trening

10 powodów dlaczego nie zostanę triathlonistą

Pływać się uczę, rower szosowy już mam, do biegania też pewnego dnia wrócę. A więc płynę, jadę, biegnę – wszystko odruchowo składa się w całość i jakoś tak naturalnie każdemu nasuwa się do głowy jedna myśl – triathlon. Już pisząc ten wstęp odczuwam pewien dysonans, bo triathlon, czy triatlon? Niby w Polsce jesteśmy i spokojnie można napisać triatlon bez h, ale zawsze gdy tylko tak napiszę, dostaję maile z poprawkami, że niegodnie pisać jest bez h! Na potrzeby dzisiejszego wpisu przyjmijmy piśmiennictwo z h i zobaczymy co z tego wyjdzie.

W świat tri (kolejny dysonans, bo czym godna skracać tę zacną nazwę?) wchodzę ostrożnie i niepewnie, bo świat tri jest trudny i dziwny, pełen zasad i kodeksów, które są bezkompromisowe (tak jak ten u BO – KLIK), a na dzień dzisiejszy bardzo mi nieprzychylne i co tu dużo się rozpisywać – więcej jest przeciw niż za bym mogła pewnego dnia nazwać się triathlonistką. Oto główne powody stojące na mojej drodze:

  1. Jestem anarchistką. Zamiast martwić się o trening, trudy połączenia trzech dyscyplin, pierwsza rzecz, o której muszę pomyśleć przy tri, czy moje działania są zgodne z zasadami rządzącymi czterema odrębnymi światami: triathlonu, pływania, kolarstwa i biegania. Próżno szukać punktów wspólnych. Każdy świat ma własne zasady, a jako triathlonista powinieneś znać wszystkie i wszystkim się podporządkować. Pffff nie wiem co musiało by się stać żebym nałożyła prawidłowej długości skarpetki do jazdy na rowerze albo kupiła kask aero. Never!
  2. W moim mniemaniu trening jest najważniejszy i nie szanuję dyscyplin, w których nadrzędną rolę treningu przejmuje, np. taki sprzęt.
  3. Nie stać mnie na to. Nawet jeżeli jesteś osobą, która nie stawia w pierwszym rzędzie na sprzęt, swoje i tak musisz wydać. Triathlon to niekończąca się inwestycja, a ja i tak mam sporo szczęścia (wiecie, te blogerskie profity) i póki co idę po linii najmniejszego oporu.
  4. Nieważne jak dobry jesteś w tym co robisz, w tri zawsze będzie liczyła się długość. Ja na tę długość nie mogę sobie pozwolić, więc już mnie skreślili!
  5. Ufam tylko sobie. Wszelkie sporty z użyciem sprzętu napawają mnie lękiem. Weźmy taki rower, nie potrafię się wyluzować ani przez chwilę i zawsze zjeżdżam z góry na hamulcu. Czy to minie?
  6. Mam astygmatyzm, na tyle duży, że skręcanie na rowerze, ominięcie czegoś, czy zwykłe trzymanie się toru na basenie to zadania wymagające ode mnie maksimum skupienia.
  7. Jestem jednym wielkim napięciem (myślę, że to wynika z mojego charakteru). Moje spięcie szczególnie przeszkadza w wodzie, której kompletnie nie czuję i nie rozumiem, może mieć też wpływ na brak mojego zaufania do roweru…
  8. Nie mam pojęcia jak zmieścić koło zapasowe i zestaw narzędzi do kieszeni.
  9. Mówię ster na kierownicę w rowerze 🙂
  10. Triathloniści to bracia i siostry, a ja właśnie podpadłam przynajmniej połowie.

A tak już po jedenaste mam nadzieję, że druga połowa świata tri przyjmie mnie z otwartymi ramionami, bo wbrew wszelkim zasadom zamierzam zostać tri!

PS Tak wiem, na zdjęciu jestem w stylu MTB

Share: