motywacja

Michael Phelps Autobiografia – recenzja książki

Zawsze gdy piszę recenzję książki biograficznej, zaznaczam, że jestem wielkim miłośnikiem biografii. W momencie, gdy zaczęłam pływać, naturalnym się wydało przeczytanie autobiografii Michaela Phelpsa, albo nienaturalnym, że do tej pory jej nie przeczytałam. Michael to pływak amerykańskiego pochodzenia, którego specjalnie nie trzeba przedstawiać, bo każdy zna jak nie osiągnięcia, to przynajmniej nazwisko i profesję ze słyszenia.

Mimo wszystko dla przypomnienia krótko opiszę postać Michaela Phelpsa: pływak amerykańskiego pochodzenia, rocznik 1985, debiutował na Igrzyskach Olimpijskich w wieku 15 lat. Lista jego osiągnięć nie ma końca, stąd wybaczcie mocne uproszczenia: Michael Phelps na koncie ma: 22 medale olimpijskie (18 złotych, 2 srebrne, 2 brązowe), tym samym jest najbardziej utytułowanym olimpijczykiem w historii igrzysk nowożytnych.  Do tego jest wielokrotnym rekordzistą świata i oficjalnie najlepszym pływakiem na świecie w latach: 2003, 2004, 2006, 2007, 2008, 2009, 2012. Obecnie przygotowuje się do Igrzysk w Rio.

Michael-Phelps

Po tak wielkim sportowcu spodziewać się można równie wielkiej biografii, tymczasem ja po lekturze odniosłam ciut inne wrażenia. Widać, że w książce największy nacisk jest położony na relacje z zawodów Michaela, a że było ich sporo, od początku do końca książka jest jedną wielką relacją. I nie byłoby nic w tym złego gdyby nie fakt, że są to suche, okrojone przemyślenia i doświadczenia bohatera. Mało w tym emocji i przeżyć typowo ludzkich. Biografie uwielbiam czytać przede wszystkim ze względu na czynnik ludzki, poznając historię bohatera od wewnątrz, jego wady, zalety, problemy i ponad przeciętne cechy, od razu czuję jakiś związek emocjonalny z tą osobą, a z Michaelem jakoś się nie dogadaliśmy, chociaż gdy tak przyjrzałam się Jego postaci bliżej, prześledziłam fb i życie po pojawieniu się autobiografii zaczynam go rozumieć.

Michael Phelps podał nam najbardziej poprawną wersję swojej autobiografii. Opisał swoje pływackie życie rzeczowo, chłodno, dozując emocje i zachowując dystans. Biorąc pod uwagę wiek, w którym musiał nauczyć radzić sobie z pozytywnymi i negatywnymi stronami sławy, jego wyuczony ton jest zrozumiały. W książce możemy przeczytać, jak uczył się komunikacji z mediami, poprawnego lokowania produktów i reagowania na swoje zwycięstwa oraz porażki. Nawet gdy był pewny zwycięstwa, czy nowego rekordu, do ostatniej chwili nie dawał się ponieść emocjom i nie uderzał ręką w taflę wody. Z jednej strony super, że nie jest pewnym siebie dupkiem, a z drugiej jakoś mało człowieka w człowieku. W momencie pojawienia się problemów z prawem (prowadził pod wpływem alkoholu) otwarcie przyznał się do błędu i zrobił kampanię uświadamiającą dzieciaki. Przez swoje zwycięstwa przechodził na chłodno, z tego co pamiętam większą ilość emocji mogliśmy zobaczyć gdy zdobył brąz w wyścigu z Ianem Thorpem, a reszta to po prostu medale – wynik włożonej pracy.

O swoim życiu prywatnym, dzieciństwie, początkach pływania wspomina niewiele. Szczegółów z treningów, gorszych momentów, zwątpienia, nie doszukamy się. I tego treningu najbardziej mi brakowało, jeżeli już mam przejść do konkretnych zarzutów. Czytając o sportowcach zawsze liczę chociaż na uchylenie rąbka tajemnicy z treningów, wzbogacenie swojej wiedzy o danej dyscyplinie, a od Phelpsa o pływaniu nie dowiedziałam się zbyt wiele, tak naprawdę to dalej nie wiem czemu dowolny, to dowolny, a nie kraul 😉

Gdy Bartek zapytał mnie jak książka, pół żartem stwierdziłam, że chłopak się nie napracował i zadzwonił do autora mówiąc: stary zrób relację ze wszystkich moich zawodów, dodaj jak bardzo chciałem mieć psa, a moją największą motywacją do pracy był Ian Thorpe (australijski pływak). Ok, może jestem niesprawiedliwa, bo jakby nie patrzeć książkę przeczytałam i nie żałuję tego czasu, a moje wrażenia o tym jak mało człowieka w człowieku, może nie są stricte winą samego Michaela. Pod względem budowy ciała Phelpsa uważa się za idealnie zbudowanego pływaka i urodzonego mistrza. Pływanie naturalnie było obecne w jego życiu od wczesnych lat dzieciństwa (nota bene jego siostra miała złamanie zmęczeniowe kręgosłupa i szybko zakończyła karierę pływaczki), gdy przyszedł etap zawodów, wygrywania, mistrzostw, igrzysk, to wszystko było dla niego czymś w rodzaju mycia zębów. To po prostu się robi codziennie.

Michael Phelps

Mam jednak cichą nadzieję, że doczekamy się kolejnej książki o Michaelu, a ja swoje odszczekam, a jak macie inne wrażenia po przeczytaniu lektury, zachęcam do dzielenia się. Poza tym wiecie… pływając w Lochte Swimming Academy, nie mogę zbyt głośno mówić o MP 😉

Share: