Jak nie zabiegać w sobie kobiety? Opalenizna biegaczki
Kolejny z dylematów kobiety biegającej, pojawia się wraz z pierwszymi promieniami słońca: Jak biegać i cieszyć się piękną, równą opalenizną?
Spalona skóra plus odznaczenia od topu i spodenek, godzą w moje poczucie piękna i estetyki, dlatego staram się jak mogę, aby uniknąć takiej opalenizny. Lato powoli się kończy, ale patenty są ponadczasowe i bez faux pas można je stosować w przyszłym sezonie.
1. Ochrona przed słońcem. W moim przypadku przejawia się w trzech podstawowych formach: kremach z filtrem UV, miejscach i godzinach treningu. Zawsze biegam rano albo wieczorem, nigdy w pełnym słońcu (wyjątkiem są zawody). Całkowicie słońca nie jestem w stanie uniknąć, dlatego używam kremów z filtrem, do biegania wybieram te z wysoką ochroną, minimum 30. Gdy wiem, że ani krem, ani godzina, nie ochroni mnie przed lejącym się żarem z nieba, uciekam do lasu!
2. Minimalizacja efektów. Biegając w króciutkich szortach ładniej opalają się nogi! W sprzyjających warunkach (czyli raczej nie w centrum miasta), można pozwolić sobie na jeszcze więcej: bieganie bez koszulki (mężczyźni z gołą klatą, kobiety w topach). Mnie namawiać nie trzeba, a tych co mają opory, zachęcam! Niech się wstydzi ten, kto patrzy!
3. Naprawianie szkód. Szczególnie kobiety mają ten niefart, że nie sposób jest biegać i nie mieć odznaczeń na dekolcie i ramionach. Biustonosze do biegania bez ramiączek, to byłoby perpetuum mobile! Póki co pozostaje równanie opalenizny w inny sposób – leżąc plackiem na plaży 😀
Pozdrawiam!