtheworld biegiOrlen Warsaw Marathon 2014. Kolejny wielki sukces. Przygotowując się do złamania bariery 3:10 skoncentrowałam się na treningu jak nigdy dotąd i nigdy później. Trening, odżywianie, regeneracja, wszystko miałam dopięte na ostatni guzik. W ciągu pół roku zeszłam z 3:30 do 3:10 bez większych problemów. Poczułam w tamtym czasie ogromną moc czytelników RTW, Wasze wsparcie i gratulacje płynęły z każdej strony :*

runtheworldBiałystok Półmaraton. Po dłuższym odpoczynku, po Orlenie postanowiłam jeszcze raz zmierzyć się z barierą 1:30 w półmaratonie. Finiszowałam ówczesnym moim tempem na dychę i wbiegłam na metę z czasem 1:29:35. Zarejestrowałam na finiszu najwyższe tętno w swojej historii i wystraszyłam swoją bladością organizatora biegu. Rok 2014 miałam wyjątkowo pechowy, po tym starcie musiałam odpuścić bieganie z przyczyn prywatnych, próbując wrócić na jesieni dorobiłam się złamania zmęczeniowego.

runtheworld biegi białystok polmaratonPółmaraton Hajnowski. Pierwszy udany start po przerwie. Poprawiona życiówka, a atmosfera na imprezie niepowtarzalna! Super bieg w sercu Puszczy, biesiada, tańce i Duch Puszczy dla najodważniejszych. W Hajnówce wybawiłam się za wszystkie czasy i zostawiłam kilka kilogramów problemów.

runtheworld hajnówka

10 km w Garwolinie. Walka o wymarzone 39:59 u boku Bartka, kolejna próba nieudana (40:13), ale świetnie się bawiliśmy. To był pierwszy bieg po życiówkę, który mi prowadził Bartek. Podczas roztruchtania spotkaliśmy pana, który kończył jako ostatni i ostatnie metry biegliśmy razem dopingując by nie poddawał się. Za takie chwile kocham bieganie.

runtheworld bieg garwolin

Bieg Powstania Warszawskiego. Pierwszy start po zjeździe z Sankt Moritz. Upał i olbrzymia presja wyniku nie ułatwiały zadania. Wykręciłam równo 40:00, zajęłam 3 miejsce wśród kobiet. Swoją drogą do tej pory nie przesłano mojej nagrody, Bartkowi z kolei w ramach przeprosin, że nie trafił w metę po kilku dniach przysłali nagrodę pocieszenia. Taka to sprawiedliwość w Warszawie 😉

runtheworld biegi

Reykjavik Półmaraton. Przygotowana byłam na cacy, a jednak sam bieg poszedł mi fatalnie, a formę straciłam odchorowując islandzką pogodę. Nigdy tam nie wrócę!

reykjavik marathon

Życiowa dziesiątka w Krynicy. Treningowo wbiegliśmy z Bartkiem na metę trzymając się za ręce, w czasie 39:27. Byłam w życiowej formie, samą Krynicę darzę ogromnym sentymentem.

zyciowa_dycha_1

Maraton Warszawski. Jeden z ważniejszych celów długoterminowych spełniony. Z życiówką 2:59:09 nie mam ciśnienia na maratony na kilka lat (w obecnej sytuacji to nawet dobrze się składa). Cieszę się, że do tego momentu doszłam sama, ale też wiem, że dalej nie chcę już iść bez pomocy.

maraton warszawski

ŁUT 70 Mój debiut ultra. Płacz i śmiech na zmianę, traciłam rozum na trasie kilkanaście razy. Przygoda i doświadczenie nie do podrobienia. Ultra znienawidziłam i pokochałam jednocześnie. runtheworld lemkowynaNa tym zakończę wspominać. Cieszę się, że mam co wspominać i nie żałuję żadnego startu, choć nie o wszystkich napisałam, każdy lubię na swój sposób.

A Wy lubicie wspominać swoje starty?

Share: