Rehabilitacja – obowiązkowy punkt w sprawnym powrocie do zdrowia
Niezależnie od charakteru kontuzji, czy wypadku, z którego konsekwencjami przyszło nam się zmierzyć, w prawidłowym powrocie do zdrowia powinna towarzyszyć nam rehabilitacja. Bardzo często jest to proces żmudny, nudny, skomplikowany i wymagający od nas nakładów finansowych i sporej ilości czasu, stąd często ludzie rezygnują z rehabilitacji, skracają proces, machają ręką i stawiają na leczenie pod tytułem, jakoś to będzie, jakoś się rozchodzi, przejdzie z czasem. Niestety w dłuższej perspektywie takie podejście nie wychodzi na zdrowie z wielu powodów, nieuporanie się z przyczynami kontuzji może oznaczać większe prawdopodobieństwo nawrotu, bierne czekanie po urazach stawów często wiąże się w przyszłości z niepełnym zakresem ruchu, prześladującymi bólami, osłabioną siłą miejsca, utykaniem, zaniedbane mięśnie nie wrócą same do dawnej objętości i sprawności, itd. itp. Rehabilitacja jest ważna niezależnie od powagi naszego urazu i miejsca, jeżeli chcemy dać sobie szansę na powrót do pełnej sprawności, powinniśmy zadbać o proces rehabilitacyjny.
Każdy z nas na pewno zna przynajmniej jeden przykład niezwykłego powrotu do zdrowia po ciężkim wypadku, czy kontuzji i jeden przykład jak z pozoru błahy problem może utrudniać funkcjonowanie już do końca życia. Rehabilitacja to etap, który ma dać nam szanse znalezienia się w tej pierwszej grupie, stąd dziś ku przestrodze i dla przypomnienia piszę o roli rehabilitacji z punktu widzenia pacjenta i pokazuję, co może robić pacjent mojego typu by zwiększyć swoje szanse w powodzeniu odzyskiwania sprawności.
Prawidłowa rehabilitacja ma za zadanie pomóc choremu w odzyskaniu pełnej lub maksymalnie możliwej sprawności, wyeliminowaniu przyczyn (o ile nie był to wypadek losowy), nauczyć funkcjonowania od nowa, dbania by sytuacja się nie powtarzała (oczywiście jeżeli wypadek był od nas zależny). Prawidłowa rehabilitacja, to nie tylko szansa na powrót do sprawności sprzed wypadku, często to szansa by swoją sprawność i świadomość ciała wznieść na wyższy poziom, stąd warto poświęcić jej więcej uwagi. Dla mnie osobiście rehabilitacja to również niezwykły kop motywacyjny. Mam niesamowitego rehabilitanta, który powtarza mi: „jeszcze z tej historii zrobimy sukces”. Bywa, że wchodzę na salę boso, bo miałam zły humor i nakładanie butów mnie przerastało, a wychodzę jak po dobrej terapii psychologicznej i mogę góry przenosić. Ok, ale co znaczy prawidłowa rehabilitacja? Co zależy od nas samych i jak możemy wpłynąć na jej prawidłowy przebieg?
- Rehabilitacja musi być adekwatna i dopasowana pod indywidualne potrzeby pacjenta, a plan działania ułożony przez specjalistów. Nie każdy zespół napięcia pasma biodrowo-piszczelowego jest leczony tak samo, dlatego nawet na pozór błahe kontuzje warto konsultować ze specjalistami. Czasami trzeba się naszukać i skonsultować z różnymi lekarzami, by wybrać jak najlepiej dla siebie. Nie ma nic nienaturalnego w tym, że ktoś świetny w składaniu kolan, po prostu nie zna się na kręgosłupach. Warto poszukać, zapoznać się z różnymi opiniami, poznać kilka poglądów na tę samą przypadłość, by ostatecznie wybrać jedną drogę i iść nią już bez zakrętów.
- Rehabilitacja to proces, którego powodzenie zależy od naszej pracy, determinacji, cierpliwości, włożonej pracy, wyczucia, nastawienia, a także szczęścia i czasu. Trzeba o tym pamiętać i zaakceptować, z pozoru niepotrzebny zabieg, po kilku regularnych powtórkach może zdziałać cuda, ale nie przekonamy się o tym rezygnując z niego.
- Musimy zaufać swojemu zespołowi do walki z wrogiem. Jeżeli ostatecznie wybrałeś lekarza, fizjoterapeutę, czy masażystę, warto w pełni mu zaufać. Bywa to trudne, szczególnie gdy mamy za sobą złe doświadczenia, ale naprawdę, jak już poczujemy, że jest to osoba, której powierzamy swoje ciało, warto jej zaufać w pełni i wypełniać rozkazy bez marudzenia.
- Wiara w powodzenie procesu i walka do końca. Rehabilitacja nie oznacza powodzenia z dnia na dzień, stąd nie warto frustrować się i poddawać pierwszego dnia. Uzbroić się w cierpliwość, wierzyć i cały czas ufać swojemu zespołowi. Nie robić nic na pół gwizdka. Robić tyle, ile możemy i musimy i powtarzać sobie w głowie: „Robię wszystko”.
- Czas rehabilitacji warto traktować jak szansę na nowy początek, lepsze zdrowie, na odzyskanie równowagi w organizmie i poznanie swojego ciała. Rehabilitacja to nauka ciała, jego potrzeb i możliwości od nowa. Lepszego powrotu nie zmierzymy stoperem, zazwyczaj jest to coś więcej niż czas. Poznanie swojego ciała, uświadomienie pragnień i potrzeb, odkrycie indywidualnych możliwości i słabości, nauka od zera działania i myślenia o swoim ciele. Wykorzystanie tego wszystkiego co fizycznie i mentalnie nauczyliśmy się podczas rehabilitacji może oznaczać lepsze życie, ale czy tak będzie zależy w dużej mierze właśnie od nas – jak podejdziemy do procesu rehabilitacji.
Tak wygląda moje podejście do rehabilitacji, bo jak już coś popsuję, staram się naprawić jak najlepiej. Nie zawsze i nie wszystko się da, ale warto mieć poczucie, że robi się wszystko. Żeby mieć takie poczucie, darowałam sobie w pierwszym rzędzie rehabilitację przez NFZ. Nie dlatego, że nie wierzę specjalistom pracującym w funduszu, ale przede wszystkim ze względu na czas i sprzęt, a tego jak wiadomo NFZ nam nie gwarantuje. Wychodzę z założenia, że chcę leczyć się i być traktowana jak osoba młoda i aktywna fizycznie, a nie standardowy pacjent, który fakt, czy odzyska sprawność w 60%, 80%, czy 100% musi pozostawić przypadkowi. Rehabilitacja osób aktywnych fizycznie często różni się od takiej standardowej, zazwyczaj przebiega szybciej i wykonuje się więcej ćwiczeń, zabiegów itp., a przy tym wcale nie musi oznaczać – bardziej niebezpiecznie. Ostatecznie zdecydowałam się na leczenie i rehabilitację w enel-sporcie. Jest to nowa klinika na mapie Warszawy, na której otwarcie byłam zaproszona, ale nie dotarłam. Był tam Bartek, ja trafiłam nieco później jako zwykły pacjent i tak też jestem traktowana, a swoją działalność blogową staram się ukrywać 😉 Ha! Taki trochę ze mnie bloger – dziwak, podatny na reklamy, ale szczerze nie żałuję i polecam.
W moim przypadku pierwsze 6 tygodni, to bardzo żmudna i nudna robota i wygląda tak:
2-3 w tygodniu mam wykonywane zabiegi za pomocą różnych laserów i prądów (3 różne) mające za zadanie przyspieszyć gojenie operowanego miejsca, przy okazji też blizn. Zajmuje to jakieś 30 minut, niestety nie mam opcji wykonania zdjęcia, bo mam wtedy pół nagi tyłek i zielone okulary jak na imprezie techno 🙂 Kolejne 30 minut to magnetoterapia. Leżę już ubrana i nic nie czuję, ale przy okazji nudzę się okropnie. Głównym zadaniem magnesu jest pobudzenie regeneracji tkanek. Zalecenia do zastosowania tego typu zabiegu są bardzo rozległe, stąd zabieg jest stosowany począwszy od stłuczeń kolan, przez zwichnięcia, złamania, naderwania, oparzenia, owrzodzenia, zranienia, odleżyny, po problemy geriatryczne. Przy okazji leżenia w tej tubie wkładam też dłonie z nadzieją, że przyspieszy to gojenie moich skórek przy paznokciach 🙂 Przechodzę dalej, pamiętając by zachować naturalny krok bez obciążania i kulenia nogi, bo inaczej dostanę po uszach od Adama, moje nogi zostają podwieszone i przez 20 minut wykonuję największą robotę i w sumie jedyne jako takie ćwiczenie fizyczne, a mianowicie odwodzę i przywodzę powoli nogi. To ćwiczenie przede wszystkim ma zachęcić moją chrząstkę do regeneracji. Na koniec moje ulubione, czyli elektrostymulacja. Moje mięśnie czworogłowe zostają podłączone do prądu, który delikatnie stymuluje ich pracę. Oczywiście zabieg nie uchroni mnie przed utratą masy i siły w tych miejscach, ale delikatnie opóźni ten proces i złagodzi skutki. Dowiedziałam się, że mięsień czworogłowy to największy bydlak i unieruchomiony potrafi tracić aż 1% swojej masy mięśniowej dziennie! Ostatnio dostałam też tejpy, które mają pomóc z uporaniem się obrzęku, który niewielki, ale czasem się pojawia.
Poza tym w domu mam głównie odpoczywać, nie zaniedbywać pracy kolana przy chodzeniu, pracować stopą góra dół, napinać mięśnie czworogłowe i pośladki w leżeniu. Po 6 tygodniach będzie wiadomo coś więcej, a to oznacza, że będzie można iśc do przodu z rehabilitacją. Wtedy pewnie też napiszę coś więcej o swoim przypadku, z którym powoli już się godzę.
Do tej pory dzięki poważnemu podejściu do rehabilitacji udawało mi się wrócić do zdrowia i treningów w lepszej formie, możliwe, że i tym razem historia tak się zakończy. A mam wrażenie, że po prostu nie ma innej opcji 😉 Pozostaje jeszcze popracować nad swoją rozpędzoną głową i przekonać się, że wolniej i z pomocą innych też może być fajnie.