Wyprawka triathlonisty
Treningi swoją drogą, a sprzęt swoją. Bo choć w teorii sprzęt wyników nie robi, pewne rzeczy są niezbędne do zostania triathlonistą przez duże T. Jak u mnie wygląda zbrojenie? Co już mam, z czego rezygnuję, na co musze poczekać, o czym marzę, a co jest moim babskim kaprysem? Odrywamy się od relacji z treningów i przenosimy do świata mojej wyprawki. Może o czymś ważnym zapomniałam?
Jeżeli ktoś po przeczytaniu tego wpisu liczy, że pozna idealnie wyposażonego triathlonistę, grubo się myli. W przygotowaniach do 1/2 Ironman owszem zrobiłam spory krok, jeżeli chodzi o przygotowanie sprzętowe w porównaniu z debiutanckim rokiem 2017, ale cały czas jest to tylko krok. Poza tym tak jak w bieganiu, czy szerzej i ogólniej -całym życiu – w pierwszej kolejności bierzmy pod uwagę własne możliwości, warunki i marzenia.
Rower
Od 2016 jeździłam na Kryście (rower szosowy, aluminum, Kross Vento 4.0). W 2017 gdy zaczęłam startować w tri, zaczęły kusić rowery czasowe, ale zdrowy rozsądek wygrał. Trenowałam na rowerze niewiele. Najpierw ograniczały mnie dolegliwości po kontuzji i głowa, później bieganie, czas i własne niezdecydowanie. Co tu się rozpisywać, po prostu inwestycja w nowy rower wydawała mi się czymś absurdalnym na moim poziomie. Zainwestowałam w fitting Kryśki i tyle. Od lipca zaczęłam więcej śmigać, a w sierpniu przyszło roztrenowanie.
Gdy czeka mnie większe wyzwanie, a tak podchodzę do 1/2, zamieniam swoje zamiłowanie do spontaniczności w prostą zadaniowość. Wyznaczam cel, drogę, priorytety, kolejne kroki i staram się trzymać planu. Wraz z decyzją o próbie swoich sił na 1/2 postanowiłam najwięcej zmian i inwestycji poczynić na etapie rowerowym. Trenuję regularnie od grudnia. Niestety póki co na trenażerze, ale nigdy jeszcze nie jeździłam na rowerze tyle co obecnie, więc wierzę, że efekt będzie widoczny. Wracając jednak do sprzętu 2017 vs 2018 zacznę od największych zmian:
- Kupiłam używany rower czasowy Specialized Shiv. Trafiła się świetna okazja cenowa, a rower jest jak na mnie zbudowany. Już nie mogę się doczekać by sprawdzić moją Siwkę na asfalcie. Niewtajemniczeni muszą jednak wiedzieć, że triathlon rządzi się swoimi prawami i cena roweru nigdy nie równa się cenie gotowego roweru do jazdy. Dobrze, że na komunii takich nie dawali i dobrze, że co nieco mam z Kryśki. Zazwyczaj trzeba dokupić pedały, buty, siodełko, mocowania na bidony, a nawet koła…
- Koła. W rowerze czasowym mówią, że warto mieć już lepsze koła, najlepiej ze stożkiem. We wstępnych planach miałam pożyczyć je od Remisia lub Krasusa, ale mój ukochany Bartek widział błysk w moim oku na widok kół Cosmica i sprezentował mi je , za co bardzo dziękuję i liczę mocno, że nie będzie wiało.
- Buty + pedały (Specialized + Look) – mam od Krychy. Buty prosty model szosowy, ale biorąc pod uwagę, że nie uczę się jeszcze wskakiwania we wpięte – wystarczą. Stratę tych kilku sekund będę mogła odpracować przez 90 km jazdy…
- Kask. Swój zgubiłam, jeszcze nie kupiłam, liczę, że pożyczę 🙂
- Bidony. Wstępnie zdecydowałam, że rezygnuję z tego na kierownicę i korzystam z bidonu pod ramą i dwóch umiejscowionych za siodełkiem, a poza tym będę starała się łapać wodę na punktach.
- Pomiar mocy – obecnie trenuję bez pomiaru. Myślałam długo i intensywnie o tej inwestycji, ale póki co przesuwam ją w bliżej nieokreśloną przyszłość.
- Licznik na rower. Tu również jeszcze się nie dorobiłam. Do tej pory startowałam z dwoma zegarkami, jednym na ręce, a drugim (Bartka na kierownicy) zamontowanym na kierownicy by widzieć śr. prędkość. Rozwiązanie miało swoje minusy, ale lepsze takie niż żadne.
- Okulary przeciwsłoneczne – w zeszłym roku startowałam w biało-niebieskich Oakley Flak. Czarno-różowe sprawdziłyby się najlepiej, biorąc pod uwagę mój nowy strój startowy, ale ostatecznie zadowolę się czerwonymi od Bartka.
- Hamulce – nie mam jeszcze klocków hamulcowych, mam nadzieję, że nie zapomnę o nich przed wyjazdem.
- Dętki, opona zapasowa, drugie koła, naboje, pianki, narzędzia, drugie koła (zwykłe), pompka – biorę wszystko co mam, czego nie mam dokupuję. Czeka mnie 20 dni obozu przed startem, więc musze być ubezpieczona na różne okoliczności.
Pływanie
Tu sprawa jest prostsza i krótsza.
- Piankę mam z zeszłego roku – Dare2Tri Mach4
- Okularki – mam do wyboru 4 pary. W związku ze swoją alergią co chwilę zmieniałam okularki, stąd bogactwo w szafie. Obecnie pływam w Arena Python (chciałam Cobra, ale węże pomyliłam). To okularki startowe, o szerokim polu widzenia, powinny się sprawdzić w open water. Nie pływam w modelach specjalnie do tego przeznaczonych, ponieważ nie lubię.
- Czepek – dostanę w pakiecie.
- Klapki – są.
- Smarowidła, typu oliwka – nie używam.
Bieg
Poza triathlonowym strojem startowym, o którym na końcu, ze sprzętu typowo biegowego wyposażam się w:
- Top sportowy – tu liczę, że na dniach wejdzie nowa kolekcja New Balance i znajdę coś oszałamiającego i wygodnego.
- Buty – New Balance Fresh Foam Zante – w zeszłym roku startowałam w tym modelu i w tym raczej nie planuję zmian (niestety damskiej wersji modelu Boa nie ma :((()
- Skarpetki – blizny, które zostały mi po Chodzieży zdecydowanie przemawiają na korzyść skarpetek.
All in One
- Strój startowy – dwa lata nie mogłam się zdecydować (zeszły rok pożyczałam od Benjego). Po długich poszukiwaniach dorwałam w końcu race suit od Castelli. Kupiłam w zagranicznym sklepie internetowym, w naprawdę super cenie. W ciągu dwóch dni strój był u mnie, a wydałam na niego mniej niż 500 zł, co można uznać w tri za niezłą okazję. Może zbyt optymistycznie podeszłam do rozmiarówki i mało triathlonowo wyglądam bez tych wszystkich sponsorów na klacie, ale od czegoś trzeba zacząć.
- Walizka na rower – pożyczam od 365sportu.pl
- Żele i izotoniki – tu od początku przygotowań opieram się na żelach Huma i odżywkach od Powergym . Do startu to się nei zmieni, pozostaje rozkminić jak to wszystko zjeść i wypić podczas wyścigu.
- Krem z filtrem – z pewnością zdecyduję się na coś mocnego biorąc pod uwagę dziurę ozonową nad Nową Zelandią
- Zegarek – Polar V800, ze 3 lata mi służy i wszystko wskazuje na to, że w Taupo także będzie mi towarzyszył.
Lista wydaje się być zamknięta. A ja mam wrażenie, jak przed każdą podróżą, czy nie zapomniałam o czymś ważnym…?