trening

Podsumowanie miesiąca. Luty 2017

Komunikat specjalny: kończy się zima! Nawet jak będzie zimno dzień, czy dwa – nieważne! Ważne, że słońce wychodzi coraz częściej, a wraz z nim mój zapał do życia! Że też ja w Polsce się urodziłam… Podsumuję szybko luty i idę dalej cieszyć się marcem.

Bez fajerwerków. Krótki miesiąc, krótkie treningi, dużo smogu, mało światła, nastrojowo słabo. Tak było w lutym.

PŁYWANIE

3/4/2/2 i w ostatnim tygodniu będą 3. Poukładałam już sobie to i owo w głowie. Jestem na etapie potrzeb: 3 godziny pływania w tygodniu i tyle. Czasem kusi mnie 4 dzień, ale muszę ten czas poświęcić Krysi. Może ona będzie łaskawsza? Jeżeli chodzi o moje postępy, widzę progres w wytrzymałości. Technicznie z kolei tak wiele pozostawiam do życzenia, że nie ma czym się chwalić. Zaciskam zęby i próbuję dalej. I dalej i dalej, i tak już od roku. Mówią, że w pływaniu w pewnym momencie coś po prostu zaskakuje i odkrywasz w sobie Phelpsa! Proces zaskoczenia nie ma bliżej określonych reguł, po prostu następuje. Ja na swój cały czas czekam. Staram się robić więcej ćwiczeń, które pomogą mi się rozwinąć, ale… póki się nie rozwinę nie ma czym się chwalić.

ROWER

Co ja będę wam tłumaczyć. Nieciekawie. Miało być dużo, a wyszło 2 x tydzień. Jakoś nie leżało mi trenowanie z Kryśką w lutym. Z tej perspektywy nie leży mi teraz koniec zimy. Miałam wypracować przez zimę na trenażerze bazę, a na wiosnę wystrzelić. Wiosna na nosie, a ja w lesie. Na szczęście zamówiłam opony i na dniach powinnam wybrać się na pierwszą przejażdżkę outdoor.

BIEGANIE

Uważam, że było fajnie, a trener uważa, że obijałam się. Kilometrów wyszło 168, czyli najwięcej od roku. Sporo jednak odpoczywałam z różnych powodów, a to zmęczona byłam, a to kotek był po operacji,a to wnioski miałam w pracy do napisania. Tak zwane ciągle coś. Jeszcze trochę i zdobędę miano najbardziej leniwej blogerki biegowej. Cieszy fakt, że czuję się dobrze, biegam lżej i szybciej się regeneruję. Na wyniki jeszcze poczekam.

I tak w skrócie wyglądał mój luty. Do pozytywnych zmian mogę jeszcze zaliczyć moje sukcesy dietetyczne, przybrałam na wadze, poprawiła się jakość mięśni, a co za tym idzie, jakość treningów i poziom regeneracji. Teraz staram się utrzymać ten stan. Od dwóch tygodni jestem na diecie pudełkowej, co w moim przypadku niewyobrażalnie poprawiło także komfort życia.

Marzec zapowiada się bardziej pozytywnie. Jest słońce, w weekend startuję w Wiązownie na 5 km, a później uciekam na krótki urlop do Hiszpanii <3

Share: