Garmin Fenix 5s a triathlon
Garmin Fenix 5S, nie jest to już wielka nowość na rynku technologii sportowych, więc z pewnością zegarek doczekał się przynajmniej kilku solidnych recenzji… albo przynajmniej wklejenia listy danych, o których informuje producent na stronie. Napiszę dziś o tym zegarku od siebie. Zaznaczę jednak, że będzie to moja opinia na podstawie tego jak ja używam, więc nie będzie opisu wszystkich funkcji od A do Z. Znajdziecie tylko tyle, ile ja jako użytkownik przez rok poznałam, polubiłam lub znienawidziłam. Żaden fachowy test. Zwykłe z cyklu: Oczami Grażyny Triathlonu.
Od czego by tu zacząć… może zacznę od tego, że jest to zegarek Bartka, który od Niego pożyczyłam…na wieczne nieoddanie. W momencie gdy zdecydowałam się na zakup pomiaru mocy kompatybilnego z urządzeniami Garmina, a nie Polara, musiała nastąpić zamiana zegarków. Ot cały sekret dlaczego Bartek zmienił dostawcę… Po prostu zmusiłam Go do tego 🙂 Biegamy w czym mamy lub co aktualnie działa. Rzadko zmieniamy sprzęt, nawet jak coś testujemy, w 90% przypadkach są to zegarki, z których korzystamy później przez dłuższy czas. A więc Bartek zyskał mojego starego Polara, a ja Jego nowego Garmina. Tak to się robi 😉 W sumie chwilę później kupiłam licznik Garmina, więc zegarek mogłabym już oddać, ale… wtedy nie miałabym danych w jednym miejscu. Sami rozumiecie.
Poza łączeniem z pomiarem mocy, na korzyść Fenixa 5s przemawiała jego wielofunkcyjność (idealny pod triathlon) oraz waga i rozmiar (S oznacza mały). Co poza tym: Kto nie lubi nowych rzeczy?
Wygląd
Zegarek jest dostępny w kilku wersjach kolorystycznych i opcjach materiału z jakiego wykonany jest pasek. Ja posiadam silikonowy czarny ze srebrną tarczą, czyli bieda, ale wybór jest znacznie większy, a zegarki naprawdę piękne. Złoty z zamszowym paskiem musi prezentować się bosko, albo złoto- biały… choć ciekawa jestem jak zamszowy pasek lub bransoleta sprawdza się w tri?
5s posiada kolorowy wyświetlacz, a funkcja Garmin Face It dodatkowo umożliwia nam zmianę wyglądu tarczy zegarka. U Bartka tym się jarałam, u siebie ani razu nie zmieniłam. Wróóóóć! Specjalnie na potrzeby recenzji zmieniłam w końcu ekran.
Obsługujemy cały zegarek przyciskami, które mamy po bokach. Ekran nie jest dotykowy.
PLUSY
- Moim zdaniem wygląd i waga w stosunku do funkcji, które posiada są ogromnym plusem tego zegarka. Posiada wszelkie niezbędne funkcje by trenować triathlon, czy bieganie, a nie jest kobyłą. Spokojnie można nosić go na co dzień i ręki nie urwie. Potwierdzam własnym przykładem. Zegarek jest ze mną praktycznie 24h na dobę (pilnuję żeby Bartek nie przejął).
- Intuicyjność i swoboda zmieniania ekranów danych. Użytkownicy Polara szczególnie docenią tę opcję, a dla związanych z Garminem dłużej wyda się czymś oczywistym. Możliwość wprowadzania zmian na ekranach (ilość, tryb treningowy, dane, itp.) z poziomu zegarka to duże udogodnienie, szczególnie dla zapominalskich, zapracowanych lub trenujących na wielu trybach (bieganie, pływanie, triathlon, rower, siłownia, cardio, trenażer….) cokolwiek chcesz zmienić lub dodać, robisz to bezpośrednio na zegarku. Do laptopa właściwie nie musisz podłączać, bo nawet ekran z sówką możesz ustawić sobie przez bluetooth i połączenie z telefonem.
- Super aplikacja na telefon. Garmin Connect. Nie chcę nikogo obrazić, ale aplikacja Garmina w porównaniu z innymi, jest jak aplikacja Netflixa w porównaniu z HBO GO. Wszystko jest logiczne, intuicyjne, działa szybko, wgrywa się automatycznie z zegarka na telefon (jeżeli tak ustawimy), możemy też zrobić to podłączając do laptopa. Dane są podane w przejrzystej formie, można wiele wyczytać nie tylko o samych treningach, ale i aktualnej formie, jakości snu, aktywności codziennej… To są bardzo wartościowe dane z mojego punktu widzenia, często pokazują więcej niż suche podsumowanie kilometrów. Samo tętno spoczynkowe mierzone codziennie i podawane jako średnia z tygodnia, czy miesiąca już jest daną, na podstawie, której możemy sterować naszym treningiem. Garmin Connect pokazuje, że się da zrobić fajną aplikację.
- Poza zgrywaniem treningów z zegarka na telefon, możemy również włączyć opcję powiadomień na zegarku z telefonu. Fajna sztuczka – nie trzeba wyciągać telefonu na każdy sygnał by wiedzieć czy jest to coś pilnego, czy nie. Na czas treningu możemy wyłączyć tę opcję (ja tak zrobiłam).
- Nie do zajechania. Zero problemów technicznych. Przez prawie rok, ani razu się nie zawiesił, nie wywalił system, nie straciłam żadnych danych. Naprawdę nie pamiętam o żadnych awariach. Podobnie z wytrzymałością materiału. Silikonowy pasek jest nienaruszony czasem, a szkiełko nie ma ani jednej rysy.
- Podział ekranów danych od 1 do 4, czytelność i mnogość danych, które możemy sobie ustawić do wyświetlania. Mimo iż tarcza jest niewielka, dane są czytelne (a jak wiecie moje oczy nie są najsprawniejsze).
- Tryb pływania. Początkowo o pływaniu miałam napisać w minusach, ale skupiłam się na pływaniu z zegarkiem w 100% by z pełną odpowiedzialnością móc stwierdzić, czy mocno się myli w wodzie, czy mało? Pamiętam jak opisywałam Polar V800 i producent mi odpisał, że źle nawroty robię stąd pomyłki w liczeniu długości. W przypadku Garmina też nie jest idealnie, ale zauważyłam, że jeżeli będzie się pilnowało stopowania między odcinkami, włączania trybu ćwiczeń gdy robimy ćwiczenia, to pomyłek właściwie nie ma. Owszem jak wskoczę do wody i poza startem i stopem na początku nie zrobię nic innego, a bywa, że pływam i style i ćwiczenia i robię dłuższe, krótsze przerwy, to zegarek potrafi pokazać np. o kilometr więcej (wtedy mam zajebiste tempo średnie z treningu ;). Z rozpoznawaniem stylu nie ma problemu. Możemy też sobie ustawić długość basenu 25m, 50m lub ręcznie. Posiada też opcję trybu ćwiczeń, w momencie gdy nie pływamy stylem, a np. robimy kilka długości ćwiczeń, włączamy tryb ćwiczenia, a na koniec wpisujemy ręcznie ile metrów tych ćwiczeń zrobiliśmy. Odczyt tętna jest możliwy w dedykowanym do pływania pasku. Z wybieraniem zegarka pod pływaniem musicie brać pod uwagę, że te multisportowe nigdy nie będą idealne. Jest jakiś zegarek dedykowany tylko do pływania, ale nie miałam z nim nic do czynienia, więc się nie wypowiadam. Mi osobiście zegarek na basenie przede wszystkim ma pomóc w zliczeniu godzin treningowych, jeżeli chodzi o tempo sugeruję się zegarem na ścianie lub tym co mówi trener. Polecam – wtedy nie ma zaskoczenia na zawodach, że na basenie pływamy 1:20 setkę, a na zawodach ledwo 2 min łamiemy. Podsumowując oceniam Fenixa 5s jeżeli chodzi o pływanie na plus. W wodach otwartych też.
Teraz napiszę o kilku minusach, które jakby wyciąć z kontekstu zdecydowanie przemawiają na niekorzyść zegarka, ale jak spojrzymy na sprawę w całości, nie ma tego złego…
MINUSIKI
- Bateria – ogólnie producent podaje, że w trybie oszczędnym zegarek będzie działał 9 dni, w trybie GPS + pomiar tętna do 14 godzin, tryb ultra do 35 godzin bez pomiaru z nadgarstka. Z mojego doświadczenia wiem, że jak trenuję do triathlonu i korzystam z monitoringu innych dziennych parametrów (sen, aktywność, kroki itd.) zegarek muszę ładować codziennie. Bywa, że i dwa razy dziennie. Ze wszystkim co tam sobie włączyłam, doliczając do tego trening 2-3 godziny, zegarek wytrzymuje około 5 godzin pracy (zaznaczam – przy full obłożeniu, połączenie z telefonem, trening z gps, tętno z nadgarstka, pasek na klacie, pomiar mocy itp itd.) Jeżeli zrobi się trening rano, później cały dzień nosi zegarek, to na wieczorną sesję już trzeba pamiętać o ładowaniu. Jest to dość upierdliwe z punktu widzenia triathlonowego, ale to takie coś za coś. Ilość funkcji plus rozmiar trochę odebrały baterii mocy. Obecnie jak bardzo mało trenuję, faktycznie wytrzymuje Fenix dużo dłużej i ładuję go może raz w tygodniu (nie korzystam też za dużo gps obecnie). O tym trzeba pamiętać wybierając zegarek, jeżeli ktoś szykuje się na ultra, czy pełnego Ironmana z 5s będzie musiał kombinować. Taki urok eski. Wersje Fenixa większe wytrzymują dłużej. Takim małym niuansem a zarazem plusikiem jest możliwość odpalenia treningu nawet na niskim procencie baterii. Nie wiem jak w innych zegarkach, ale w Polarach poniżej 10% nie można było włączyć treningu, a na oszczędnym gps i bez pomiaru tętna da się na tym jeszcze z 45 minut pobiegać 😉
- GPS – Garmin oferuje nam 3 tryby, GPS, GPS + Glonass i ultra. Niby ten z Glonassem ma być najdokładniejszy, ale w moim subiektywnym odczuci taki sobie. Niby nie ma tragedii, mierzy dobrze, ale w lesie czy parku, a już najgorzej w lesie po pętli radzi sobie średnio. Ma jakieś dziwne zawiechy, które sprawiają, że przez kilkaset, a czasem aż do końca danego okrążenia pokazuje mylne tempo na kilometr. Szczególnie po zakrętach pokazuje sporo odchylenia w tempie na kilometr ( nie mylić z chwilowym). Po zakończonym okrążeniu jakoś to wyrównuje i dalej jest ok, po treningu niby też jest ok, ale w trakcie jest to dość irytujące. Bartek twierdzi, że jest ok, ja, że średnio. Co użytkownik to opinia. Jeżeli korzystacie z tego zegarka, dajcie znać jak to wyglada u Was, rozwiążemy spór.
- Pomiar tętna z nadgarstka. Ciężko nazwać to minusem. Producent sam przyznaje, że funkcja ma służyć głównie do użytku codziennego, a nie w trybie treningowym. I ja bym tego się trzymała. Musicie wiedzieć, że ze wszystkimi zegarkami mierzącymi tętno z nadgarstka tak będzie. Będą treningi, że będzie mierzył super a będą takie gdy będzie się gubił, zaniżał od początku lub zawyżał. Mi najczęściej właściwe tętno z nadgarstka łapie dopiero po około 3 km, a czasem zawiesza się na jakiejś wartości i do końca ją pokazuje (zazwyczaj dużo niższą, więc łatwo się zajechać). Spójrzcie wykres poniżej, gdzie biegłam dychę praktycznie równym tempem od początku do końca. Natomiast w przypadku monitorowania snu i tętna spoczynkowego jest to bardzo przydatna funkcja.
Siadałam z zamiarem, że obsmaruję ten zegarek, że gps, że bateria, że to, że tamto, ale jak zebrałam wszystko do kupy, wychodzi na to, że faktycznie nie jest on w moim odczuciu idealny, ale sprawuje się na tyle dobrze, że korzystam z niego nie tylko na treningach, ale przez całą dobę.
Pamiętajmy jednak, że to drogi zegarek. Ceny wahają się w zależności od wyglądu, szkła i wersji od 1600 nawet do 3 tysięcy złotych. Ma w sobie wszystko, dla kogoś kto lubi gadżety, a do tego trenuje – perfect. Ktoś kto chce głównie trenować, mógłby zrezygnować z wielu jego funkcji (funkcje golfowe, myśliwskie, wioślarskie…) a w zamian zyskać na GPS i baterii, no ale… czy jest lepszy zegarek do triathlonu? No właśnie. Jakbym miała tak wybrać raz jeszcze, pewnie bym wzięła ten sam zegarek.
Super funkcje do wykorzystania z paskiem od pulsometru (dedykowanym)
- Odchylenie w pionie, dynamika biegu, czas kontaktu z podłożem, długość kroku, kadencja – to są rzeczy, które warto znać i pracować nad nimi (treningami uzupełniającymi przede wszystkim).
Funkcje, z których nie korzystam, a są:
- Wirtualny partner, wgrywanie treningów, trening interwałowy, stany wytrenowania, pułap tlenowy, virtual racer, asystent kursu, trueUp i MoveIQ – nie korzystam, nie wgrywam żadnych treningów, a interwały biegam na stoper.