life style

Jak zachowywać się na biegach masowych?

W biegach masowych biorą udział tysiące ludzi, a ostatni rekordowy Bieg Niepodległości w Warszawie pokazuje, że nic nie zapowiada by miało to się zmienić w najbliższym czasie. I świetnie. W bieganiu, jak i na biegach masowych jest miejsce dla każdego. Niezależnie od celu i poziomu sportowego nie powinnismy mieć problemu ze znalezieniem idealnej imprezy pod siebie i wzięciem w niej udziału.

W masie startujących ludzi dużo ciężej jest o zapewnienie komfortu i bezpieczeństwa wszystkim i choćby nie wiem jak się starał organizator imprezy, bez zaangażowania i dobrej woli uczestników, misja jest z góry skazana na niepowodzenie. Dlatego tak ważne jest nasze zachowanie na imprezie masowej. Co to oznacza dla przeciętnego biegacza?

Znajomość regulaminu

Nasz udział w biegu masowym powinien rozpocząć się od przeczytania regulaminu imprezy. Przeczytanie kilku stron dużą czcionką, dla dorosłego człowieka zajmie kilka minut. Większość zasad jest wspólna na imprezach, ale możemy spotkać się z wyjątkami, jak zakazem biegu w słuchawkach, posiadaniem prywatnego pace makera (zająca), czy koniecznością założenia koszulki organizatora. Poza tym, to regulamin powinien być podstawowym źródłem wiedzy o czasie startu biegu, obowiązujących limitach, czy procedurach bezpieczeństwa. Trzeba znać i kropka.

Strefy czasowe

Wałkowanie tematu ustawiania się we właściwych strefach czasowych, powoli staje się nudne. Dlaczego ludzie cały czas to robią? Ustawianie się we właściwej strefie to nie tylko komfort Twój i innych, to także płynność i bezpieczeństwo, gdy większość zacznie ustawiać się właściwie problem zatorów po prostu zniknie. Jeżeli boisz się, że z dalszej strefy nie zrobisz życiówki, uspokajam. Na biegach czas jest mierzony od momentu przekroczenia linii start (wyjątkiem są biegi małe na kilkanaście-dziesiąt osób, tam często czas jest mierzony od wystrzału do mety), stąd nie widzę powodów by stawać w strefie na 40 minut biegnąc 60 – ważny jest czas netto, a nie to jak blisko uda się ustawić. Jeżeli tak bardzo komuś się śpieszy, niech zapracuje na wynik i następnym razem ustawi się bliżej. Z doświadczenie wiem, że da się robić życiówki na dużych biegach odpowiednio się ustawiając. W tym roku na Biegu Niepodległości startowałam w piątej strefie. Biegliśmy z wózkiem, więc powoli bokiem zbliżaliśmy się do startu przepuszczając innych, gdy przekroczyliśmy linię, ruszyliśmy po 5:45 ( byliśmy w tłumie +/- na 57-58 minut. Jakie było moje zdziwienie gdy już od samego początku musieliśmy mijać innych uczestników, a ja się martwiłam, że stoimy za blisko. I nie wierzę, że ktoś nie widział wielkich znaków wyznaczających jasno strefy. O ile w takim przypadku zostaniemy po prostu odebrani jako zawalidrogi, w strefie pierwszej możemy być dosłownie stratowani. Wiem, że większość osób jest niereformowalna i dalej będzie to robić, ale jeżeli jedynym powodem takiego zachowania jest strach, że nie uda się zrobić życiówki, zapewniam, że da się. Krok po kroku, osoba za osobą, im więcej z nas odnajdzie swoje miejsce w tłumie, tym więcej dobiegnie do mety z uśmiechem na ustach i wymarzonym czasem. Poza tym gdy staniesz wśród osób na podobnym poziomie sportowym, czyż nie łatwiej będzie wytrzymać tempo? Może się zdarzyć, że przecenimy swoje możliwości i zaczniemy słabnąć, wtedy po prostu starajmy się biec ile nam sił zostało nie przeszkadzając tym wyprzedzającym. Takie sytuacje każdemu mogą się zdarzyć.

Święte krowy

Moi ulubieńcy. Na Biegu Ursynowa 100 m za startem pewien koleś postanowił na środku zawiązać sobie buta, w tłumie osób biegnących między 3:30 a 3:50. Na innym biegu, ktoś zgubił słuchawki zaraz po starcie i przedzierał się pod prąd poszukując ich. W Paryżu z kolei (żeby nie było, że tylko Polacy mają problem) chłopak kręcił snapchata w momencie startu i w tym przypadku faktycznie bieg dla niego skończył się fatalnie. Kolka, rozwiązany but lub inny nagły problem, może spotkać każdego z nas. I słuchajcie w cale nie twierdzę, że za wszelką cenę trzeba z nim walczyć i trzymać tempo za wszelką cenę, ale cholera jasna nie zatrzymujmy się na środku. Przecież większość z nas ma prawo jazdy, ewentualnie jest czynnym uczestnikiem ruchu drogowego i przynajmniej w teorii wie jak wygląda postój awaryjny? Schodzimy na zewnętrzną stronę trasy, jeżeli mamy możliwość poza trasę. Nie zatrzymujemy się nagle na środku, nie spacerujemy przy wewnętrznej stronie, żeby nie utrudniać biegu innym przede wszystkim, ale też dla własnego bezpieczeństwa. Nie trzeba być Einsteinem żeby sobie wyobrazić co może się wydarzyć gdy zatrzymamy się nagle, mając za sobą pędzący tłum biegaczy. Zatrzymujmy się jezeli tego potrzebujemy, ale na uboczu, gdzie jest luźniej, albo w ogóle pusto.

Bieg w słuchawkach

Sama lubię biegać z muzyką. Moje pierwsze starty biegałam w słuchawkach – wróć, w jednej słuchawce. Jeżeli ktoś lubi biegać z muzyką i nie wyobraża sobie inaczej biegania, proszę bardzo. Pod jednym warunkiem. Biorąc udział w imprezie masowej, dla własnego i innych dobra słuchaj muzyki tak by mimo wszystko kontakt z tobą nie był utrudniony.

Kultura na trasie

Bądż takim biegaczem, jakiego sam chciałbyś spotkać na swojej drodze. Szanuj innych, nie przepychaj się, nie krzycz na innych (wyjątkiem są święte krowy), startuj w czystych ubraniach, staraj się wyrzucać kubeczki na bok, śmieci zostawiaj w wyznaczonych miejscach, plując zwróć uwagę, czy przypadkiem kogoś nie potraktowałeś swoimi wydzielinami. Niby takie błachostki, ale przy tysiącach osób robi różnicę.

Własny zając

Teoretycznie, jeżeli regulamin nie zabrania, nie ma nic złego w prowadzeniu biegu innemu biegaczowi. Robi się niesmacznie gdy np. ten biegacz walczy o podium, ale tak jak wspomniałam, jeżeli regulamin nie zabrania, to kwestia czysto etyczna. Sama bywam prowadzoną lub prowadzącą, w walce o wynik jest to pomocne (choć przyznam, że ja za zającem jeszcze nigdy dobrze nie pobiegłam). Czasem na mocniejsze towarzystwo decydujemy się bo tak czujemy się lepiej i bezpieczniej. I wszystko super, póki na trasie zachowujemy się jak równi uczestnicy. Zając niech nam pomaga, ale tak by nie przeszkadzać pozostałym. Poza tym nawet gdy sam nie walczy o życiówkę, obowiązuje go posiadanie numeru startowego.

Numer startowy

Jeżeli chcemy wziąć udział w organizowanej przez kogoś imprezie, musimy na nią się zapisać, zapłacić i wziąć udział legalnie, najczęściej oznacza to po prostu posiadanie numeru startowego pod którym kryje się nasze imię i nazwisko. Posiadanie numeru startowego wyraża nie tylko szacunek i przestrzeganie zasad bezpieczeństwa, to przede wszystkim obowiązek, jak zapłata za zakupy w sklepie. Korzystamy z czyjejś pracy, zasobów, sprzętu, czasu, przestrzeni. Jeżeli cena nam się nie podoba, nie ma obowiązku brania udziału w imprezie. Tu nie ma miejsca na ale, chcesz pobiec w imprezie – zapłać za nią, uważasz, że cena jest za wysoka nie płać = nie biegnij. Daj przykład innym, wyjdźmy w końcu na porządnych ludzi.

Podsumowanie

Te zasady, nie wymagają poświęcenia i pracy, to kwestia dobrej woli i kultury osobistej. Biorąc udział w imprezie masowej trzeba zdawać sobie sprawę, że stajemy się częścią grupy i musimy to zaakceptować, nauczyć się myśleć jako część grupy i przyjąć zasady, które pomagają tej grupie prawidłowo funkcjonować. Nie myśl, że jednostka nie ma wpływu, bo gdy takich myślicieli robi się tysiące, pojawia się kłopot. Wiadomo, że wysiłek fizyczny sprawia, że w wielu sytuacjach ciężko zachować zimną krew i pozostać wzorowym entuzjastą endorfin, ale chociaż tych podstaw uczmy się, co? To chyba niewiele?

Share: