dietalife styletrening

Podsumowanie obozu biegowego w St. Moritz

O moich zachwytach Szwajcarią już się naczytaliście. St. Moritz to był strzał w dziesiątkę w wyborze miejsca na wakacje w stylu „running camp”. Mogę odhaczyć spełnienie jednego z biegowych marzeń i lecieć dalej. Moja opinia jest mało obiektywna, przejdźmy zatem do twardych faktów i liczb oraz zdjęć – może one oddadzą w jakiejś części charakter obozu w St. Moritz i odpowiedzą na pytanie, czy góry oddają?

bieganie sankt moritz

BIEGANIE:

15 dni treningowych, 15 treningów, 240 km, 8 mocnych akcentów, tempo każdego biegu średnio 10 s wolniej niż na nizinach, tętno średnio 10 uderzeń niższe niż na nizinach. Biegałam wolniej ponieważ na wysokości spada nasze VO2max, nie zmniejsza to jednak efektywności treningów i dobrze przepracowane góry powinny oddać na nizinach. Trenuje się lżej, a wraca mocniejszym – taki powinnien wyjść ostateczny rachunek.

sankt moritz running

Dwa dni miałam wolne, biegałam najczęściej 9-10 rano, po każdym biegu wykonywałam krótki trening ogólnorozwojowy i rozciąganie, w przypadku braku sił poprawiałam się wieczorem na siłowni. Zdecydowanie mniej się pociłam pomimo ciągłego pragnienia i gorącego powietrza. Miałam cięższy oddech, bez przesady, ale jednak kilometrówki było słychać na drugim końcu bieżni. Według mnie w ostatnich 3-4 dniach wyraźnie czułam już się zaaklimatyzowana, oddech się uspokoił, bez problemu biegałam na (blisko) moich prędkościach nizinnych, stąd następnym razem zdecydujemy się przynajmniej na 3 tygodnie w górach średnich. Żadnych przeciążeń nie odnotowałam, poza jednym odciskiem i zmasakrowanymi czwórkami po 6 km zbiegu z wysokości 2400 na 1800. Moje plany treningowe na czas obozu rozpisał Bartek. Chcecie wiedzieć jak nam się współpracowało trener-zawodniczka? 😉

sankt moritz

JEDZENIE:

Chciałam pokusić się o podsumowanie w liczbach, ale zadanie jest arcy trudne, bo zjedliśmy naprawdę dużo. Szwajcaria nie należy do najtańszych krajów, stąd wybraliśmy się z bagażnikiem wypełnionym własnym prowiantem i szczerze polecam tego typu rozwiązanie dla osób, które nie chcą wydać majątku. Dla przykładu: filet z kurczaka kosztował +/- 130 pln/1 kg, jabłka 16 pln/1 kg, główka sałaty najtańsza opcja 6 pln. Postawiliśmy na prostą kuchnię obozową i jak na biegaczy przystało nie odmawialiśmy sobie węglowodanów.

dieta biegacza

W czołówce znalazły się płatki kukurydziane, wafle kukurydziane, dżemy, masło orzechowe, nutella, miód, banany, jabłka, pomidory, orzechy, jajka, warzywa mrożone i z puszki, chleb tostowy (Bartek), ciabaty bezglutenowe (Kasia), gorzka czekolada, żelki (15 paczek Śmiej Żelek), mleko sojowe/ migdałowe (Kasia – 8l), chude krowie (Bartek – 3l), kawa, kakao, ketchup, sos chilli, kasza jaglana, ryż, makaron. Bartek wrócił ciut lżejszy, a ja w normie. Na koniec dodam, że samej wody wypiliśmy prawie 80 litrów! Część z suplementami i izotonikami. Piliśmy też codziennie sok z buraków liofilizowanych, żelazo i trochę coli zero. Dwa pierwsze biegi w Polsce pozbawiły mnie 2 kg 😉

sankt moritz lake

Z twardych faktów mogę jeszcze dodać, że wycieczka nie należy do najtańszych. Szwajcaria to bogaty i drogi kraj, po skoku franka jest jeszcze drożej, ale my nie żałujemy ani jednej złotówki. Dla nas bieganie, cisza, spokój, porządek, wysoka kultura osobista mieszkańców, piękna natura, gdzie świstak żyje w symbiozie z wędrowcami, zawsze będą stały ponad brudne i zatłoczone plaże w Egipcie. Opalenizna szwajcarska także góruje nad tą afrykańską.

400m

Sankt Moritz dla kogoś, kto bieganiu oddał serce i chce rozwijać się w tym kierunku, to miejsce numer jeden na mapie do poznania. Kontakt z zawodnikami ze światowej czołówki, niesamowite widoki (najpiękniejsze miejsce w jakim biegałam), idealna wysokość (1800 m n.p.m.) by sprawdzić trening w górach średnich, cisza i spokój nawet na szlakach turystycznych, zimne strumienie i czyste jeziora, a do tego słońce każdego dnia. Zdecydowanie wymarzone wakacje dla ludzi takich jak my!

Matt Centrowitz

A czy góry oddadzą?

Spotykam się z tym pytaniem od kilku dni, sam Bartek zaczepia mnie codziennie: i jak? i jak? Pytanie nie jest proste. Skok mojej formy nie stał się jeszcze faktem. Na dzień dzisiejszy ciężko ocenić jak wpłynął trening w górach na mój organizm.

pontresina running

Odkąd wróciliśmy do Polski trenujemy w tropikalnych warunkach i trochę lżej, bo w sobotę startujemy w Biegu Powstania Warszawskiego. Nie nazwałabym tego biegu wielkim sprawdzianem, bo prognozy pogodowe są średnio przychylne, ale walczyć na pewno będę do końca! Poza tym trenowałam w trochę innym trybie niż przez ostatnie miesiące. Dużo odpoczynku i mało stresu, zero bólu i brak problemów zdrowotnych. Tak naprawdę wszystko prowadzi do Maratonu Warszawskiego i wtedy odbędzie się ostateczny test, także na odpowiedź jeszcze trochę poczekacie 😉

Pozdrawiam!

Share: