motywacja

Biegaczem zostaje się raz na całe życie

Z natury jestem w gorącej wodzie kąpana, jednak z biegiem czasu nauczyłam się, że nie wszystko w życiu warto robić pod wpływem emocji i na wariata. Podejmowanie ważnych decyzji i pisanie o poważnych sprawach na blogu staram się odwlekać w czasie, gdy czuję, że za dużo we mnie emocji. Tak było w ostatnich tygodniach. Musiałam ochłonąć. Pisząc o maratonie na Jamajce, nie wiedziałam jeszcze na ile poważna jest moja sytuacja, ale mimo wszystko szczerze opowiedziałam Wam moją historię. Wsparcie, które otrzymałam od Was w tamtych dniach dało mi ogromną siłę i wiarę, że wszystko będzie dobrze. Pisaliście, dzwoniliście, dzieliliście się swoimi historiami. Czułam, że nie jestem w tym wszystkim sama. Uwierzyłam w siebie, w Was i wielkość RunTheWorld 🙂 Bardzo Wam za to dziękuję, na chwilę odetchnęłam i czekałam spokojnie na dalsze diagnozy.

Niestety w pewnym momencie prawda mnie przytłoczyła. Znowu musiałam ochłonąć. Nie chciałam zrobić ani napisać nic głupiego pod wpływem silnych emocji i leków (tych drugich wciąż w mojej krwi sporo), stąd znowu zaczęłam milczeć. Jedynie moi najbliżsi wiedzą, co dokładnie ze mną się dzieję i chciałabym żeby tak pozostało. Wiem, że sporo osób się martwi i trzyma za mnie kciuki. Jak najbardziej można do mnie pisać, dzwonić i odwiedzać. Jestem po poważnej operacji, ale z każdym dniem czuję się lepiej i gdy tylko mogę czytam, odbieram, odpisuję. Mam przed sobą długą drogę dochodzenia do zdrowia i jeszcze nie jeden zabieg. Moje życie zmieni się bardzo, jednak tak jak napisałam w tytule, wierzę, że sercem, biegaczem będę do końca życia. Nie odcinam się od tego świata, nie zamykam bloga i nie uciekam z kraju, tak jak planowałam w pierwszej fazie buntu. Dalej nie rozumiem dlaczego akurat ja muszę przeżywać te chwile, ale pogodziłam się z tym. Nie jestem jeszcze na etapie, by napisać, że widzę w tym głębszy sens, bo nie widzę, ale przynajmniej zaczynam widzieć swoją przyszłość w jaśniejszych barwach i na pewno coś wymyślę by nie tracić z Wami kontaktu, a może wbrew wszelkim diagnozom jeszcze kiedyś pokażę, że mogę?

Cokolwiek przyniesie przyszłość, nie chciałabym żeby ktokolwiek o mnie się martwił. Jestem na dobrej drodze i w dobrych rękach, wokół siebie mam wspaniałych ludzi. W tej chwili najważniejszy jest mój powrót do zdrowia, stąd niewiele piszę, ale gdy tylko mam możliwość chętnie to robię i będę robić i obiecuję nie będzie tak łzawo!

Pozdrawiam!

Share: