motywacja

Kto jest lepszy w tej grze, zwanej bieganiem?

Szybcy, czy rozmarzeni? Górscy, czy „ulicznicy”? Krótkodystansowcy, długodystansowcy, a może ultra? W sieci jedni przez drugich się przekrzykują, kto jest lepszy? No kto?!  Który musi zrobić więcej by coś osiągnąć? Kto bardziej się zmęczył i zasłużył na pochwały? Kto wie lepiej? Trenuje lepiej? Jara się bardziej i zbiera więcej endorfinek? Kto w tym całym burdelu wygrywa?

Wszyscy albo nikt. Bieganie to sport, a rywalizacja w nim jest naturalna. Ale kurczę! Nie zapominajmy o tym, że musi być zdrowa i na poziomie! Od zawsze powtarzam, póki robisz swoje, dla siebie i w zgodzie z samym sobą, jesteś najlepszy. Masz w tym momencie coś czego wielu  osobom brakuje i co mało kto rozumie. Jesteś wolny, szczęśliwy i prawdziwy w tym co robisz, nie potrzebujesz dowartościowywać się czyimś kosztem. Czy wolne bieganie jest złe i dla słabych? Nie jest. Jeżeli to jest coś co lubisz, to takie bieganie jest najlepsze. Wygrałeś wszystko. Nie musisz ścigać się z sąsiadem, żoną lub zostać ultra by dołączyć do elitarnego grona zwycięzców. Nie musisz wstydzić się tego jak biegasz i jak wtedy wyglądasz. Póki sam wierzysz w to co robisz, wygrywasz.

A kto przegrywa?

Share: