W jakich butach biegam?
Niedługo minie rok jak zmieniłam barwy sportowe, a co za tym idzie ulubione buty do biegania. Pytacie mnie, w jakich butach obecnie biegam? I tu dziś Was zaskoczę, bo nie ma ich zbyt wiele. Zawsze ograniczam się do 2-3 modeli. Treningowych i startowych, czasem wjeżdżają treningowo-startowe lub jakieś dodatkowe modele, które dostałam do przetestowania. Jeżeli nowy but wyjątkowo przypadnie mi do gustu – zostaje, jeżeli nie, Top 3 nie zmienia się. Jak to wygląda obecnie?
Trening
Zacznijmy od butów, w których biegam najczęściej – czyli typowo treningowych, przeznaczonych do pokonywania większej ilości kilometrów, tempem od spokojnego do maratońskiego. Bywa, że i do progowego się rozpędzę, a but mi w tym specjalnie nie przeszkadza. Szczególnie gdy jestem zmęczona. W takich sytuacjach wolę zrobić w butach cięższych i z większą amortyzacją mocny trening czy zakładkę, niż męczyć się od początku w startówkach. I tu wyjątkowo podpasował mi model New Balance 880. Flagowy model treningowy 1080 jakoś niespecjalnie leży (choć świetni się w nim spaceruje po treningach), wydaje mi się, że to przede wszystkim kwestia szerokości. Ja mam stopę długą i wąską, a 1080 są szersze z przodu od 880. To po raz kolejny pokazuje, a ja powtarzam, że buty trzeba przede wszystkim mierzyć, a nie wierzyć, że istnieje idealny model dla wszystkich. A ja znowu jestem małym odmieńcem. Wracając do głównego bohatera, 880 – jest to but moim zdaniem taki typowy treningowy klasyk. Z optymalna amortyzacją, przewiewny, drop 10 mm, z bardzo fajnym miękkim zapiętkiem, nieagresywny kolorystycznie – po prostu wkładasz, wiążesz i biegniesz. Nic ode mnie nie wymaga, a o to przede wszystkim mi chodzi przed treningiem. Nigdy mnie nie zawiodły, natarły, nadają się i na asfalt i do lasu, przyczepne nawet gdy jest ślisko podczas deszczu. Naprawdę dobry but.
Zawody
Tu ze stajni New Balance w zeszłym roku nie mogłam sobie znaleźć nic z efektem wow. Ulubione Bartka 1400 mnie jakoś generalnie nie podchodzą. Wydaje mi się, że to po prostu kwestia tempa biegu i szybkości przetoczenia stopy. 1400 są bardzo wymagające, a ja nie ukrywam trochę człapię i łupię piętą, szczególnie na triathlonie. Trochę startowałam w Zante, trochę w Vazee Pace i Fresh Foam Arishi, wszystkie sprawdzały się, ale idealnego modelu startowego brakowało w szafie. W tym roku udało się to zmienić dzięki NB 1500. But jest przedstawiany jako wsparcie dla osób z nadpronacją. Może coś w tym jest i pierwszy raz (choć przyznaję nieświadomie) podeszły mi buty teoretycznie przeznaczone do stylu mojego biegu. 1500 są lekkie, mają już mniejszy drop niż treningowe 880, a mimo wszystko są wygodne i nie czuję tak tej różnicy.
Dodam może, że drop to różnica spadku wysokości między piętą a przodem stopy i generalnie gdy ktoś biega z pięty i nie jest za szybkim biegaczem – lepiej sprawdzą się wyższe wartości (wtedy pięta jest wyżej), wyższe to tak 10-12 mm. 6-8 mm można próbować wprowadzać na krótszych i szybszych treningach, a dalej zawodach. Dążenie do mniejszych wartości ma swoje plusy, uczymy się naturalnie stawiać stopę, szybciej przetaczać i mniej walić piętą. Z drugiej strony by sobie pozwolić na te 6 mm trzeba już trochę biegać, ważyć nie za dużo, mieć mocne achillesy i łydki przede wszystkim. 4 mm i poniżej tu już zahaczamy o bieganie naturalne, zwolennicy pewnie mnie ukrzyżują, ale by sobie pozwolić na takie eksperymenty moim zdaniem trzeba mieć naprawdę dobrą technikę i sprawne, silne ciało, by nie skończyło to się kontuzją. Wróćmy jednak do tematu głównego, bo popłynęłam.
NB 1500 sprawdzają się w moim przypadku i na zawodach biegowych i triathlonowych. Wiem, że model nie każdemu leży. Pewnie to kwestia przede wszystkim wsparcia nadpronacji i tak ja wolę startować w 1500, a Bartek 1400 (choć głowy, nie daję, że coś się u Niego nie zmieni).
But awaryjny
Mówi się, że jak coś jest od wszystkiego, jest do niczego. W przypadku butów niekoniecznie tak musi być i warto szukać czegoś uniwersalnego. Coś co sprawdzi się i na treningu i na starcie i na krótszym i na dłuższym treningu. Coś co się sprawdzi gdy np. lecisz z bagażem podręcznym za granicę i nie możesz sobie pozwolić na kilka par butów. Taki właśnie dla mnie jest NB Fresh Foam Zante. Prowadzę w nim treningi, biegam wymiennie z treningowymi, w zeszłym roku był moim podstawowym butem startowym. Mają niski drop – 6 mm, ale do 12 km zupełnie tego nie czuję, a dłuższych treningów właściwie nie mam (przy niższym dropie można poczuć mocniej pracę łydek). Zante jest jednak bardziej wymagający niż wcześniej opisywany 880 i do długich treningów, wolnego biegania, dla osób cięższych może zdecydowanie nie podpasować.
Z mojej szafy tyle. Trzeba jednak pamiętać, że z butami jak z jeansami – ciężko o model idealny dla wszystkich, a mój wpis to przegląd moich butów, a nie polecenie – choć jeżeli szukacie czegoś dla siebie – warto mierzyć. Nawet u nas w domu, niektóre modele zgodnie nosimy i chwalimy, a do innych mamy zupełnie odmienny stosunek niezależnie jaka to marka. Dlatego przed kupnem trzeba mierzyć, buty różnią się między sobą nie tylko ceną, ale nie wchodząc już w szczegóły technologii podeszwy, szerokością, wysokością, wiązaniem, zapiętkiem, dropem. Co będzie najlepsze musi się wypowiedzieć nasza stopa.