By chciało się chcieć?

Kiedyś napisałam taki fajny tekst o spadku motywacji, o tu: KLIK. Prawda, że fajny? Pisząc dzisiejszy wpis, dlaczego jednym się chce, a innych nie ma co zmuszać, przypomniałam sobie o tamtym wpisie, jak ktoś nie zna – polecam.
A teraz przechodzę do tematu głównego: Co trzeba zrobić by chciało się chcieć? Wiele osób zadaje pytania: co zrobić by trening nie był męczarnią, by nie tracić zapału po tygodniu, by znaleźć czas, siłę, chęci? I w końcu, jak Ty to robisz, że nie masz takich problemów? Dzisiejszy wpis dedykuję głównie pytającym, co by reszta się nie denerwowała, że próbuję na siłę do sportu przekonywać.
Trenuję, bo lubię. W tym zdaniu można zmieścić wszystko. Biegam, bo to moja pasja, jak nie mogę biegać to przerzucam się na inne aktywności. Żyję w ruchu i łączę treningi z życiem codziennym, bo taki styl życia preferuję. Wychodzę z założenia, że już 30 minut dowolnej aktywności fizycznej dziennie może zdziałać wiele dobrego dla samopoczucia, wyglądu i zdrowia człowieka. Z takim przeświadczeniem, nie traktuję codziennych spacerów, przysiadów i lekcji na basenie jak przymusu, kolejnego obowiązku na rozkładzie dnia. Mam swoje gorsze dni i chwile zwątpienia, nie wszystko wykonuję perfekcyjnie, ale lubię i wierzę w to co robię. Trening, to mój czas, czas dla mojego ciała i głowy. Przyjemność na którą mogę sobie pozwolić, za którą dziękuję każdego dnia i namawiam do niej innych. Uświadamiając sobie, że aktywny styl życia, nie musi być męczarnią, a czymś dobrym, przyjemnym i potrzebnym do prawidłowego, zdrowego i szczęśliwego życia, inaczej podejdziesz do poupychanych w kalendarzu treningów. Przestaniesz zastanawiać się jak robią to inni i zazdrościć lepszej sytuacji, a zaczniesz po prostu pracować nad swoją, szukać pozytywów wokół siebie i budować na tym nowy styl życia. I to jest chyba najważniejsze (tak uważam) – trzeba pokochać aktywność fizyczną, a nie traktować jak przymus.
Wiadomo, początki bywają trudne, zmiany wymagają czasu i naprawdę nie łatwo jest ot tak zamienić kanapę i piwko na 30 minutowy bieg, ale w większości przypadków po pierwsze – jest to możliwe i wcale nie skomplikowane, a po drugie wychodzi na dobre. Nie chcę nikogo motywować na siłę, piszę do tych, którzy chcą poznać odpowiedzi na pytania ze wstępu – pamiętajcie, każdy od czegoś zaczynał, miał gorsze chwile i codziennie musi z czymś walczyć – brakiem czasu, siły, efektów, spadkiem wiary, formy itp. Jednak gdy już się uda pokochać aktywność samą w sobie, reszta zawsze się układa (prędzej czy później).