Bieganie po świecie. 2015
Optymistycznie liczę, że tym wpisem otworzę cały cykl i z czasem miejsc będzie przybywało na tyle szybko, że roczne podsumowanie nie wystarczy. Póki co, skromnie, ale różnorodnie. Chciałam po krótce przedstawić trzy kraje, które w tym roku poznałam biegowo. Szwajcaria, Islandia, Jamajka, to o nich będzie mowa. Jak wyglądają te kraje z punktu widzenia biegacza? Zapraszam na małe podsumowanie, może komuś pomogę w wyborze biegowego miejsca na rok 2016?
SZWAJCARIA
Cel podróży
Do Szwajcarii, a dokładniej Sankt Moritz wybraliśmy się z Bartkiem na 15 dniowy obóz biegowy w ramach urlopu. Trening był naszym celem nadrzędnym. Czas pobytu: 3-19.07.2015
Podróż
Pojechaliśmy własnym autem, we dwójkę. Podróż trwała około 13 godzin. Szybko i wygodnie, bo cały czas drogami szybkiego ruchu i autostradami. Poza wydatkiem na paliwo trzeba liczyć się z płatnymi autostradami w Polsce oraz toaletami za granicą 🙂
Krótka charakterystyka miejsca
Sankt Moritz to mała miejscowość położona w Szwajcarskich Alpach nad Jeziorem St. Moritz na wysokości 1800 m n.p.m. Miasteczko znane jest jako prestiżowy kurort sportów zimowych oraz mekka biegaczy.
Warunki do biegania
Małe, spokojne miasteczko szwajcarskie oferuje ogromną ilość szlaków górskich i ścieżek po bardziej płaskich terenach. Znajdziemy tu szlaki dla osób kochających górskie bieganie, jak i coś dla miłośników biegania po płaskim. Wokół jeziora St. Moritz mamy 4 kilometrową płaską pętlę. Możemy też wybiec do Silva Plany i właściwie cały czas biegnąc po niemalże płaskim możemy zrobić jakieś 20 km. Po jednej stronie jeziora, po drugiej góry, w które w każdej chwili możemy się zapuścić. W drugą stronę wzdłuż lasów, gór, pięknych strumieni i alpejskich pól, możemy dotrzeć do położonej jakieś 8 km dalej Pontresiny. Miejsce jest magiczne. Możliwości nieskończone. Jest też bieżnia lekkoatletyczna dostępna wszystkim nieodpłatnie. Możemy przyjść pobiegać na niej niezależnie od pory dnia i naszego zaawansowania.
Walory dodatkowe
Spora ilość miejsc noclegowych. Możemy wybrać się do hotelu pięciogwiazdowego, jak i na pole namiotowe. Miasteczko bardzo spokojne i ciche. Każdy żyje swoim życiem i nikt nikomu nie wchodzi w drogę, możemy w pełni oddać się treningom. Ruch na trasach i drogach nie jest duży, do tego wysokość nad poziomem morza zapewniająca dodatkowe efekty treningowe. Miejsce nie bez powodu nazywane jest mekką. W St. Moritz niemal przez cały rok jest idealna pogoda, a 300 dni w roku świeci słońce.
Dieta
My postawiliśmy na podróż własnym autem i zabranie większości produktów z Polski, z uwagi na wysokie ceny w Szwajcarii (więcej niżej). Wynajmując apartament z kuchnią mamy wszystko co niezbędne, by przygotowywać posiłki na własną rękę. W sklepach podobny wybór jak w Polsce, z tym, że średnio 10 razy drożej. Produkty bezglutenowe jedynie są w bardzo zbliżonych cenach do polskich. W restauracjach nie jadaliśmy, a lody kosztowały jakieś 20 pln za gałkę, z tego co pamiętam. Świeże owoce i warzywa oraz mięsa to najdroższe produkty. Kilogram kurczaka od 60 do 100 pln, a kilogram pomidorów jakieś 30 pln.
Koszta
Podróżować możemy własnym autem i tak jest najwygodniej i chyba najtaniej według moich obliczeń. Na miejscu nie musimy korzystać z auta, bo wszędzie jest blisko, więc jak ktoś preferuje podróż samolotem, to może lecieć do Bergamo, a dalej transportem publicznym. Zakwaterowanie nie należy do najtańszych, ale też mocno cenowo nie odbiega od innych miejscowości alpejskich. Apartament dwuosobowy na tydzień kosztował nas jakieś 3000 pln i była to jedna z tańszych opcji. W cenie mamy apartament świetnie wyposażony, balkon z widokiem na bieżnię i góry, dostęp do siłowni, pralni i wifi. Wifi niby jest zawsze, ale jak nasze podróże pokazują, w praktyce bywa różnie, a bloger bez wifi w podróży? To nie może się udać. Jest bardzo schludnie i komfortowo mimo iż cenowo była to jedna z najtańszych opcji, warunki porównywalne do naszych czterech gwiazdek.
Stosunek ceny do jakości
Powtórzę już któryś raz, że jest drogo w Szwajcarii, ale z drugiej strony spotkamy się tam z niesamowitym komfortem, ciszą i spokojem. Wszędzie jest czysto, schludnie, kulturalnie, można powiedzieć, że płacimy za poziom życia i kulturę, a nie dla zasady. Do tego jest to naprawdę jedno z bardziej uroczysz miejsc, w których byłam do tej pory. Mnie St. Moritz kupiło.
Główne plusy
Pogoda – niemal przez cały rok idealne, choć trzeba przyznać, że popołudniami bywa wietrznie, więc mocny trening lepiej zrobić rano lub wieczorem
Ilość miejsc do biegania – ja podałam tylko kilka pomysłów na trasy, ale tak naprawdę w St. Moritz ogranicza nas, tylko nasza wyobraźnia.
Krajobrazy – to trzeba zobaczyć
Kultura – naprawdę można odpocząć od wszystkiego i wszystkich.
Wysokość n.p.m. – Położenie na 1800 m zapewnia nam dodatkowe korzyści płynące z treningu wysokościowego.
Komfort – nie mam do czego się przyczepić.
Główne minusy
Cena – jedni wybierają raje tropikalne, inni biegowe.
Wysokość n.p.m – jest za równo plusem, jak i minusem, żeby trening miał sens w tym miejscu trzeba posiedzieć przynajmniej dwa tygodnie, a najlepiej trzy. Pierwsze dni będą naprawdę męczące. Na wysokości biega się ciężej, wolniej i na wyższym tętnie. Bartek o wiele szybciej i lepiej się aklimatyzował. Ja dopiero pod koniec pozbyłam się ciężkiego oddechu i bólu głowy.
Zdanie podsumowujące
W lepszym raju biegowym jeszcze nie byłam!
Linki: Pierwsze 8 dni treningowych, Wakacje zabieganych ludzi, Aklimatyzacja, Górskie przygody, Podsumowanie obozu
ISLANDIA
Cel podróży
Start w Reykjaviku, w półmaratonie (ja), maratonie (Bartek). Spędziliśmy na Islandii 4 dni. Zaczęliśmy od startu w stolicy, a dalej trochę pozwiedzaliśmy, ja zaliczyłam jeszcze kilka kilometrów treningowo na dzikiej wyspie. Czas pobytu: 21-24.08.2015
Podróż
Samolotem. Można znaleźć świetne okazje na tanie loty do Keflaviku. Na miejscu polecam wynająć auto, najlepiej tańsze, starsze i obite. Silne i zmienne wiatry na Islandii, a także nie najlepsze drogi wewnątrz wyspy (większości i tak nie pokonamy osobówką), są przyczyną częstych uszkodzeń w autach. Dla kilku dni nie warto. Na transport publiczny nie liczcie ze względu na niewielkie zaludnienie. Miejscowości mają czasem po kilka dymów i żadnego sklepu, bywa, że trzeba przejechać 100 km by znaleźć sklep. Widzieliśmy sporo osób podróżujących rowerami lub na stopa, wybierając te opcje liczcie się z tym, że tam naprawdę jest zimno i piździ.
Krótka charakterystyka miejsca
Islandia to odległa i dzika wyspa, położona blisko okręgu polarnego. Zamieszkuje ją około 323 tysiące mieszkańców. Wiele zobaczymy objeżdżając wyspę wokół, główną krajową drogą nr 1. Najwięcej i najpiękniejsze skarby kryje jednak w sobie dziki interior, do którego dotrzeć to nie takie hop siup. Przez swoją dziką naturę, Islandia do tej pory nie pozwoliła jeszcze na zbadanie wszystkich swoich tajemnic i nie ma danych o wielu wodospadach, wulkanach i lodowcach, co w dzisiejszych czasach wydaje się aż niemożliwe, a jednak – są mocniejsi od ludzkiej techniki 🙂 Islandia słynie z depresyjnej aury. Pogoda jest tu nieprzewidywalna i zmienna. Przez większość dni w roku pada i nie ma słońca, a średnia temperatura wynosi 10 stopni.
Warunki do biegania
Dużym utrudnieniem jest niska temperatura, częste deszcze i silny, zimny, przeszywający wiatr. Jednak średnia temperatura 10 stopni, gdy się rozgrzejemy nie jest taka zła. Start w Reykjaviku może nie należał do najłatwiejszych, ale da się to polubić. W samej stolicy jednak nie za dużo zobaczymy. Jest to małe, skromne, miasteczko, o portowym charakterze i zapachu. Biegając po wyspie można rozkoszować się pustymi drogami i przestrzeniami, poczuć się jak na księżycu i zapomnieć o zimnie.
Walory dodatkowe
Piękna natura i dostępność głównych atrakcji. Na Islandii większość wodospadów, lodowców, wulkanów, zobaczymy za darmo. Krajobrazy zapierające dech w piersiach mamy ot tak za darmo, wystarczy wyjść z samochodu i iść przed siebie. Gdzie w Polsce za wejście na punkt widokowy, z którego kręcono dwie sceny do Pana Tadeusza musimy zapłacić 2 pln 😉 Pola namiotowe, parkingi i wiele miejsc kempingowych też mamy nieodpłatnie, jak ktoś tylko nie boi się przyrody i pogody, może spać nawet przy samych wodospadach i nikt go nie pogoni.
Dieta
Niewielka gęstość zaludnienia sprawia, że mamy niewielki wybór wśród sklepów i restauracji. Nauczona doświadczeniem polecam korzystać i cieszyć się z tego co uda się znaleźć i nie szukać z nadzieją dalej, bo możemy być zmuszeni pójść spać z pustym brzuchem. Gdy jednak w końcu znajdziemy sklep, czy stację, asortyment mamy podobny jak w przeciętnym sklepiku polskim plus suszone ryby i te inne dziwne słone przysmaki ludzi północy (bleeee). Oczywiście drożej. Taniej niż w Szwajcarii, ale niewiele. Nie ma jednak tu wielkich hipermarketów świetnie wyposażonych. Jeżeli chcemy spokojnie i najedzeni pozwiedzać, polecam zakupić wszystko w Reykjaviku lub przywieźć z Polski. Produkty bezglutenowe bardzo ciężko dostać. W hostelach nie liczcie też na zbyt wiele. My mieliśmy wyjątkowego pecha. W jednym nie było nawet automatu z chipsami, a sklepy wokół (40 -100 km) zamknięte. W kolejnym z kolei jak już się przygotowaliśmy, kupiliśmy warzywa, jajka i mieliśmy zrobić sobie królewski obiad, okazało się, że nie ma kuchni (w ofercie była). W jeszcze wcześniejszym poziom i czystość przypominał mi czasy akademickie. Naprawdę warto brać co jest i tam gdzie jest 🙂 Ach! Dodam jeszcze, że nie kupimy alkoholu normalnie w sklepie. Mają specjalne sklepy otwierane między 12 a 18 w dużych miastach (według naszej wiedzy na pewno w dwóch).
Koszta
Przelot możemy znaleźć już za 200 pln, albo i taniej jak umiemy polować. Jeść możemy swoje, a zwiedzać i biegać za darmo. Samochód na 10 dni (tyle wystarczy by objechać całą wyspę) będzie kosztował w zalezności od sezonu i naszych wymagań, od 220 euro wzwyż. My nocowaliśmy w hostelach, można znaleźć coś już (albo aż) za 100 pln za dobę. Najtaniej nie jest, a warunki nie najlepsze, w żadnym hostelu nie było stałego dostępu do wifi, woda w kranach śmierdzi (taki urok wulkanicznej wyspy), ale to naprawdę drobnostki i jedną noc da się przetrwać i ruszać dalej.
Stosunek ceny do jakości
Wyspa jest droga, w zamian daje nam swoją naturę, ale o komfort i smak bardzo ciężko tu. Warto pojechać i zobaczyć, trzeba się jednak liczyć z wydatkiem i wysokim ryzykiem, że wrócimy chorzy i zmęczeni.
Główne plusy
Piękno natury. Islandia to najbardziej zaskakujące miejsce pod względem krajobrazów jakie dane mi było zobaczyć. Wyspa dzika i trudno dostępna, skrywa tak magiczne miejsca i zapierające dech w piersi, że ciężko później zachwycić się czymś innym. Krajobrazy zmieniają się co kilka kilometrów, z pól lawowych, przechodzimy do głęboko zielonej krainy elfów i skał, ogromne wodospady, lodowe jeziora – naprawdę szczerze polecam dla wszystkich miłośników natury i wyciszenia.
Podróż – Możliwość dotarcia tanimi liniami lotniczymi
Pustka i spokój – ja uwielbiam
Mały ruch na bocznych drogach sprawia, że możemy przebiec spokojnie 10 km i mamy bardzo małe prawdopodobieństwo, że minie nas samochód.
Wszystkie minusy w momencie, gdy ktoś potrzebuje popracować nad swoim biegowym charakterem, staną się w jego przypadku plusami 🙂
Główne minusy
Pogoda. Z każdym dniem nakładałam na siebie coraz więcej warstw, ostatecznie chodziłam we wszystkim co miałam plus Bartka kurtce, a nigdy nie było mi ciepło. DO tego praktycznie ciągle mży, mało jest słońca i część krajobrazów schowana za mgłą. Trzeba mieć dużo szczęścia by wyspa pozwoliła oglądać swoje piękno w całej okazałości.
Cena. Nie jest najtaniej, a przy tym nie tak komfortowo jak w Szwajcarii.
Dużo pracujących Polaków. Na Islandii można spotkać sporo Polaków, którzy wyjechali tam w celach zarobkowych, nie oceniam całej grupy, ale akurat podczas naszego wyjazdu dwa niemiłe incydenty, których byliśmy świadkami miały miejsce przy udziale naszych rodaków.
Mała ilość sklepów i restauracji. Warto o tym pamiętać planując posiłki.
Zakwaterowanie. Problemy z wifi w każdym hostelu, w którym nocowaliśmy. W jednym mimo informacji o ogólnodostępnej kuchni i restauracji, nie było nic, bo jak się okazało jeszcze nie zdążyli otworzyć. Przy pozostałych brak sklepów w pobliżu, a w samych hostelach dostępna jedynie czarna kawa, herbata i piwo, niby nic wielkiego, ale ja byłam skazana na głodowanie nie znając tych faktach 😉
Zdanie podsumowujące
Samotność długodystansowca nabiera tu innego wymiaru, a jeżeli przy okazji chcesz zobaczyć jakie cuda potrafi wymalować natura, Islandia będzie strzałem w dziesiątkę.
Linki: Zwiedzanie wyspy w biegu, Start w półmaratonie w Reykjaviku
JAMAJKA
Jeszcze Jamajka a ja już mam prawie 2000 słów? Kto to przeczyta? Musicie w stylu jamajskim grzecznie się wyluzować i poczekać, sama charakterystyka miejsca zajęła mi tysiąc słów 😛 i to w dużym skrócie, a już bardziej nie chcę skracać. Mogę za to obiecać, że jak w szwajcarskim zegarku, Jamajka pojawi się na blogu jutro!
Pozdrawiam!