Powrót do formy po ciąży. Ciało
Przed dodaniem na social media zdjęcia typu jak to tytułowe, zawsze się długo zastanawiam. Dlaczego? Z jednej strony wygląd i forma to część mojej pracy, więc nie powinnam się tego wstydzić, czy ukrywać. Z drugiej – sama jeszcze 2 miesiące temu na widok takiego zdjęcia straciłabym wiarę w siebie i to, że jeszcze przyjdzie dzień, gdy wrócę do dawnej formy ??♀️
Nie chcę pisać, że każda z nas da radę, wystarczy to, to i to. Bo każda z nas jest inna. Powiem Wam jak ten proces wygląda u mnie.
W ciąży przytyłam jakieś 20 kg, rodziłam przez cc i do tej pory karmię piersią. Po porodzie w ciągu pierwszego tygodnia straciłam 11 kg, w ciągu kolejnych trzech tygodni tylko 2 kg w dół. W ciągu kolejnych dwóch miesięcy tylko 1 kg. Wyglądałam i czułam się coraz lepiej, jednak daleko mi było do kobiet, które dzień po wyglądają jakby nigdy nie rodziły, a po miesiącu cieszą się kratą na brzuchu. Nie należę też do tych, które muszą walczyć naprawdę mocno o każdy centymetr czy gram.
Zaakceptowałam, że jest to proces, który wymaga przede wszystkim czasu, a ile? Się zobaczy. Nie stosuję żadnej restrykcyjnej diety, ćwiczeń, czy zabiegów kosmetycznych. Poza tym, że staram się rzadko ulegać pokusom i regularnie biegać, wykonywać ćwiczenia od fizjoterapeutki oraz kiedy mam chwilę szczotkować się na sucho i smarować balsamem.
Z bieganiem, wiecie jak jest z moich wpisów podsumowujących. Krok po kroku biegnę po swoje. Zaczęłam regularnie biegać po 2 miesiącach od porodu, kierując się opinią lekarza i fizjoterapeuty. W pierwszych tygodniach były to biegi 30 minutowe w strefie komfortu, z czasem zaczęłam je wydłużać do 40-50, a po dwóch miesiącach wrzuciłam już mocniejsze jednostki i biegi godzinne i tak obecnie biegam tygodniowo 40-50 km. To co robię w bieganiu to dużo i mało, w zależności od punktu widzenia. W moim przypadku póki co, wszystko idzie zgodnie z planem, nie za szybko, nie za wolno. Te 3 treningi w tygodniu muszą być i koniec, to taka stała zasada. A z miesiąca na miesiąc jest coraz szybciej i więcej, ale mam wrażenie, że jednak na hamulcu. Doświadczona kontuzjami, daleka jestem od stawiania wszystkiego na jedną kartę.
Z ćwiczeniami wiecie trochę mniej. Ja ćwiczę bardzo ostrożnie. Wykonuję ćwiczenia od fizjoterapeutki na mięsień prosty brzucha i mięśnie dna miednicy. Coraz więcej wrzucam już własnych ćwiczeń, szczególnie na stabilizację : planki boczne, podpory przodem na ugiętych kolanach, ćwiczenia stabilizacyjne w wysokim podporze. Nie robię jeszcze ćwiczeń na mięsień prosty na dużej dźwigni (z prostowaniem nóg do ziemi) oraz klasycznych brzuszków. Trochę robię ćwiczeń na pośladki i ramiona (ćwiczenia w klęku podpartym oraz półpompki). Tak szczerze mówiąc, to ja ćwiczę bardzo niewiele. I wydaje mi się, że gdybym była bardziej sumienna i odważna, mogłabym być w jeszcze lepszej formie, ale nie chcę też narzucać na siebie wielkiej presji, czy ryzykować. Daję swoim mięśniom czas, mięsień prosty i kresa biała potrzebują nawet roku by się zregenerować.
Co do skóry – pewnie wiecie (choć ja przed ciążą nie wiedziałam), że najtrudniejsze po ciąży jest odzyskanie jędrności i elastyczności. Właściwie całego ciała! Czasem to nie kilogramy, ale ta skóra jest najbardziej dołująca. Niby już na wadze mniej i w lustrze lepiej, gdy na początku dotykałam brzucha, ud, czy pośladków, czułam się jakbym zyskała 10 lat. Tu także kluczowy jest czas. Zaraz po porodzie, moja skóra była sflaczała nawet na łydkach i ramionach, a uda? Nawet nie chcę tego pamiętać! A teraz? Jest znacząca poprawa, ale nie będę Was oszukiwać, szczególnie na brzuchu jeszcze trochę tego jest. Nie polecę Wam jednak żadnych konkretnych kremów i zabiegów. Staram się regularnie balsamować, masować i szczotkować na sucho. Czasem biorę zimny prysznic i już 3 dni po porodzie kładłam się na brzuchu. Piję też dużo wody. Czy coś z tych rzeczy realnie usprawnia powrót mojego ciała i skóry do formy? Nie wiem ??♀️ Myślę, że geny i czas mają tu dużo do powiedzenia. Dodałabym tylko, że jeżeli jesteście niezadowolone z tego jak wygląda Wasza skóra po ciąży, dajcie jej przynajmniej pół roku, a nawet i rok. Tyle prawdopodobnie potrzebuje nasz organizm by kolagen zrobił swoje. W tym czasie wspierajcie się zdrową dietą i ćwiczeniami, ale bez szaleństw.
Ja tak naprawdę po 4 miesiącach poczułam prawdziwy skok i formy i wyglądu. Brzuch nawet wieczorami nie jest tak duży, a skóra jest wyraźnie jędrniejsza. Do tego jestem na tyle zadowolona z wyglądu, że nie wiem nawet ile ważę. Może wcale niewiele mniej?
Czy po prawie 5 miesiącach od porodu mogłabym wyglądać inaczej? Lepiej? Biegać szybciej i dłużej? Ja przyjęłam taką strategię, natomiast po sobie wiem, że da się wrócić do formy i szybciej i wolniej, ale kiedy dokładnie? Tu każda z nas będzie miała inną odpowiedź. I nie ma co się dziwić szybkiemu powrotowi Ani, czy wolniejszemu powrotowi Kasi. Każda z nas jest inna i ma inną strategię.